[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Dokładnie przeczesano prezydenckijacht w poszukiwaniu ukrytej broni materiałów wybuchowych,296poza tym przystąpiono ju\ do sprawdzania mieszkańców wszy-stkich stojących na nabrze\u domów.Po burzliwej dyskusji ustalono w końcu, \e biuro prasoweBiałego Domu zajmie się przygotowaniem i rozdzieleniemprzepustek na tę imprezę.Lista osób mających wstęp na jachtzostała ograniczona do niewielkiej grupy zaufanych współpracow-ników, a ich zdjęcia, \yciorysy i fotokopie odcisków palcówprzesłane dyplomatyczną pocztą z Pary\a i Rzymu trafiły doszefowej zespołu przygotowawczego, która od razu obejrzaładokładnie zdjęcia i upewniła się jeszcze, \e wszyscy jej ludzietak\e je widzieli.Potem agenci wrócili do pracy.Nie byłby w pełni zadowolony, nie przeprowadziwszy jeszczeostatniej próby mechanizmu, który le\ał ju\ przygotowany nabetonowej posadzce.Stojąc w cieniu rzucanym przez światłopóznego popołudnia, spokojnie sprawdzał teraz swoje dzieło,którego budowa zajęła mu większą część poranka.Pozbawiony izolacji miedziany drut biegł od baterii dwomaście\kami, łącząc się przy odsłoniętych zaciskach przełącznika.Kanał kablowy posłu\y do odizolowania drutu od karoseriifurgonetki, ale tutaj nie było to konieczne, bo beton spełniał tosamo zadanie.Od przełącznika rozgałęziony drut ciągnął siędalej przez jakieś trzy metry, \eby zbiec się znowu przyodsłoniętej płytce obwodu drukowanego komórki.Potem zaczynałprzypominać drabinkę.W jej szczeblach nie było nic niezwykłego,poza tym, \e ka\dą z czterech poprzeczek przykrywał dwukilo-gramowy worek z piaskiem.We wszystkich workach znajdowałysię spłonki detonujące numer sześć.Vanderveen wolałby coprawda ósemki, bo detonatory sejsmiczne zawierające po 8 gra-mów pentrytu w spłonce miały większą siłę ra\enia, a jednocześ-nie w przeciwieństwie do szóstek były bezpieczniejsze dziękimniejszej mo\liwości elektrostatycznego rozładowania.Mimowszystko Vanderveen był stosunkowo zadowolony z tego, co ma.W ostatecznym rozrachunku rezultat będzie ten sam.Nie zamierzał jednak ryzykować.Po raz pierwszy u\ył tegoranka cyfrowego amperomierza, \eby sprawdzić opór w ka\dejze spłonek.Wychodziło mniej więcej 1,9 oma w ka\dej i niecoponad dwa omy w samym przełączniku.297Obliczenia pojawiły się w jego umyśle jak nagły podmuchwiatru w spokojny letni dzień.Odwrotność sumy dawała cał-kowity opór obwodu, który w przypadku połączenia równoległegojest zawsze mniejszy ni\ na ka\dym z jego elementów składowych- 0,384 oma.Dwanaście woltów podzielonych przez tę odwrot-ność równało się całkowitemu natę\eniu prądu przepływającegoprzez obwód: 31,26 ampera.To przekładało się na niewieleponad 6,31 ampera w obydwu kablach wychodzących z ka\dejelektrycznej spłonki.Sprawdził jeszcze swoje wyliczenia przypomocy amperomierza, pozwalając sobie na lekki uśmiech, kiedyzobaczył liczby, które pojawiły się na ciekłokrystalicznymwyświetlaczu.Wszystko zgadzało się idealnie.Vanderveen wiedział doskonale, jak niebezpieczna mo\e byćtaka próba, więc chocia\ miał do swojej dyspozycji zaledwiecztery spłonki detonujące, pamiętał o zachowaniu wszelkichśrodków ostro\ności.W końcu nie musiał patrzeć na sam wybuch.Wystarczy, \ezobaczy jego skutki.Schowawszy się za potę\nym fordem econoline, wyciągnąłz kieszeni drugi telefon z zakodowanym w opcji szybkiegowybierania numerem pierwszej komórki.Zaczął oddychać szyb-ciej ni\ zwykle, choć przecie\ nie miało się wydarzyć nicszczególnego.Jego palec zawisł na chwilę nad klawiszem.Powietrze wokół było nieruchome, w przyćmionym świetlewirowały jedynie drobiny kurzu.Milbery nie wydawała ju\ \adnego dzwięku.Dlaczego?Wychylił się zza furgonetki, \eby spojrzeć na nieruchome ciałokobiety i dopiero wtedy uświadomił sobie ze zdziwieniem, \e niesłyszał jej ruchów od co najmniej dwudziestu minut
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|