[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Nowość tkwiła w kamieniu, w kamieniu, który dotykał prawym bokiem.Ten kamień - dotknął go ręką - ten.“Bardziej czy mniej twardy?" myślał gładząc go.Przez chwilę w wyobraźni kamień wydał mu się miękki jak poduszka.“Ja jeszcze na pół śpię" - pomyślał.Ale o blanki otarł się w przelocie kruk wydający chrapliwy skrzek, realny, słyszalny, uchwytny.Dziekan leżał patrząc tępo na krużganki w dole, gdzie obute w sandały nogi i rąbek sutanny przesunęły się wolno w dalekiej perspektywie łuków arkady.Ministranci zostawili znów swoją grę na parapecie.Nie mógł dojrzeć kwadratów szachownicy wydrapanych w kamieniu, ale widział leżące na niej białe kościane pionki.Widział niektóre, kilka tylko, bo kamień pomiędzy blankami zasłaniał mu róg szachownicy.Patrzył z jakimś dziecinnym zaufaniem na grę, na te białe pionki, dwa, trzy, cztery, pięć.Przyciskał mocno policzek do wieżyczki i wiedział, że się nie poruszył.Nagle ukazał się szósty pionek, wsunął się w zasięg jego wzroku wraz z następnym kwadratem szachownicy, na którym stał.Jocelin wiedział, że się nie poruszył; lecz wiedział też, że to wieża drgnęła, lekko, bezdźwięcznie, choć filary na dole mogły krzyczeć swoje iiiiiiiiiiii.w tej chwili.Patrzył i patrzył, jak biały pionek wsuwa się w zasięg jego wzroku, a potem znika.I wiedział, że wieża się chwieje pod nim jak wysokie drzewo.Odwrócił wolno oczy i popatrzył na szczątki spalonego drewna i wysychające kałuże wody.“Nie wolno mi krzyczeć ani uciekać - myślał.- To byłoby niegodne wizji".Wstał ostrożnie, czując własny ciężar w nogach.Zszedł powoli, uważnie z rozgadanej wieży, po stromych drabinach i kręconych schodach, do pustej katedry.Filary znowu śpiewały.I teraz pojął coś z rytmu tego śpiewu.Zmusił się, żeby przystanąć na skrzyżowaniu naw, i słuchał, jak za pokutę.Milczały może przez dwie minuty.A potem - iiiiiiiii - zabrzmiały pełnym głosem na tej samej nucie i wreszcie stopniowo ucichły.Popatrzył na nowe płyty posadzki.“To tu miałem widzenie - pomyślał - na tych kamieniach.Tu przed laty padłem na ziemię i poświęciłem się tej pracy.I byłem wierny.Wszystko w Twoich rękach".A potem wolno, nie oglądając się, odszedł z tego miejsca.Ale nie na tym skończył się dla niego ów dzień.Kiedy przyszedł do swego mieszkania, czekał tam człowiek, który z listem przyjechał konno pięć mil ze Stiibury.I gdy Jocelin ujrzał, jak szybko może dotrzeć na miejsce przeznaczenia list i przyjść nań odpowiedź, w pierwszej chwili pomyślał, że Stiibury znajduje się zbyt blisko, za chwilę zaś stwierdził, że jednak to dość daleko.Wziął list, złamał pieczęć i czytał.Owszem, w Stiibury gotowi są przyjąć tę nieszczęśliwą kobietę, lecz na innych warunkach, niż on zaproponował, to znaczy po wniesieniu znacznego posagu.Podszedł do kufra i wyjął z niego pieniądze.“Wiem, co powiedzą - myślał.- Najpierw Szaleństwo Jocelina, a teraz dziewka Jocelina.Ale nie dbam o to, co będą mówić.Żyłem tak długo wśród drwin, że już ich nie dostrzegam.Tego też nie zauważę".Przeszedł znów przez dziedziniec i wkroczył do katedry pod śpiewające kamienne filary, a potem południową nawą ruszył do królestwa Pangalla.Stanął w drzwiach, patrząc na chylącą się ku ziemi chatę, i serce mu się ścisnęło.Stał i czuł, jak wzbiera w nim fala cierpienia.“To jest najgorsze - myślał.- Zrobię to i będę miał spokój! Muszę to zrobić dla mego własnego dobra, dla dobra jego i mojej biednej córki".Zdobył się na odwagę i chciał wejść do chaty.Zanim jednak zrobił krok, drgnął i zachwiał się.Dojrzał jakiś czerwony błysk: to Rachela Mason przebiegła pędem przez dziedziniec do drzwi chaty, otworzyła je gwałtownym ruchem i wpadła do środka.Natychmiast potem rozległ się stamtąd łomot i wrzask; Rachela wykrzykiwała jakieś straszne słowa.Drzwi otworzyły się z trzaskiem i potykając się wyszedł na podwórze majster, osłaniając rękami okrwawioną głowę.W chwilę później wypadła za nim Rachela.Przeklinała go ochrypłym głosem, waliła miotłą po głowie i ramionach, a w palcach trzymała kosmyk rudych włosów, który migał i trzepotał, gdy wymachiwała miotłą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|