[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Chciało się wtenczas każdemu nabożnym być; nie trzeba było i na morze po naukę.Kazano nam być, szesnastom chorągwi, gotowymi na wycieczkę, do czego i jam należał.W onym czasie, kiedyśmy nabożeństwo odprawowali, podobno też i zwątpiwszy, aby nas mógł ratować, odstąpił pan Sapieha milę nazad i tam stanął obozem.Nasza ona czeladź i ono nasze towarzystwo, i z pułkownikiem swym[187] zdało się, że pan Sapieha nie chce nas ratować.Rozumiejąc, że oni (nie głęboko w rzeczy wglądając) będą temu mogli dosyć uczynić, odłączyli się od pana Sapiehy; trzy tysiące ich, a pięćset przy żywności zostawili.Poszli do tych bram, które nam Moskwa pobrała, spodziewając się, że będą mogli przez którą dobyć się do nas.U pierwszej, Miękickiej, zsiedli z koni, próbowali szturmu.Nie wskórali.Broniono dobrze i obwarowaną dobrze zastali.Poszli do drugich; i tak trzech bram spróbowawszy, kiedy już wziąć żadnej nie mogli, rozumiejąc, że za rzeką Moskwą przeciwko zamkowi żadnej przeszkody nie masz, poszli wpław przez rzekę, tą intencją, żeby się pod naszymi murami przepławiwszy, do zamków weszli.Tam i Moskwie i im rzecz była niespodziewana; na grodek jeden, których tam było dwa, napadli, że Moskwa strwożywszy się z tego gródka, do drugiego dalszego uciekać poczęli; i tego ustąpili.Oni dawszy grodkom pokój, przykopę garściami zarównawszy, przeprawo-wali się i pławili pod zamek Krymgrod.Nam dano znać, którym było rozkazano być gotowymi na wycieczkę, że pachołcy nasi grodki za Moskwą wysiekli i pławią się pod zamek.Porwaliśmy się z chorągwiami i pobieżeliśmy do rzeki spodziewając się, że ich będzie trzeba odstrzeliwać.Zastawszy, że bez przeszkody przeprawę mają, poszliśmy przez Krym-grod w Białe Mury, ku tym basztom i bramom, cośmy je byli potracili; a było iście nasze i przeciwko zdaniu i wolej pana Gąsiows-kiego, bo się to wszystkim zdała rzecz niepodobna, abyśmy byli mieli te bramy odebrać.Prawie tak gwałtem wydarliśmy się i uczyniliśmy impet[188] do pierwszej bramy, co ją Wodną zwano.My zewnątrz, a od wody pan Borkowski z ośmiądziesiąt Niemców i z onymi naszymi pachołki.Nie strzymała nam Moskwa w tej pierwszej bramie, poczęli uchodzić do baszty o piąciu wierzchach; i tam niedługo zabawili się.I tak od bramy do bramy ustępowali, a my za nimi wszędzie.Na Harbackiej bramie, zawarło się ich siedemdziesiąt, których insi odbieżeli.Koło tych siedmidziesiąt bawiliśmy się długo, ze szkodą swoją niemałą, chcąc ich dobyć.Zabito tam u tej bramy kilku towarzyszów znacznych między inszymi Rudzkiego i Molskiego, spod mojej chorągwi towarzysza, i rotmistrza Rogowskiego.Widząc, że na tych zabawa nam niepotrzebna, i [że] dalibyśmy byli Moskwie, na tych się bawiąc, czas do poprawy, minęliśmy ich (którzy się potem aż w nocy poddali), a poszliśmy po drugich basztach aż do bramy Miękickiej; odebraliśmy tę bramę, i osadzili.I poszliśmy dalej aż do bramy Twerskiej.Ta brama była potężnie osadzona, że ordinarie[189] przy niej bywało dwa tysiąca ludzi.Bawiliśmy się koło niej chwilę, aż Moskwy wtem zza Neglinny od ich obozów przyszło niemało.Poparli nas stamtąd, kule padały jak grad między nami, a dziwna rzecz, że mało szkodziły.Musieliśmy ustępować do Miękickiej bramy.Poszli oni i na Miękicką bramę, bo ich coraz więcej przybywało wielkim naciskiem.Przyszło naszym i z bramy Miękickiej zbieżeć, i jużeśmy się byli puścili bardzo ku zamkom swoim.Dali się potem nasi uhamować i zawściągnąć, żeśmy zaś znowu ku Miękickiej bramie pobieżeli.Moskwie też Pan Bóg dał strach, że odbieżała Miękickiej bramy i ustąpili ku Twerskiej, a myśmy objęli bramę.I tu bym się nierad chwalił, ale tak było prawdziwie, że przy tych naszych kilkunastu chorągwiach, nie było rotmistrzów, bo się ich było siła rozjechało do Polski.Kiedyśmy się już oparli przy tej bramie Miękickiej, zawołało na mię towarzystwo.„Nie mamy tu swoich rotmistrzów przynajmniej ty nami rządź." Podjąłem się tego, oni mnie też słuchali.Rozdzieliłem ich na trzy części.Postawiłem jedne część na bramie, z drugą'm częścią został podle bramy, trzecią część, żebyśmy plac szerszy do obchodzenia nas Moskwie zastąpili, odwiodłem dalej trochę i osadziłem jedne cerkiew.I takeśmy wytrzymowali Moskwie impety, kiedy się o nas kusili aż do nocy.Przed zachodem słońca jednak nastąpiło ich było okrutna rzecz na też bramę Miękicką, że i wtenczas przyszło było do tego, żeśmy od niej ustąpili.Znowu obróciwszy się, wyparliśmy Moskwę, że jej odbieżała i już więcej nie kusili się.A wtem noc zaszła i ta nas sama rozdjęła.Otrzymawszy te bramy nasze, któreśmy byli stracili, posłaliśmy do zamków do pana Gą-siowskiego, aby na odmianę nas, bośmy się też cały prawie dzień hałasując sfatygowali, insze chorągwie posłał.Przyznawszy prawdę, było takie nieposłuszeństwo w tym, że żadna chorągiew iść nie chciała, choć pan Gąsiowski rozkazał.Nie nam też samym tych bram i tego wyzwolenia się było trzeba; pobywszy godzin w noc ze trzy, a ognie, żeby się zdało, że są ludzie na bramie i podle bramy, nałożywszy, zeszliśmy do swych stanowisk na odpoczynek.[190]A to cudowna, niewątpliwie za przyczyną Najświętszej Panny, żeśmy tego dnia w tak ciężkim razie spełna dwudziestu] człeka nie stracili, gdzieśmy się spodziewali tysiącami [głowę] nałożyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|