[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na kim dokonał tej próby? Przypadkiem zobaczyłem owce; zapytałem wte-dy chłopca, jak się mają i kiedy dowiedziałem się, że parę z nich kuleje, byłem już pewnyswego. Wspaniale pan to wszystko rozmotał, panie Holmes!Powróciwszy do Londynu, udałem się natychmiast do krawcowej; poznała od razu z foto-grafii Strakera i nazwała go Derbisure'em; oświadczyła przy tym, że ma on szykowną żonę,która lubi się bogato ubierać.Nie wątpiłem już ani przez chwilę, że to ona właśnie wciągnęław długi Strakera, przyczyniając się do zbrodni.155  Wszystko nam pan wyjaśnił, panie Holmes, prócz jednego  rzekł pułkownik. Gdzieśznalazł konia? Koń wyrwał się wtedy i został schwytany przez jednego z pańskich sąsiadów.Tu jednakwstawiam się za nim, prosząc o zaniechanie dalszych dochodzeń.Ale otóż i Klengam, za paręminut będziemy w Londynie.Może pozwoli pan, panie pułkowniku, na cygarko do mnie.Zcałą przyjemnością udzielę panu reszty objaśnień, jakie mogą być w tej sprawie użyteczne.156 Rozdział 2Dziedzice z ReigateMój przyjaciel, Sherlock Holmes, przez długi czas nie mógł wrócić do zdrowia po wyczer-pujących trudach tej wiosny, poniesionych w sprawie Towarzystwa Niderlandzko Suma-trzańskiego, o których tutaj zamilczymy, powiemy jedynie, że ubocznie doprowadziły one dobardzo niezwykłego i złożonego zadania, przy którym memu przyjacielowi udało się zasto-sować nowy sposób w walce z przestępstwem.14 kwietnia otrzymałem telegram z Lyonu, zawiadamiający, że Holmes leży chory w ho-telu  Dubuy.Przed upływem doby znalazłem się przy łożu chorego i tu  ku mej wielkiejradości  zobaczyłem, że trwoga była zbyteczna, a chory ma się lepiej, niż mogłem przypusz-czać.Jego zdrowie nie wytrzymało morderczego tempa pracy po piętnaście godzin na dobę, aw ostatnim okresie  jak sam mi się przyznał  pracy bez przerwy na sen, po kilka nocy i dniz rzędu.W tej sytuacji nawet odniesiony sukces nie mógł pomóc nadwątlonemu zdrowiu.Podczas gdy głośno było o nim w całej Europie, a hotelowy pokój został zasypany powin-szowaniami i gratulacjami, Holmes pogrążył się w najczarniejszej rozpaczy i smutku.Nawetświadomość, że udało mu się osiągnąć to, czemu nie podołała zjednoczona policja trzech mo-carstw, nie była w stanie rozproszyć jego mrocznych myśli.W trzy dni potem byliśmy już w jego mieszkaniu przy Baker Street, przyjaciel mój bo-wiem najwidoczniej potrzebował zupełnej zmiany miejsca i warunków, by całkowicie powró-cić do zdrowia.Wtedy też zacząłem rozmyślać, jakby spędzić tydzień lub dwa z dala od mia-sta, na łonie natury.Mój stary druh, pułkownik Gayter, którego leczyłem ongiś w Afganista-nie, kupił właśnie w tym czasie majątek koło Reigate i zapraszał mnie niejednokrotnie, bymprzyjechał do niego na dłużej.Podczas naszego ostatniego spotkania oświadczył, że czułbysię szczęśliwy, gdyby i mój przyjaciel zechciał ze mną przyjechać.Trzeba było, rzecz prosta,użyć pewnych podstępów, żeby namówić Holmesa do przyjęcia zaproszenia; gdy jednak do-wiedział się, że pułkownik jest kawalerem i że nic nie będzie krępowało jego swobody, zgo-dził się ostatecznie.I tak w tydzień po powrocie z Lyonu korzystaliśmy już z gościny puł-kownika.157 Gayter był żołnierzem starej daty, który dużo jezdził po świecie i wiele widział; jak przy-puszczałem, wkrótce znalezli z Holmesem wspólne tematy.Wieczorem w dzień przyjazdusiedzieliśmy wszyscy w pokoju, który był zbrojownią.Holmes w półleżącej pozycji spoczy-wał na kanapie, Gayter i ja oglądaliśmy niewielką, lecz wspaniałą kolekcję broni palnej. Aha! dobrze, że sobie przypomniałem  rzekł nagle pułkownik  muszę wziąć jeden zrewolwerów na górę, na wypadek napaści. Napaści?  zapytałem. Tak.Ostatnimi czasy jakoś nie bardzo spokojnie u nas.W zeszły, zdaje się, poniedziałekzłodzieje dostali się do tutejszego bogacza, starego Actona.Nie bardzo się obłowili, ale nadalbawią na wolności. Czy dotychczas nie natrafiono na ich ślad?  zapytał Holmes, wyciągając się na kanapie. Niestety, nie.Sądzę jednak, że jest to zbyt błaha sprawa, by mogła interesować pana, pa-nie Holmesie, po czynach iście heraklesowych, jakich pan niedawno dokonał.Holmes uśmiechnął się zadowolony. No, ale to coś ciekawego? Moim zdaniem, nie.Złodzieje dostali się do biblioteki, lecz trudy ich nieszczególnie sięopłaciły.Przetrząsnęli wszystko do góry nogami, pootwierali szafy i szuflady; ostateczniezabrali tylko jeden tom dzieł Szekspira, parę srebrnych lichtarzy, małe wagi z kości słoniowejdo ważenia listów, mały barometr dębowy i kłębek szpagatu. Zestaw wielce oryginalny!  zauważyłem. Widocznie zabrali to, co im się najpierw nawinęło pod rękę. Ale co na to policja? Nic dotychczas nie zrobiła?  wykrzyknął Holmes ożywiony przecie to jasne, że to.Pogroziłem mu palcem. Mój drogi! Jesteś tu dla odpoczynku.%7ładnych zagadek dopóki nie powrócisz całkowiciedo zdrowia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl