[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Gdybym ci ją dał, tobym skłamał.- Krzysztof westchnął.- Nie jestem jasnowidzem.Wezpod uwagę, że ja też ryzykuję.Może nawet bardziej niż ty.Ja w to wchodzę bez bagażuemocjonalnego.Możesz mi zrobić większą krzywdę niż ja tobie, bo masz już swoje uprzedzenia.Jedyna gwarancja, jaką możesz ode mnie dostać, to zapewnienie, że będę wobec ciebie uczciwy.Każda inna byłaby kłamstwem, bo dopiero się poznajemy i jedyną rzeczą, którą wiem o tobie napewno, jest to, że bywasz nieprzewidywalna.- To czego ty w końcu ode mnie chcesz? - zniecierpliwiła się Ama.- %7łebyś przestała mnie traktować jak zagrożenie.Tylko tyle - rzekł Krzysztof.- O resztęzadbam sam.- Jaką resztę? - Rzuciła mu podejrzliwe spojrzenie.- Mam ci od razu wyłożyć na stół wszystkie karty? To nie jest profesjonalne podejście.-Pokręcił głową.- Ale dobrze.Zaryzykuję i powiem.Mam nadzieję, że razem znajdziemy te makiza zakrętem.Amie na chwilę zabrakło głosu, ale zaraz wzięła się w garść i wymamrotała pogardliwie:- Ha.Prokurator romantyk.Takich zwierząt na świecie nie ma.Uśmiechnął się tylko i spokojnie zaczął jeść zimnego już gołąbka.W redakcji Echa Kraśnika panowała błogosławiona cisza przerywana tylko stukotemklawiatury.Konrad Błoński z wielkim samozaparciem pisał kolejny artykuł z posiedzenia radymiejskiej.Nie sprawiało mu to przyjemności, ale w końcu za to mu płacono.Obok Lukrecja Szczęsna przeglądała w skupieniu gotowe artykuły i umieszczała podpisy podzdjęciami Filipa.W przeciwieństwie do Konrada pracowała z przyjemnością, bo autor zdjęć byłpoza redakcją i nie wykłócał się o każdy wyraz.Kama wysłała go do biblioteki, gdzie miałsfotografować wystawę dziecięcych rysunków.Kamila siedziała przy biurku Luizy i nie mogła się skupić na niczym, bo myślała owłaścicielce mebla, która przed chwilą wyżebrała godzinę na załatwianie swoich prywatnychspraw.Kama była pewna, że Luiza ma zamiar złożyć wizytę Pawełkowi i wydębić od niegopieniądze.Na samą myśl o tym wszystko się w niej burzyło.Złościło ją, że Paweł jest takiłatwowierny i daje się nabierać na potrzeby Tomaszka.Gdyby pieniądze naprawdę szły na jegoutrzymanie, to dzieciak powinien już opływać w najnowocześniejsze bajery, a Kama osobiściesłyszała, jak domagał się od matki, żeby mu kupiła tanią grę komputerową.Kamila była akuratniezle zorientowana w tematyce komputerowej, bo jej druga połowa zawodowo zajmowała sięinformatyką.- Cholera! - mruknęła gniewnie.- Coś bym zrobiła.Aż mnie swędzi.Konrad oderwał oczy od komputera, rzucił jej trochę nieprzytomne spojrzenie i ostrzegłpoczciwie:- Może to jakieś uczulenie.Nie drap się przypadkiem.Najlepiej idz do dermatologa, niech cicoś przepisze.- Jakie uczulenie! - parsknęła Kama.- Chyba na Luizę! Sama muszę na to poszukaćlekarstwa.Może przy okazji Pawełka uwolnię od tej żmii.- A co? - zainteresowała się Luka.- Luiza znowu narzekała, że Tomaszek głodem przymiera?- Słuch mam dobry - powiadomiła ją koleżanka z irytacją.- Filip jedzie na urlop do jakiegośkurortu.Za frajer, bo ma tam robić zdjęcia jakimś szychom.Luiza aż piszczy, żeby jechać z nim,ale Filip nie ma ochoty za nią płacić.Teraz wyleciała jak do pożaru.Jestem pewna, że poszła zwizytą do byłego męża i będzie usiłowała wydusić z niego pieniądze na swoje osobisteprzyjemności.I na samą myśl szlag mnie trafia!- Wstrętne - stwierdziła Luka po namyśle.- Może rzeczywiście coś zrób.- Bardzo chętnie, tylko powiedz, co.Paweł jest dupa wołowa i uwierzy we wszystko, co muta małpa nagada.- Kama zerwała się od biurka i zaczęła chodzić nerwowo po pokoju.- To jest problem - przyznał Konrad i zafrasowany podrapał się po głowie.- Moja Basieńkaniedawno go spotkała i ostrzegała, żeby nie dawał Luizie więcej, niż mu kazał sąd, bo onawszystko przepuszcza na siebie.Na to Paweł odparł, że nie będzie ryzykował, bo może syn czujesię poszkodowany przez ten rozwód.Chyba ma poczucie winy.- Zaraz! - Luce przypomniała się rozmowa z mężem.- Kama, ty znasz tę drugą żonę?- Izę? Znam.Bo co? - Kamila przerwała swoją wędrówkę i spojrzała na koleżankę.- Jaka ona jest? Może ona powinna interweniować? Jak ten Pawełek tak się daje naciągać, tomoże ona pogoni Luizę?- Luka, jesteś genialna! - oświadczyła uroczyście Kama.- Ja też rozmawiałam z Pawełkiem,ale usłyszałam to samo co Basieńka.Tak mnie wkurzył, że zaczęłam zapisywać w notesie, kiedyLuiza do niego latała i czym się potem chwaliła.Mam pomoce naukowe dla Izy! Dzwonię do niej!Niech działa! - Wypadła z pokoju jak burza.- Nie wiem, czy to w porządku, żeby wtrącać się w cudze sprawy.- Luka westchnęła.-Chyba jesteśmy okropni.- Luiza bardziej - pocieszył ją Konrad.Izabela Aęcka jechała do warsztatu męża zrobiona na bóstwo i wystrojona w najlepszeciuchy.Po telefonie Kamili uznała, że jeśli ma sobie poradzić z rywalką, musi sięgnąć po każdądostępną jej broń.W torebce miała konkretne argumenty - Kama zeskanowała notatki i przesłała jejmailem.Iza dokładnie je przestudiowała, a potem błyskawicznie przemyślała strategię i kipiącwściekłością, jechała teraz, by raz na zawsze uświadomić byłej małżonce, że koniec zwykorzystywaniem Pawełka.Do męża Iza nie miała pretensji.Uważała, że jest współodpowiedzialny za potomka, i samapilnowała, żeby w terminie przelewał alimenty.Często osobiście kupowała różne łakocie, kiedyPawełek wybierał się z wizytą do syna, i nic jej się z tego powodu nie działo.Ale podstępnadziałalność Luizy wyprowadziła ją z równowagi, dlatego miała zamiar raz na zawsze położyć jejkres
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|