[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.3) Wierność rozumowi ważniejsza jest od wierności swej rodzinie, warstwie społecznej, krajowi, rasie i religii.4) Jedyną granicą rozumu jest granica człowieczeństwa, wszystkie inne są oznakami bezrozumności.5) Świat nie może być lepszy niż składające się na niego kraje, kraje nie mogą być lepsze niż składające się na nie jednostki.6) Obowiązkiem wszystkich tych, którzy zgadzają się z po­wyższymi twierdzeniami, jest wstąpienie do Towarzystwa Krzewienia Rozumu.Członkiem Towarzystwa zostaje się po podpisaniu następującego oświadczenia:1) Obiecuję przekazywać na cele Towarzystwa jedną dziesiątą moich rocznych dochodów.2) Obiecuję w każdym momencie życia kierować się Rozumem.3) Bez względu na konsekwencje nigdy nie podporządkuję się bezsensowi, nigdy spotkawszy się z nim nie zachowam się biernie.4) Uznaję lekarzy za czołówkę ludzkości.Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby zrozumieć fizjologię mego ciała i psychologię mego umysłu, i będę się tą znajomością kierował w każdym momencie życia.5) Uroczyście oświadczam, że za najważniejszy obowiązek będę zawsze uważał obowiązek wobec Rozumu.Bracia i siostry, zwracamy się do was o pomoc w walce z bezsensem, który w ciągu ostatniego dziesiątka lat doprowadził świat do obłędu, wywołał przelew krwi.Pomóżcie i nam, aby nasze Towarzystwo okrzepło w siły i potrafiło się przeciwstawić knowaniom polityków i księży.Nadej­dzie dzień, kiedy nasze Towarzystwo zostanie uznane za najważniejsze osiągnięcie w historii ludzkiej rasy.Wstąpcie do niego dziś.Znajdziecie się między pierwszymi, którzy zobaczyli i zrozumieli.Na ostatnim akapicie ktoś dawno temu nabazgrał wiel­kimi literami: merde.I ów tekst, i komentarz, w świetle tego, co zdarzyło się po 1920 roku zrobiły na mnie żałosne wrażenie, zupełnie jakbym zobaczył dwóch chłopców, staczających bójkę w chwili atomowego wybuchu.W połowie stulecia mieliśmy dość i zimnego rozsądku, i bluźnierczej zapalczywości, wyrafinowania intelektualnego i przyziemnej cielesności, czuliśmy, że jeśli istnieje wyjście, musi do niego prowa­dzić inna zupełnie droga.Słowa straciły swoją moc, nie mogły prowadzić ani ku dobru, ani ku złu; wisiały nadal jak mgła nad rzeczywistością, zniekształcając ją, wprowadzając w błąd, kastrując, ale od czasu Hitlera i Hiro­szimy zaczęto przynajmniej zdawać sobie sprawę, że są tylko mgłą, wątłą superstrukturą.Wsłuchałem się w dom i w noc.Cisza.Wziąłem więc do ręki drugi tekst: była to oprawna broszurka.Pożółkły pa­pier, staromodny wykrój czcionek wskazywały, że jest to autentyczny przedwojenny zabytek.O sposobach, porozumiewania się z innymi światamiAby dotrzeć do najbliższej gwiazdy, człowiek musiałby po­dróżować miliony lat świetlnych.Nawet gdybyśmy potrafili podróżować z prędkością światła, nie udałoby się nam w ciągu życia dotrzeć do żadnego zamieszkanego zakątka kosmosu; nie możemy się z nim także porozumieć za pomocą radionadajników czy gigantycznych heliografów.Jesteśmy zatem, a przy­najmniej tak się nam wydaje, na zawsze odizolowani w naszej maleńkiej bańce czasu.Jakże jałowy okazał się nasz zachwyt nad aeroplanami! Jak niemądra cała ta fantastyczna literatura pisarzy takich jak Wells i Verne, którzy opisywali dziwaczne postacie zamiesz­kujące inne planety!Nie ma jednak wątpliwości, że wokół innych gwiazd istnieją inne planety, że życie wszędzie podlega tym samym prawom, że w kosmosie istnieją rozumne istoty, które przeszły taką samą ewolucję jak my, i mają takie same aspiracje.Czyż na­prawdę skazani jesteśmy na to, by nigdy nie nawiązać z nimi kontaktu?Tylko jedna metoda nawiązania łączności jest uniezależnio­na od czasu.Są tacy, którzy kwestionują jej istnienie.Ale doświadczenia przeprowadzane w obecności godnych zaufania uczonych wykazały możliwość przekazywania myśli na odleg­łość w tej samej sekundzie, w której powstaje.W niektórych pierwotnych cywilizacjach, takich jak na przykład lapońska, zjawisko to jest tak częste, że Lapończycy posługują się nim na co dzień tak jak my telefonem czy telegrafem.Nie odkryto jeszcze wszystkich możliwości wykorzystania tego fenomenu, pewnych rzeczy trzeba się od nowa uczyć.Ale jest to jedyna metoda, która pozwoli nam na kontakt z ludźmi innych światów.Sic itur ad astra.Uświadomienie sobie czyichś myśli funkcjonuje podobnie do pantografu.Ręka rysuje - powstaje kopia.Autor tego tekstu nie jest spirytualistą i w spirytualizm nie wierzy.Przez wiele lat studiował telepatię i pokrewne jej zjawiska z pogranicza oficjalnej medycyny.Interesuje się wyłącznie naukową stroną zagadnienia.Jeszcze raz powtarza, że nie wierzy w “siły nadprzyrodzone”, różokrzyżowców, al­chemię i tym podobne zabobony.Utrzymuje, że już obecnie światy, znajdujące się na wyż­szym stopniu rozwoju niż my, usiłują nawiązać z nami kontakt i że całe kategorie ludzkiej myśli, takie jak artystyczny czy naukowy geniusz oraz zmysł moralny pochodzą z inspiracji innych światów, których telepatyczne informacje tylko czę­ściowo są przez nas odbierane.Wierzy, że Muzy nie są poety­cką fikcją, lecz dowodem na to, że już w czasach starożytności ludziom udało się intuicyjnie wniknąć w inną rzeczywistość, którą my, współcześni, powinniśmy zacząć naukowo studio­wać.Wzywa zatem państwo do przekazania funduszy na studia nad telepatią i pokrewnymi jej zjawiskami, a przede wszyst­kim wzywa uczonych do zainteresowania się tą dziedziną.Wkrótce opublikujemy dowody możliwości nawiązania kon­taktów z innymi światami.Ogłosimy je w prasie paryskiej.Nigdy w życiu nie miałem żadnych telepatycznych do­świadczeń i wątpiłem, żeby pod wpływem Conchisa mo­gło to ulec zmianie; a jeżeli jacyś uczynni panowie z in­nych światów usiłowali mnie natchnąć dobrocią i geniu­szem artystycznym, niezbyt im się to powiodło, nie tylko w stosunku do mnie, ale do całego mego stulecia.Zacząłem jednak rozumieć, dlaczego Conchis oświadczył mi, że na­daję się na medium.Chodziło o “rozmiękczenie” mnie, o przygotowanie do maskarady, której następna scena bę­dzie pewno czymś jeszcze dziwniejszym.do wspomnianego “eksperymentu”.Maskarada.Maskarada fascynowała mnie i drażniła za­razem niczym niezrozumiały wiersz - nawet bardziej, bo niezrozumiałość była podwójna, skoro równocześnie nie znało się powodów jej inscenizacji.Tego wieczoru ukułem nową teorię: Conchis stara się odtworzyć własny zgubiony świat i z nieznanych powodów obsadził mnie w roli jeune premier, w roli samego siebie z lat młodzieńczych.Czu­łem, że nasze stosunki uległy znów zmianie, a w każ­dym razie uległa jej moja pozycja; przedtem z gościa sta­łem się uczniem, teraz miałem niewyraźne uczucie, że usiłuje się mnie wmanewrować na pozycje ofiarnego kozła.Conchis wyraźnie nie zamierzał ułatwić mi zrozumie­nia dwóch kontrastujących z sobą stron swego charakteru [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl