[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ale po co, u diabła, chce pan się oskarżać? Byłoby to, bez obrazy, wielkie głupstwo.Czynie zastanawiał się pan nad tym, że grozi panu więzienie za stawianie oporu i poturbowaniestróża porządku publicznego w chwili gdy spełniał swój obowiązek? To twoja rzecz, trzymaj się tego, coś powiedział, skoroś tak dobrze potrafił to wszystkowykombinować; ja jednak wytłumaczę swoje intencje tak, jak będę uważał za właściwe. Wie pan, pan to ma za dobre serce  rzekł Caillaud zdumiony. Nie wdał pan się wcalew swego ojca. A więc, Emilu  zaczął pan Cardonnet, którego syn zastał spacerującego nerwowymkrokiem po gabinecie  czy wytłumaczysz mi wreszcie to niepojęte zajście? Jestem jedynym winowajcą, ojcze  odrzekł młodzieniec stanowczo. Niechaj cały twójgniew i wszystkie skutki mojej winy spadną na mnie.Klnę się na honor, że Jan Jappeloup niestawiał nawet najlżejszego oporu przy aresztowaniu, w chwili gdy popchnąłem brutalniestrażnika chcąc go z nóg zwalić, a zrobiłem to naumyślnie. Coraz lepiej  rzekł chłodno pan Cardonnet, który chciał dowiedzieć się całej prawdy. Iten wałkoń dał się tak przewrócić; puścił swą zdobycz, a jednak chociaż chce się teraz z tegowyłgać, od razu się połapał, że nie zrobiłeś tego przez niezręczność, lecz rozmyślnie, prawda? Ten człowiek wcale nie zrozumiał, do czego zmierzam  ciągnął dalej Emil  zostałznienacka rozbrojony i przewrócony; zdaje się nawet, że potłukł się trochę, padając. Mam nadzieję, żeś mu wytłumaczył, iż stało się to przez nieuwagę? Nic mnie nie obchodzi, co ten człowiek myśli o moich zamierzeniach i co sobie w duchuwyobraża.Twoja władza, ojcze, niezdolna jest przekroczyć progu ludzkiego sumienia,możesz sądzić tylko według faktów. Czy to mój syn tak do mnie przemawia? Nie, mój ojcze, to twój podwładny, przestępca, którego winieneś osądzić i ukarać.Jeślizadasz mi pytania, które mnie dotyczą, odpowiem ci tak, jak jest moim obowiązkiem.Alechodzi tu o tego nieboraka, który żyje ze swego skromnego urzędu.Podlega ci, boi się ciebie ijeśli rozkażesz, by mnie uwięził, gotów jest to uczynić. %7łal mi ciebie, Emilu.Dajmy spokój temu strażnikowi i jego potłuczeniom.Przebaczammu i upoważniam cię do wręczenia mu sutego upominku na to, by trzymał język za zębami,nie mam bowiem ochoty, abyś rozpoczynał swą karierę w tych stronach od tak śmiesznegoskandalu.Może zechcesz mi jednak wytłumaczyć, w jakim celu wywołałeś podobnieniedorzeczny dramat i zasłużyłeś na to, by cię oddać do domu poprawczego? Cóż to zaawantura, w której ty grasz rolę Don Kiszota, dobierając sobie Caillaud za Sanczo Pansę?Dokąd tak śpieszyłeś, w chwili gdy stałeś się świadkiem aresztowania cieśli? Skąd ci strzeliłado głowy fantazja, by wyrwać tego człowieka z rąk sprawiedliwości oraz pokrzyżowaćdobroczynne plany, jakie miałem wobec niego? Czyś zmysły postradał przez te pół roku,odkąd cię nie widziałem? Czyś złożył śluby rycerstwa? A może zamierzasz sprzeciwiać sięmoim zamysłom i stawiać mi czoło? Odpowiadaj poważnie, jeśli potrafisz, bo twój ojciecbardzo poważnie cię pyta. Wiele miałbym ci do powiedzenia, ojcze, gdybyś zapytał mnie o to, co czuję i co myślę.Chodzi tu jednak o pewien szczególny fakt i powiem ci w kilku słowach, jak się rzeczy miały.Goniłem zbiega, aby oszczędzić mu wstydu i bólu aresztowania; liczyłem, że wyprzedzęCaillaud i nakłonię Jana, by wrócił, przyjął twoją ofertę i dobrowolnie podporządkował sięprawu.Widząc, że się spózniłem, i nie mogąc przez lojalność odwodzić strażnika odspełnienia obowiązku, przeszkodziłem mu, narażając tylko siebie na poniesienie kary zawystępek.Działałem popędliwie, bez namysłu, bez zastanowienia, pod wpływemnieposkromionego współczucia i żalu.Jeżeli zle postąpiłem, udziel mi nagany, ale jeśli drogą36 łagodności i perswazji przyprowadzę do ciebie Jana z dobrawoli, zanim miną dwa dni,wówczas przebaczysz i przyznasz, że szalone głowy miewają czasem szczęśliwe natchnienia. Emilu  pan Cardonnet parę chwil przechadzał się w milczeniu po pokoju, po czym rzekł muszę ci zrobić poważną wymówkę za to, żeś się otwarcie zbuntował nie tyle przeciwkowładzy municypalnej, czego nie będę traktował zbyt pedantycznie, ile przeciwko mojej woli.Tkwi w tobie bezgraniczna pycha i karygodny brak szacunku dla powagi ojcowskiej.Niemam bynajmniej zamiaru częstszego tolerowania podobnych wybryków, znasz mnie chybadość dobrze, by to zrozumieć albo też zapomniałeś, widać, jaki jestem, odkąd oddaliliśmy sięod siebie; oszczędzę ci jednak na dzisiaj długich napomnień; nie wydajesz mi się skłonny, byz nich skorzystać.Zresztą to, co zdołałem zauważyć z twego zachowania, i to, co wiem ostanie twego umysłu, dowodzi niezbicie, że musimy w poważnej dyskusji wyjaśnić, comyślisz naprawdę i jakie są twoje projekty na przyszłość.Nieszczęście, które mnie dziśdotknęło, nie pozwala mi z tobą teraz dłużej porozmawiać.Przeżyłeś wiele silnych wrażeń wciągu dzisiejszego dnia i potrzebny ci jest odpoczynek: idz do matki, a potem połóż sięwcześnie spać.Skoro tylko w moim przedsiębiorstwie zapanuje znowu ład i spokój, powiemci, czemu wezwałem cię z tego miejsca, które nazywałeś swoim wygnaniem, i czego naprzyszłość od ciebie się spodziewam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl