[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niebo zsyÅ‚a namprzyjazÅ„, żebyÅ›my mogli wyznawać i ratować siÄ™ przed tajemnicami, które nas gnÄ™biÄ….ProszÄ™mi pozwolić wykorzystać paÅ„ski przyjazny stosunek do mnie i wyznać panu prawdÄ™.Mojeżycie rodzinne, które wydaje siÄ™ panu takim wspaniaÅ‚ym, to moje główne nieszczęście i mójgłówny lÄ™k.OżeniÅ‚em siÄ™ gÅ‚upio i dziwnie.Trzeba powiedzieć, że do Å›lubu kochaÅ‚em MaszÄ™namiÄ™tnie i zalecaÅ‚em siÄ™ do niej przez dwa lata.ProponowaÅ‚em jej małżeÅ„stwo pięć razy, aona odmawiaÅ‚a mi, bo byÅ‚em jej absolutnie obojÄ™tny.Za szóstym razem, kiedy peÅ‚zaÅ‚em przedniÄ… na kolanach odurzony miÅ‚oÅ›ciÄ… i bÅ‚agaÅ‚em o jej rÄ™kÄ™ jak o jaÅ‚mużnÄ™ zgodziÅ‚a siÄ™.PowiedziaÅ‚a mi:  Nie kocham pana, ale bÄ™dÄ™ panu wierna. Taki warunek przyjÄ…Å‚em zzachwytem.Wtedy rozumiaÅ‚em, co to znaczy, ale teraz, jak Boga kocham, nie rozumiem. Nie kocham pana, ale bÄ™dÄ™ panu wierna  co to znaczy? MÄ™tne to jest, niejasne.KochamjÄ… teraz tak samo mocno jak w pierwszy dzieÅ„ Å›lubu, ale wydaje mi siÄ™, że jestem jej jakdawniej obojÄ™tny i chyba cieszy siÄ™, kiedy nie ma mnie w domu.Nie jestem pewien czy mniekocha, nie wiem tego, nie wiem, ale przecież mieszkamy pod jednym dachem, mówimy sobiepo imieniu, sypiamy razem, mamy dzieci, wspólny majÄ…tek.Co to ma znaczyć? Po co to? Aczy pan coÅ› z tego rozumie, mój drogi? Okrutna mÄ™ka! Przez to, że nic nie rozumiem wnaszych stosunkach, nienawidzÄ™ raz jej, raz siebie, albo oboje naraz, wszystko pomieszaÅ‚o siÄ™w mojej gÅ‚owie, zadrÄ™czam siebie i robiÄ™ siÄ™ coraz bardziej tÄ™py, a ona, jak na zÅ‚ość, robi siÄ™coraz piÄ™kniejsza, nadzwyczajna.WÅ‚osy ma przepiÄ™kne i uÅ›miecha siÄ™ jak żadna innakobieta.Kocham jÄ… i wiem, że kocham beznadziejnie.Beznadziejna miÅ‚ość do kobiety, zktórÄ… siÄ™ ma dwójkÄ™ dzieci! Czy nie jest to niezrozumiaÅ‚e i straszne? Nie jest to straszniejszeod upiorów?ZnajdowaÅ‚ siÄ™ w takim stanie, że gadaÅ‚by jeszcze bardzo dÅ‚ugo, ale na szczęście usÅ‚yszaÅ‚emgÅ‚os woznicy.PrzyszÅ‚y nasze konie.Gdy wsiadaliÅ›my do powozu, Czterdziestu MÄ™czennikówzdjÄ…Å‚ czapkÄ™ i podsadziÅ‚ nas z takÄ… minÄ… jakby od dawna czekaÅ‚ na okazjÄ™ dotkniÄ™cia naszychdrogocennych ciaÅ‚. Dmitrze Pietrowiczu, niech pan Å‚askawie pozwoli przyjść do pana  powiedziaÅ‚, usilniemrugajÄ…c oczyma i przechyliwszy gÅ‚owÄ™ na bok. Niech pan okaże Å‚askÄ™ Bożą! Z gÅ‚odu ginÄ™! No dobrze  powiedziaÅ‚ Silin. Przyjdz, pomieszkasz ze trzy dni, a tam zobaczymy. Tak jest!  ucieszyÅ‚ siÄ™ Czterdziestu MÄ™czenników. Nawet dziÅ› jeszcze przyjdÄ™.Do domu byÅ‚o z sześć wiorst.Dmitrij Pietrowicz, zadowolony, że w koÅ„cu wyspowiadaÅ‚siÄ™ przed przyjacielem, przez caÅ‚Ä… drogÄ™ mnie obejmowaÅ‚ i już nie z rozgoryczeniem istrachem, ale wesoÅ‚o mówiÅ‚, że jakby w rodzinie byÅ‚o wszystko w porzÄ…dku, wróciÅ‚by doPetersburga i zajÄ…Å‚ siÄ™ naukÄ….Ów prÄ…d, powiadaÅ‚, co wypÄ™dziÅ‚ na wieÅ› tylu zdolnych mÅ‚odychludzi, byÅ‚ smutnym zjawiskiem.%7Å‚yta i pszenicy mamy w Rosji pod dostatkiem, alekulturalnych ludzi nie ma wcale.Trzeba, żeby zdolna, zdrowa mÅ‚odzież zajmowaÅ‚a siÄ™ naukÄ…,sztukÄ… i politykÄ…; nie robić tego  znaczy postÄ™pować lekkomyÅ›lnie.FilozofowaÅ‚ zprzyjemnoÅ›ciÄ… i wyrażaÅ‚ ubolewanie, że jutro siÄ™ nie zobaczymy, bo jedzie na targ drzewny.A ja odczuwaÅ‚em zakÅ‚opotanie i smutek i wydawaÅ‚o mi siÄ™, że oszukujÄ™ czÅ‚owieka.IjednoczeÅ›nie byÅ‚o mi przyjemnie.PatrzyÅ‚em na olbrzymi purpurowy księżyc, który wÅ‚aÅ›niewschodziÅ‚, i wyobrażaÅ‚em sobie wysokÄ… zgrabnÄ… blondynkÄ™ z bladÄ… twarzÄ…, zawsze dobrzeubranÄ…, pachnÄ…cÄ… jakimiÅ› niezwykÅ‚ymi perfumami przypominajÄ…cymi piżmo i byÅ‚o mi, niewiem czemu, przyjemnie na myÅ›l, że nie kocha swego męża.Przyjechawszy do domu, usiedliÅ›my do kolacji.Maria Sergiejewna Å›miejÄ…c siÄ™ czÄ™stowaÅ‚anas jedzeniem, które kupiliÅ›my, i doszedÅ‚em do wniosku, że rzeczywiÅ›cie ma piÄ™kne wÅ‚osy i91 uÅ›miech jak żadna inna kobieta.ObserwowaÅ‚em jÄ… i chciaÅ‚em widzieć w każdym jej ruchu ispojrzeniu, że nie kocha swego męża, i wydawaÅ‚o mi siÄ™, że to widziaÅ‚em.Dmitrij Pietrowicz zaczÄ…Å‚ wkrótce walczyć ze snem.Po kolacji posiedziaÅ‚ z nami zdziesięć minut i powiedziaÅ‚: Nic nie poradzÄ™, moi drodzy, ale muszÄ™ jutro wstać o trzeciej.ProszÄ™ mi wybaczyć.Czule pocaÅ‚owaÅ‚ żonÄ™, mocno, z wdziÄ™cznoÅ›ciÄ… uÅ›cisnÄ…Å‚ mi rÄ™kÄ™ i prosiÅ‚, żebym muobiecać, że koniecznie przyjadÄ™ w przyszÅ‚ym tygodniu.%7Å‚eby nie zaspać, poszedÅ‚ nocować dooficyny.Maria Sergiejewna kÅ‚adÅ‚a siÄ™ spać pózno, wedÅ‚ug petersburskiego zwyczaju, i teraz byÅ‚emczemuÅ› z tego zadowolony. WiÄ™c?  zaczÄ…Å‚em, kiedy zostaliÅ›my sami. A wiÄ™c bardzo proszÄ™ coÅ› zagrać.Nie chciaÅ‚em muzyki, ale nie wiedziaÅ‚em, od czego zacząć rozmowÄ™.UsiadÅ‚a przyfortepianie i zagraÅ‚a, nie pamiÄ™tam co.SiedziaÅ‚em obok, patrzyÅ‚em na jej biaÅ‚e pulchne rÄ™ce ipróbowaÅ‚em wyczytać coÅ› z jej chÅ‚odnej, obojÄ™tnej twarzy.Ale oto uÅ›miechnęła siÄ™ ipopatrzyÅ‚a na mnie. Nudzi siÄ™ pan bez swojego przyjaciela  powiedziaÅ‚a.ZaÅ›miaÅ‚em siÄ™. Dla przyjazni wystarczyÅ‚oby jezdzić tu raz w miesiÄ…cu, a ja bywam kilka razy wtygodniu.Powiedziawszy to podniosÅ‚em siÄ™ i zaczÄ…Å‚em niespokojnie siÄ™ przechadzać z kÄ…ta w kÄ…t.Ona też wstaÅ‚a i podeszÅ‚a do kominka. Co pan chce przez to powiedzieć?  zapytaÅ‚a, spoglÄ…dajÄ…c na mnie swoimi dużymi,jasnymi oczami.Nic nie odpowiedziaÅ‚em. Mówi pan nieprawdÄ™  powiedziaÅ‚a po namyÅ›le. Bywa tu pan wyÅ‚Ä…cznie dla DmitrijaPietrowicza.No cóż, bardzo mnie to cieszy.W obecnych czasach taka przyjazÅ„  to rzadkość. Tu ciÄ™ mam!  pomyÅ›laÅ‚em i nie wiedzÄ…c, co powiedzieć, zapytaÅ‚em: Chce pani przejść siÄ™ po ogrodzie? Nie.WyszedÅ‚em na werandÄ™.CzuÅ‚em mrowienie w gÅ‚owie i byÅ‚o mi zimno ze zdenerwowania.ByÅ‚em już przekonany, że wprawdzie rozmowa nasza bÄ™dzie o niczym i niczegonadzwyczajnego sobie nie powiemy, na pewno stanie siÄ™ tej nocy to, o czym nie Å›miaÅ‚emnawet marzyć.WÅ‚aÅ›nie tej nocy albo nigdy. PiÄ™kna pogoda!  powiedziaÅ‚em gÅ‚oÅ›no. Jest to dla mnie absolutnie obojÄ™tne  usÅ‚yszaÅ‚em odpowiedz.WróciÅ‚em do bawialni.Nadal staÅ‚a koÅ‚o kominka z zaÅ‚ożonymi do tyÅ‚u rÄ™kami,rozmyÅ›lajÄ…c o czymÅ› i patrzÄ…c w bok. Czemuż to jest to dla pani absolutnie obojÄ™tne?  zapytaÅ‚em. Ponieważ siÄ™ nudzÄ™.Pan siÄ™ nudzi bez paÅ„skiego przyjaciela, a mnie zawsze jest nudno.ZresztÄ….pana to maÅ‚o obchodzi.UsiadÅ‚em przy fortepianie i zagraÅ‚em kilka akordów czekajÄ…c, co powie. ProszÄ™ siÄ™ nie przejmować  rzekÅ‚a, patrzÄ…c na mnie gniewnie jakby maÅ‚a zamiarrozpÅ‚akać siÄ™ ze zÅ‚oÅ›ci. Jeżeli chce siÄ™ panu spać, niech pan idzie.Niech pan nie sÄ…dzi, żejeżeli jest pan przyjacielem Dmitrija Pietrowicza, to powinien pan zanudzać siÄ™ z jego żonÄ….Nie chcÄ™ ofiar.ProszÄ™, niech pan idzie.OczywiÅ›cie nie poszedÅ‚em.WyszÅ‚a na werandÄ™, a ja zostaÅ‚em w bawialni i z pięć minutprzerzucaÅ‚em nuty.Potem też wyszedÅ‚em.StaliÅ›my obok siebie w cieniu zasÅ‚on, a przed namibyÅ‚y schody zalane księżycowym blaskiem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl