[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Marlee bez większego trudu odegrała rolę przerażonej ofiary, a im bardziej zanosi-ła się płaczem, tym większą gorliwość wykazywali policjanci z patrolu.Obaj wysłanni-cy Fitcha wylądowali w areszcie.* * *O dwudziestej drugiej Chuck  ów potężnie zbudowany, młody strażnik o zaciętejminie  ustawił sobie krzesło w końcu korytarza i objął nocną wartę.Było to w środę,drugiego dnia sekwestracji.Dotychczas obstawa przysięgłych nie została jeszcze podda-na żadnej próbie, toteż zgodnie z nakreślonym planem piętnaście po dwudziestej trze-ciej Easter zadzwonił pod numer wewnętrzny Chucka.Kiedy tylko strażnik poszedłodebrać telefon, Nicholas i Jerry wyśliznęli się na korytarz i minęli zamknięte drzwi po-koju Lou Dell, która w tym czasie już smacznie spała.Willis każdego dnia drzemał nastojąco w sądzie, nie było więc mowy, by o tak póznej porze z przeciwległego pokojunie dobiegało głośne chrapanie.Ominąwszy jasno oświetloną recepcję, przedostali się wejściem służbowym na tyłymotelu, gdzie czekała na nich taksówka.Wcześniej dokładnie wytłumaczyli kierowcy178 przez telefon, gdzie ma zaparkować.Piętnaście minut pózniej wkraczali już do kasyna Nugget w Biloxi Beach.W barze wypili po trzy piwa, a Jerry szybko zdążył stracić stodolarów, błędnie obstawiwszy jakiś szczegół rozgrywanego meczu hokejowego.Podję-li niewinny flirt z dwiema kobietami, których mężowie byli całkowicie pochłonięci ob-racaniem żetonami przy stole do ruletki.Niewinna pogawędka zaczęła wkrótce przy-bierać niebezpieczny obrót, toteż o pierwszej w nocy Easter zamówił sobie gorącą kawębezkofeinową i zagrał kilka partii w blackjacka, stawiając po pięć dolarów.Grał bezwiększego zainteresowania, obserwując przewijających się wokół niego gości kasyna.W pewnym momencie na sąsiednim krześle bez słowa usiadła Marlee.Nicholasszybko przesunął w jej stronę część swoich żetonów.Przy tym samym stole tkwił jesz-cze tylko jeden gracz, dość mocno wstawiony student. Na górze  przekazała dziewczyna szeptem, zasłoniwszy usta, wykorzystującchwilę nieuwagi krupiera.Spotkali się na obszernym tarasie na półpiętrze, skąd roztaczał się widok na rozle-gły parking i wybrzeże oceanu.Nastał już listopad i zrobiło się chłodniej.W pobliżu niebyło żywej duszy.Usiedli na ławce, pocałowali się i przytulili.Marlee szczegółowo zre-lacjonowała mu przebieg spotkania w Nowym Orleanie, powtórzyła rozmowę słowow słowo.Głośnym śmiechem skwitowali los dwóch agentów z Mobile, spędzających tęnoc w areszcie.Dziewczyna obiecała, że z samego rana zadzwoni do Fitcha i przekażemu, by wybawił swych ludzi z opresji.Pospiesznie omówili najważniejsze sprawy, ponieważ Nicholas chciał jak najszyb-ciej wracać do baru i wyciągnąć Fernandeza, zanim tamten zdąży się upić, przetracićwszystkie pieniądze czy też wdać w jakąś awanturą z powodu kobiety.Oboje mieli nowoczesne, małe aparaty komórkowe, zdawali sobie jednak sprawę, iżkorzystanie z nich nie jest w pełni bezpieczne.Dlatego ustalili szereg haseł.Nicholas pocałował Marlee na pożegnanie i zostawił ją samą na tarasie.* * *Do Wendalla Rohra także dotarły plotki, że przysięgli są już znudzeni monotonnymprzedstawianiem przez ekspertów wyników badań oraz drobiazgowym omawianiemwykresów i rysunków.Konsultanci stwierdzili jednomyślnie, że sędziowie dowiedzie-li się już wystarczająco wiele na temat raka płuc i palenia tytoniu, gdyż zapewne jesz-cze przed rozpoczęciem procesu byli świadomi, iż nikotyna jest grozną substancją po-wodującą uzależnienie.On sam zyskał zresztą przekonanie, że przedstawił niezbite do-wody wiążące palenie bristoli z nowotworem, który doprowadził do śmierci Jacoba Wo-oda, uznał zatem, iż nadeszła pora zmienić nieco taktykę.W czwartek rano oznajmił, żepowód wzywa kolejnego świadka, niejakiego Lawrence a Kriglera.Kiedy tylko padło tonazwisko, w zespole obrony zapanowało dziwne napięcie.Tym razem zza stołu pełno-179 mocników powoda wstał uśmiechnięty John Riley Milton, który miał zadawać świad-kowi pytania.Krigler okazał się dobrze zbudowanym, energicznym i żywym, elegancko ubranymsześćdziesięcioparolatkiem.A był to pierwszy świadek od czasu odtwarzanych z kasetywideo zeznań Jacoba Wooda, przed którego nazwiskiem nie wymieniano dumnie tytu-łu naukowego.Mieszkał obecnie na Florydzie, gdzie przeniósł się po przejściu na eme-ryturę.Wcześniej był pracownikiem Pynexu.John Riley Milton nie rozwodził się nadbiografią świadka, czuć było w powietrzu, że już za chwilę zostaną ujawnione jakieśsensacyjne informacje.Krigler był inżynierem, absolwentem politechniki stanowej z Karoliny Pomocnej.Po trzydziestu latach zatrudnienia w spółce Pynex, trzynaście lat temu, podał firmę dosądu, rezygnując jednocześnie z dalszej pracy.W odpowiedzi radca prawny Pynexu wy-stosował pozew przeciwko niemu.Spór zakończył się jakąś ugodą, której warunki mia-ły pozostać tajemnicą.Zaraz po rozpoczęciu pracy w przedsiębiorstwie noszącym jeszcze wówczas nazwęUnion Tobacco, zwanym w skrócie U-Tab, Krigler spędził jakiś czas na Kubie, gdziemiał się szczegółowo zapoznać z hodowlą i wstępną obróbką tytoniu.Od chwili powro-tu do kraju aż do zerwania umowy był zatrudniony w dziale produkcyjnym.Prowadziłszczegółowe badania jakości liści tytoniu i znał setki sposobów intensyfikacji ich ho-dowli.Uważał się za specjalistę w tej dziedzinie, ale w rozprawie nie występował jakoekspert i nie musiał omawiać rezultatów prac badawczych, a jedynie podawać konkret-ne fakty.W roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym dziewiątym zostały zakończone trzylet-nie prace doświadczalne w zakresie hodowli nowej odmiany tytoniu, określanej mia-nem  Raleigh 4.W porównaniu z innymi, stosowanymi wtedy gatunkami, liście tej od-miany zawierały trzykrotnie mniej nikotyny.W konkluzji, popartej zresztą grubymopracowaniem, Krigler stwierdził, iż  Raleigh 4 mógł być hodowany i stosowany doprodukcji z podobną wydajnością, jak używane wcześniej odmiany tytoniu.Lecz wyniki tej ogromnej pracy doświadczalnej zostały zaprzepaszczone, początko-wo przełożeni po prostu usiłowali je ignorować.Krigler próbował je przepchnąć wyżejprzez różne szczeble zakładowej biurokracji, ale niczego nie osiągnał.Nikogo nie ob-chodziły możliwości stosowania nowej odmiany tytoniu o znacznie mniejszej zawarto-ści nikotyny.Dopiero po latach Krigler się dowiedział, w jak wielkim był błędzie.Otóż kierow-nictwo firmy niezwykle się interesowało poziomem alkaloidu w liściach tytoniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl