[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Tylko raz mnie postrzelili.Na policzku Sinclaira zadrżał mięsień.Dziwne.Tego jeszcze u niego nie widziałam.- Postrzelili cię? - spytał ze straszliwym spokojem.- Mój samochód ma się dużo gorzej ode mnie, możecie mi wierzyć.A właśnie, musimy dziś po niegopojechać.I moją torebkę.W całym tym zamieszaniu.- Od początku, proszę.Opowiedziałam, niczego nie pomijając.Ani razu mi nie przerwano, co było całkiem nowymdoświadczeniem.- Wiedzieli, że jesteś wampirem - odezwała się Tina, gdy skończyłam.Wyglądała na bardzo, bardzozmartwioną.- No tak.Trafne spostrzeżenie.Skąd to wiedzieli? Nawet większość wampirów w to nie wierzyła.- I skąd wiedzieli o innych wampirach? - spytał Marc.- Pewnie.może jakiś wampir szczuje ich na nas? -strzeliłam.- To możliwe - natychmiast powiedziała Jessica.-Któż inny wiedziałby, kto jest martwy, a kto nie?Sinclair przytaknął.- I czekali na ciebie.- Wyglądał na opanowanego, ale jego dłoń wciąż otwierała się i zaciskała w pięść.-Wiedzieli, że przyjdziesz.- Na to wygląda.- Nie miałam czasu zastanowić się, jakie to było dziwne.- Przestań to robić, działaszmi na nerwy.Aa! Niemal zapomniałam!Wyskoczyłam z łóżka i prawie wpadłam na komodę, do której włożyłam kulę po wrzuceniu ciuchówdo kosza na brudy.- Mam ślad! - oznajmiłam dumnie, podnosząc ją w dłoni.- Doskonale, pani detektyw - powiedział Marc z udawanym entuzjazmem.- Zamknij się.Spójrzcie na to.Dałam ją Sinclairowi, który krótko się jej przyjrzał i podał Tinie.- Pocisk dum-dum - stwierdziła zaskoczona.- Jejku - odezwała się Jessica.- Wampirzy ekspert balistyczny.- Nie lubię się nudzić - odparła łagodnie.- Pózniej się jej przyjrzę.- Można by pokazać ją Nickowi - zaproponowałam.- Detektywowi Nickowi Berry'emu? To nie jest mądre posunięcie - rzekł Sinclair.- Lepiej żebytrzymał się od tego z daleka.- Już się w to wplątał.Jakiś czas temu zatrzymał mnie i zadawał mnóstwo pytań.Nie martw się -powiedziałam, widząc niepokój na twarzach Tiny i Sinclaira.-Twój czar ciągle działa.Nie pamiętał,że jestem martwa.- Ale i tak cię odszukał - dodała zatroskana Tina.- To był zbieg okoliczności - odpowiedziałam nerwowo.- Rozpoznał mnie i kazał się zatrzymać.Nastąpiła krótka chwila milczenia, którą zakończył Sinclair.- Powinnaś odpocząć - zdecydował, wstając z krzesła.- Spędzisz noc w łóżku.- Spędziłam dzień w łóżku.Tyle wystarczy.Jak zwykle mnie zignorował.- Tina i ja naradzimy się wspólnie i.- Nic mi nie jest, ile razy mam ci to powtarzać? Wyolbrzymiasz problem.Mam dziś pracę, nie mogęzostać w łóżku.- Nie pójdziesz do pracy.- Bo co?! - Wbiłam w niego wściekły wzrok.- Przestań mną rozporządzać.Nie trafia to do ciebie?Jessica odchrząknęła.- Ej, Betsy.Zignorowałam ją.- Nigdy nie słucham.- To zauważyłem.-.i szlag mnie już trafia.- Bets.- Mogłyby przydarzyć ci się dużo gorsze rzeczy niż posłuchanie mojej rady - odwarknął Sinclair.- Tatwoja faux niezależność robi się męcząca.- Faux?! - krzyknęłam.%7łe niby udawana, tak? Pewnie tak.Głupi francuski! - Słuchaj, gnojku.- Betsy! - Jessica chwyciła mnie za ramię.Zabolałoby, gdybym była żywa.- Babska rozmowa - rzuciław stronę pokoju i zaciągnęła mnie do łazienki.Z trudem wyswobodziłam się z jej uścisku.- Czego? Właśnie coś mówiłam.Co takiego musisz mi właśnie teraz powiedzieć?Zciszyła głos.Obie wiedziałyśmy, że słuchają nas wampiry.- Chciałam, żebyś się zamknęła, zanim powiesz coś gorszego.- Kochana, ja się dopiero rozkręcałam.- Słuchaj, wiem, że go nie lubisz - albo tak ci się tylko wydaje, jeszcze nie jestem pewna - ale Bets! Tobyło niesamowicie romantyczne.Złapał cię, zanim zaryłaś nosem w dywan.Zaczęłaś spadać, a on jużcię chwytał.Potem cię wziął w ramiona i zaniósł do łóżka.Nie mam pojęcia, skąd wiedział, którypokój jest twój.I ani na chwilę nie odszedł od twojego łóżka.- Fuj.- Nie, wręcz przeciwnie.W porze lunchu przyszłam sprawdzić, jak się miewacie.Oboje.yyy.spaliście jak zabici.Objął cię ramieniem, a ty wtuliłaś się w jego bok.- Nieprawda! - powiedziałam zszokowana.Czyżbym we śnie była aż tak bezwstydna?- Bets, byłaś do niego przyklejona.A potem, jak przyszłam po kilku godzinach.- Aż tak cię korciło, co? Podglądaczka!- Ej, to będzie ciekawe.Erie nie spał i spytał, czy może pożyczyć jedną z moich starych książek igrzecznie poprosił o kawę.- Nie jesteś kelnerką.- Ale jestem dobrą gospodynią.Poza tym był.miły.Naprawdę miły.Dla ciebie też jest miły.- Nieprawda!- Myślę, że powinnaś go lepiej traktować - powiedziała zdecydowanie.Zdrajca! Wzięłam głęboki oddech, od którego zakręciło mi się w głowie.- A ja myślę.Przerwało nam pukanie do drzwi, więc wróciłyśmy do pokoju.Ku mojemu zaskoczeniu Sinclaira iTiny już nie było.- Wymaszerował stąd - odpowiedział Marc na moje niewypowiedziane pytanie.- A ona bardzogrzecznie się pożegnała i poszła za nim.- Pokręcił głową.- Naprawdę masz zamiar iść dziś do pracy?- Oczywiście.- No ale.- Marc wyglądał na zmartwionego, co było u niego rzadkością.- Ci wojownicy wiedzą, kimjesteś.Mogą cię śledzić.Była to zaskakująca - i nieprzyjemna! - myśl.- Nie sądzę - odpowiedziałam po chwili namysłu.-Skąd mieliby wiedzieć, gdzie pracuję?- Wiedzieli, gdzie zaparkowałaś - zauważył.- Muszę iść.Inaczej Sinclair pomyśli, że się wycofałam, bo on mi kazał.- Niech Bóg broni! - powiedziała Jessica.- Co by to było, gdybyś posłuchała rady starszego,doświadczonego i bardzo inteligentnego mężczyzny.- Ja zrobiłbym wszystko, o co ten gość by mnie poprosił - oświadczył Marc z zachwytem.- Co zaciacho! Jest taki mroczny i srogi, ale jakby już go zaciągnąć do łóżka.- Dość! - odezwałyśmy się jednocześnie.- Wiesz, że to prawda.- Poruszył znacząco brwiami.- Zresztą sama się o tym przekonałaś nie takdawno temu, mam rację?- Nie chcę o tym rozmawiać - powiedziałam zdecydowanie.- Oszukał mnie.Wiedział, że jak sięprześpimy, to będzie królem.Nie lubiłam o tym mówić.Ale sporo o tym myślałam.Było to nie tylko najprzyjemniejszedoświadczenie seksualne mojego życia, ale i najbardziej intensywne.Przez chwilę, gdy on był wemnie, ja byłam w nim.Mogłam czytać mu w myślach.A jego myśli.jego myśli były bardzo miłe.Gdy się kochaliśmy, naprawdę mnie lubił.Może nawet kochał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|