[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nicole nie widziała go, ale słyszała w słuchawkach jego rozmowę z Wilsonem.- Pospiesz się! - krzyczał Wilson.- Nie lubię samotnie wisieć na drucie.Nicole bardzo spodobała się jazda “kolejką linową", jak w my­ślach nazwała windę.Po chwili lina znów zatrzymała się na chwilę, żeby Wilson mógł wysiąść.Po dalszych kilku minutach Nicole wyraźnie widziała już dolną stację Alfa.Trudne do zidentyfikowania punkciki okaza­ły się roverami, składem sprzętu oraz grupką kosmonautów.Po kilku sekundach mogła już rozróżnić poszczególne twa­rze.- Winda nie stanie - krzyczał do niej uśmiechnięty Wake­field - tylko trochę zwolni.Odepnij pas; gdy dotkniesz podło­ża, zacznij iść do przodu, jak po ruchomych schodach.Richard złapał ją w pasie i podniósł z krzesełka.Takagishi i Wilson siedzieli już na tylnym siedzeniu rovera.- Witamy w Ramie - rzekł Wakefield.- W porządku, Tabori - powiedział do mikrofonu.- Jesteśmy gotowi.Prze­chodzimy na nasłuch.- Pospieszcie się - usłyszeli w słuchawkach głos Taborie­go.- Bardzo trudno jest powstrzymać się od zjedzenia waszych kanapek.Richard, czy mógłbyś przywieźć skrzynkę z narzę­dziami oznaczoną literą C? Potrzebujemy trochę sprzętu do za­stawianiem sideł.- W porządku - powiedział Wakefield.Kilkoma susami dotarł do składu.Po chwili wyszedł z powrotem, dźwigając w rę­kach ciężkie metalowe pudło.- Cholera jasna, Janos, coś ty tam wpakował? - stęknął Wakefield.W słuchawkach rozległ się śmiech Taboriego.- Wszystko, co jest niezbędne, by złapać biota.A nawet nieco więcej.Wakefield wyłączył nadajnik i wgramolił się z pudłem do rovera.Po chwili ruszyli w stronę Morza Cylindrycznego.- Polowanie na biota jest najgłupszą rzeczą, jaką mogliście wymyślić - mówił wściekły Reggie Wilson.- Przecież ktoś może zostać ranny.Pasażerowie rovera milczeli.Po ich prawej stronie widać było Londyn.- Jak się czujesz, biorąc udział w drugiej misji? - rzucił Wilson nie adresując swojego pytania do żadnej konkretnej oso­by.Po dłuższej chwili milczenia Takagishi obrócił się za siebie.- Wybaczy pan, panie Wilson: czy mówi pan do mnie?- Oczywiście, że do pana.- Wilson skinął głową.– Czy nikt panu nie powiedział, że jest pan naszym naukowcem numer dwa? Widocznie nie.Ale nie należy się temu dziwić.Ja na przy­kład już na Ziemi wiedziałem, że jestem dziennikarzem numer dwa.- Reggie, nie wydaje mi się.- zaczęła Nicole.- Droga pani doktor - przerwał jej Wilson - możliwe, że będzie pani jedynym członkiem trzeciej misji.Słyszałem, jak nasi dzielni przywódcy Brown i Heilmann rozprawiali o pani.Chcą, aby przez cały czas przebywała pani na pokładzie Newtona.Ale ponieważ pani wiedza może okazać się niezbędna.- Dość - przerwał mu Wakefield.W jego głosie była nuta groźby.- Przestań być taki opryskliwy.Zaległa cisza.- Wiesz co, Wilson - odezwał się po chwili Wakefield to­nem nieco bardziej pojednawczym - o ile pamiętam, lubisz wy­ścigi samochodowe.Może chciałbyś poprowadzić rovera?Już po chwili Reggie Wilson siedział za kierownicą i śmiał się głośno, biorąc ostry zakręt.Na tylnym siedzeniu des Jardins i Takagishi podskakiwali jak piłki.Nicole uważnie obserwowała Wilsona.Znowu zachowuje się dziwnie, myślała.To już trzeci raz w ciągu dwóch dni.Starała się przypomnieć, kiedy badała go po raz ostatni.Nie robiłam tego od Śmierci Borzowa.Kadetów sprawdzałam dwukrotnie.Wszy­stko przez to, że za bardzo byłam zajęta Borzowem.Postanowi­ła, że gdy tylko dotrze do stacji Beta, dokona gruntownego ba­dania wszystkich członków załogi.- Panie profesorze, chciałbym zadać panu jedno pytanie ­zwrócił się Wakefield do Takagishiego, gdy tylko Wilson prze­stał jechać zygzakami.- Czy domyśla się pan, czym był ten dziwny dźwięk? A może doktor Brown przekonał pana, że była to zbiorowa halucynacja słuchowa?Takagishi przecząco pokręcił głową.- Powiedziałem panu wtedy, że ten nieznany dźwięk.­powiedział japoński uczony patrząc w dal, gdzie sektory Równi­ny Środkowej ciągnęły się aż po horyzont.- Ten statek jest inny, jestem tego pewien.Prostokąty na południu tworzą zupełnie inny wzór i nie sięgają brzegów Morza Cylindrycznego.Światła gasły i zapalały się, jeszcze zanim morze się roztopiło.I gasną nagle, a nie stopniowo, jak opisała to załoga Nortona.Bioty - kraby poja­wiają się w stadach, a nie samotnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl