[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niestety! Imberwick zapomniał uprzedzić, że nikt nie znaprzeciwzaklęcia i niewinne panienki skazane są na. Dość! Dość! Ani słowa więcej, Kedrigernie, błagam!  łamiącym się głosem po-prosił Traffeo.Chwiejnym krokiem podszedł do stołu.Opadł ciężko na krzesło i ukryłtwarz w dłoniach.Kedrigern, okrążywszy stół z drugiej strony, zatrzymał się przy kró-lewskim czarnoksiężniku i poklepując go delikatnie po plecach, mruczał pod nosem: No, no.Już dobrze. Jak odgadłeś? Jakich czarów użyłeś, by odgrzebać mój skrzętnie ukrywany sekret? dociekał Traffeo przygaszonym głosem. Twoja twarz wydała mi się znajoma.Odgadłem, że spotkaliśmy się kiedyś u Fra-igusa z Mroku. Nie nosiłem wówczas brody. Tak, broda mnie zmyliła, ale rozpoznałem cię po oczach.Na trop naprowadziłymnie też zwyczaj kołysania się na piętach, kiedy jesteś z siebie zadowolony, oraz melo-dia, którą pogwizdujesz.Dzisiaj mało kto pamięta piosenkę o Mossie, służącej młyna-rza. A taki byłem pewien, że po tylu latach nikt mnie już nie rozpozna i mogę czuć siębezpieczny. Uciekłeś wtedy bez śladu.Jak udało ci się tego dokonać? Użyłem zaklęcia, by stać się niewidzialnym. Doprawdy? Tego rodzaju zaklęcia są piekielnie skomplikowane i często sprowa-dzają skutki uboczne.Traffeo wzruszył ramionami. Nie miałem wyboru.Kiedy siedzi ci na karku gromada rozsierdzonych wieśnia-ków oraz uzbrojonych po zęby możnych, nie masz czasu na wykładanie im subtelnościsztuki magicznej.Ledwo zdążyłem zniknąć i zwiać.Skierowałem się na południe i osta-tecznie osiedliłem tuż pod Otranto. Kawał drogi. Uznałem, że roztropnie będzie przebywać z dala od moich, hm.klientów.Mieszkałem sobie spokojnie w Otranto w uroczym, małym zameczku.Aż wreszciedwadzieścia lat temu dowiedziałem się, że Ithian poszukuje nadwornego czarnoksiężni-ka.Uznałem, że skoro od tamtych wydarzeń minęło z górą siedemdziesiąt lat, mogę jużbezpiecznie powrócić.Nigdy bym nie przypuszczał.Nie wydasz mnie, Kedrigernie?Kedrigern obdarzył go pobłażliwym spojrzeniem łaskawcy. Mój drogi mistrzu Traffeo, czyż mógłbym dopuścić się podobnej niegodziwości59 wobec człowieka, który tak chętnie zaofiarował się ciężko pracować u mego boku?Traffeo pokiwał głową. Ależ oczywiście.Głupie pytanie  poddał się, podwijając rękawy. Nie traćmyczasu.* * *Od tej pory dzięki pomocy Traffea w wertowaniu ksiąg oraz zręczności Zorschaprzy dzwiganiu ciężkich tomów Kedrigern czynił stałe postępy w swoich poszukiwa-niach.Jednak kiedy po upływie ośmiu długich dni pracy udało im się wyeliminować le-dwie kilka opasłych ksiąg, okazało się, że końca ciągle nie widać.Mimo że Traffeo prze-chodził sam siebie, niestrudzony Zorsch dwoił się i troił, a Księżniczka na każde zawo-łanie chętnie spieszyła z pomocą  oczywiście jeśli tylko stan Berzel na to pozwalał Kedrigern uznał sytuację za alarmującą.Poszukiwania znajdowały się w martwympunkcie.Minęły kolejne dwa dni.Równo dziesięć dni od ostatniej pełni księżyca, dobrze popółnocy, Kedrigern, Księżniczka i Traffeo wciąż siedzieli na wpół śpiąc przy stole w pra-cowni.Zmożony pracą Zorsch spał w kącie, pochrapując cichutko.Obydwaj czarno-księżnicy pochylali się nad rozłożonymi księgami.Wlepiali zmęczony wzrok w ma-leńkie czarne literki, zdające się tańczyć na białych kartkach.O tej póznej porze życiewokół zamarło.Spały ptaki i owady, nietoperze dawno odleciały na nocne łowy, nie hu-czał nawet wiatr w kominie.Głęboką ciszę od czasu do czasu mącił tylko szelest prze-wracanych kartek, czyjeś ziewnięcia lub smaczne chrapanie Zorscha.Błogość tę prze-ciął znienacka znużony głos Księżniczki: Czy któryś z was może mi wyjaśnić, co oznacza słowo  silaków ?  Silaków ?  powtórzył zdumiony Kedrigern.Traffeo jedynie przecząco pokręciłgłową, wzruszając ramionami. Chodz i sam przeczytaj.Kedrigern podniósł się ciężko, burcząc z niezadowoleniem.Ziewnął i z ociąganiemruszył w stronę Księżniczki.Wskazała mu palcem miejsce na stronie.Czarnoksiężnikzamrugał.Przetarłszy zaczerwienione ze zmęczenia oczy, wpatrzył się w maleńki, nie-wyrazny napis. To nie żadne  silaków.Nie ma takiego słowa, moja droga  zawyrokował. Cóż to więc jest, twoim zdaniem? Wygląda jak  śmaków. Jest takie słowo? Nigdy o nim nie słyszałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl