[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Hydraulicy zgasili reflektor, spako-wali narzędzia i odjechali.O wpół do dziewiątej nazajutrz rano, gdy urząd pocztowy w Neptune Beachotworzył swoje podwoje, do sali głównej wszedł szybko agent Barr.Robił wraże-nie człowieka, któremu się spieszy, który jest już spózniony.Barr był ekspertemod zamków i kluczy i poprzedniego dnia przez pięć godzin analizował w Langleykonstrukcję skrytek pocztowych poczty państwowej.Miał przy sobie cztery klu-111cze uniwersalne i był pewien, że jednym z nich otworzy skrytkę numer 44683.Je-śli nie, zamierzał użyć wytrycha, co mogło potrwać sześćdziesiąt sekund i zwrócićczyjąś uwagę.Pierwszy klucz, drugi.Zamek ustąpił dopiero przy trzecim.Barrwłożył do skrytki brązową kopertę zaadresowaną do Ricky ego z Aladdin North.Były tam już dwa inne listy.Dla zachowania pozorów agent wyjął ze skrytki plikreklamówek, przejrzał je i wrzucił do kosza.Już po chwili wraz z dwoma kolegami siedział w furgonetce po drugiej stronieulicy, popijając kawę i filmując wszystkich wchodzących i wychodzących z pocz-ty.Od skrytki dzieliła ich odległość siedemdziesięciu metrów i mały, mieszczą-cy się w dłoni odbiornik popiskiwał cichym sygnałem z nadajnika w kopercie.Nadeszło wsparcie, grupa pozorantów, którzy wmieszali się w tłum: Murzynkaw krótkiej brązowej sukience, biały brodacz w skórzanej marynarce, biała kobietaw dresach do biegania i Murzyn w dżinsach wszyscy byli pracownikami CIA,wszyscy obserwowali skrytkę, nie mając zielonego pojęcia, kto jest autorem listuani do kogo list jest adresowany.Otrzymali tylko jedno zadanie: znalezć właści-ciela skrytki.Znalezli go wczesnym popołudniem.Trevor wypił lunch U Pete a, lecz ograniczył się jedynie do dwóch piw.Dodwóch zimnych piw z beczki i słonych orzeszków ze wspólnego talerzyka, którepodjadał, przegrywając pięćdziesiąt dolarów podczas transmisji z wyścigu psichzaprzęgów w Calgary.Wróciwszy do biura, zapadł w godzinną drzemkę i chrapałtak głośno, że Jan, jego udręczona sekretarka, musiała w końcu zamknąć drzwido gabinetu.Właściwie to nimi trzasnęła, lecz zrobiła to za cicho, bo Trevor anidrgnął.Marząc o jachtach, ruszył na pocztę.Tym razem postanowił pójść tam piecho-tą, ponieważ pogoda była piękna, nigdzie mu się nie spieszyło i ponieważ mu-siał trochę otrzezwieć.Otworzył skrytkę Aladdin North i z radością ujrzał czteryrówniutko ułożone listy, które spoczywały w niej niczym cztery małe skarby.Sta-rannie schował je do kieszeni znoszonej marynarki, poprawił muszkę i dziarskimkrokiem skierował się do drzwi, pewien, że dzień kolejnej wypłaty jest tuż, tuż.Nigdy go nie kusiło, żeby je przeczytać.Brudną robotę odwalali Bracia.Onmiał czyste ręce.Przeszmuglować pocztę i zgarnąć jedną trzecią łupu to muwystarczyło.Poza tym gdyby otworzył któryś list, Spicer by go zabił.W drodze do kancelarii obserwowało go siedmiu agentów CIA.Kiedy Deville wszedł do bunkra, Teddy drzemał w wózku.York pojechał jużdo domu.Minęła dziesiąta wieczorem on miał żonę, a Maynard nie.Devillezłożył meldunek, zaglądając do szczegółowych notatek.112 List wyjął ze skrytki miejscowy adwokat nazwiskiem Trevor Carson.Byłagodzina trzynasta pięćdziesiąt.Pojechaliśmy za nim do jego kancelarii w NeptuneBeach.Obserwowany przebywał tam godzinę i dwadzieścia minut.Kancelariajest bardzo mała.Carson zatrudnia tylko jedną sekretarkę i ma bardzo niewieluklientów.To drobna płotka.Zajmuje się rozwodami, nieruchomościami i tak dalej.Ma czterdzieści osiem lat.Rozwodził się co najmniej dwa razy.Skończył collegew Furman i prawo na naszym uniwersytecie.Jedenaście lat temu zawieszono mulicencję za zdefraudowanie pieniędzy klienta, ale po jakimś czasie ją odzyskał. Do rzeczy przerwał mu Teddy do rzeczy. O wpół do czwartej Carson wyszedł z kancelarii i pojechał do więzieniafederalnego w Trumble.Zabrał ze sobą listy.Zledziliśmy go, ale kiedy wszedł dogmachu, straciliśmy sygnał.Zebraliśmy garść informacji o Trumble.To więzie-nie o złagodzonym rygorze, powszechnie znane jako obóz wypoczynkowy.Niema tam ani murów, ani żadnych ogrodzeń.Osadzeni to więzniowie niskiego ryzy-ka.Jest ich około tysiąca.Nasz informator z Główneg o Zarządu Więziennictwaw Waszyngtonie twierdzi, że Carson siedzi tam cały czas.%7ładen inny adwokatnie bywa w Trumble tak często jak on.Miesiąc temu jezdził tam raz w tygodniu,teraz jezdzi co najmniej trzy razy.Czasami nawet cztery.Wszystkie odwiedzinyto oficjalne wizyty adwokackie. U kogo? Nie u Ricky ego.Carson jest adwokatem i pełnomocnikiem trzech sędziów. Trzech sędziów? Tak. W Trumble siedzi trzech sędziów? Tak jest.Bractwo.Tak się nazwali.Teddy zamknął oczy i rozmasował sobie skronie.Deville odczekał chwilę i kontynuował: Carson był tam pięćdziesiąt cztery minuty, a kiedy wyszedł, nie mogliśmynamierzyć sygnału z koperty.Parkowaliśmy tuż koło jego samochodu.Przeszedłpółtora metra od odbiornika, dlatego jesteśmy pewni, że nie miał przy sobie listu.Pojechaliśmy za nim do Jacksonville.Zaparkował przed barem U Pete a, wszedłdo środka i siedział tam trzy godziny.Przeszukaliśmy jego samochód, znalezliśmyteczkę, a w niej osiem listów do mężczyzn zamieszkałych w różnych częściachStanów.Były nieostemplowane, zamierzał je dopiero wysłać.Widać z tego, żeCarson jest listonoszem, przewozi listy z więzienia i do więzienia.Ostatnia wia-domość pochodzi sprzed półgodziny.Carson wciąż siedzi w barze.Jest bardzopijany i obstawia mecze uniwersyteckiej ligi koszykarskiej. Nieudacznik.113 I to wielki.Wielki nieudacznik wytoczył się z baru U Pete a po drugiej dogrywce me-czu na zachodnim wybrzeżu.Spicer trafnie wytypował trzech spośród czterechzwycięzców.Trevor obstawił tak samo jak on i wygrał tysiąc dolarów.Choć pijany, był na tyle rozsądny, żeby nie wsiadać do samochodu.Przedtrzema laty zatrzymano go podczas jazdy w stanie wskazującym i wciąż boleśnieto wspominał.Poza tym wszędzie roiło się od tych przeklętych gliniarzy.Re-stauracje i bary wokół %7łółwia Morskiego przyciągały młodych i niespokojnych,przyciągając tym samym policjantów.Chodzenie stanowiło nie lada problem.Ruszył na południe, w kierunku kance-larii, wzdłuż rzędu małych, zacisznych domków do wynajęcia i uśpionych domówspokojnej starości.Niósł walizeczkę z listami z Trumble.Minąwszy kancelarię, uparcie parł naprzód, poszukując swego domu.Bez po-wodu przeszedł na drugą stronę ulicy, by już kilkadziesiąt metrów dalej wrócić nastronę, którą szedł poprzednio.Jezdnia była pusta.Gdy nagle zawrócił i zatoczyłkrąg, znalazł się dwadzieścia metrów od agenta, który szybko przykucnął za sa-mochodem.Milcząca grupa czujnie go obserwowała, bojąc się, że głupi pijaczynamoże na któregoś z nich wpaść
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|