[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Cześć, Jake.Co pana tu sprowadza?- Wie pan, co się wczoraj wydarzyło w Clanton?- Tak, widziałem w wieczornych wiadomościach.- A słyszał pan, co miało miejsce dziś nad ranem?- Nie.- Wszystko wskazuje na to, że ktoś przekazał Klanowi listę kandydatów na sędziów przysięgłych.Ubiegłej nocy przed domami dwudziestu z nich umieszczono płonące krzyże.Noose był zbulwersowany.- Naszych sędziów przysięgłych!- Tak, proszę pana.- Czy złapano sprawców?- Oczywiście nie.Wszyscy byli zbyt zajęci gaszeniem ognia.Poza tym ci ludzie są na ogół nieuchwytni.- Dwudziestu naszych sędziów przysięgłych - powtórzył Noose.- Tak, proszę pana.Noose przesunął dłonią po swej zmierzwionej, lśniącej, siwej czuprynie i zaczął chodzić wolno po małym pokoju, potrząsając głową, od czasu do czasu drapiąc się w krocze.- Wygląda mi to na zastraszenie - mruknął.Cóż za umysł, pomyślał Jake.Prawdziwy geniusz.- Też tak sądzę.- Co powinienem teraz zrobić? - spytał z lekką irytacją.- Przenieść proces.- Gdzie?- Na południe stanu.- Rozumiem.Może do okręgu Carey.Zdaje się, że czarni stanowią tam sześćdziesiąt procent mieszkańców.Miałby pan tam szansę na skompletowanie ławy przysięgłych, która przynajmniej nie osiągnęłaby jednomyślności, prawda? A może wolałby pan okręg Brower? Jeśli się nie mylę, jest tam jeszcze więcej czarnych.Prawdopodobnie udałoby się panu wówczas uzyskać uniewinnienie oskarżonego, prawda?- To, gdzie pan przeniesie rozprawę, nie jest istotne, ale sądząc Haileya w okręgu Ford nie da mu pan szans na uczciwy proces.Sytuacja była zła już przed tą wczorajszą awanturą.Teraz białych ogarnęła prawdziwa żądza krwi, a mój klient stanowi główny cel ich zainteresowania.Działo się nieciekawie, zanim Klan przystąpił do ustawiania w okręgu płonących krzyży.Kto wie, do czego się jeszcze posuną.W okręgu Ford nie ma możliwości skompletowania bezstron­nej, sprawiedliwej ławy przysięgłych.- Ma pan na myśli czarną ławę przysięgłych?- Nie, proszę pana.Mam na myśli ławę przysięgłych, która nie osądziła już oskarżonego.Carl Lee Hailey ma prawo do tego, by jego czyn rozpatrzyło dwanaście osób, które nie zadecydowały jeszcze o jego winie bądź niewinności.Noose podszedł do krzesła i ciężko opadł na nie.Zdjął okulary i podrapał się w czubek nosa.- Możemy wykluczyć tych dwudziestu - zaczął rozważać na głos.- To się na nic nie zda.Wszyscy mieszkańcy okręgu albo już o tym wiedzą, albo dowiedzą się w ciągu kilku najbliższych godzin.Zresztą nie muszę panu mówić, jak szybko rozchodzą się tego typu nowiny.Wszyscy potencjalni sędziowie przysięgli będą się czuli zagrożeni.- To możemy z nich zrezygnować i wyznaczyć nowych.- Nic w ten sposób nie zyskamy - ostro odpowiedział Jake, rozzłoszczony uporem Noose’a.- Sędziowie przysięgli muszą być mieszkańcami okręgu Ford, a cała ludność okręgu wie, co się zdarzyło.W jaki sposób zamierza pan przeszkodzić członkom Klanu w próbie zastraszenia nowych kandydatów do ławy przysięgłych?- A pan jest pewny, że jeśli przeniesiemy proces do innego okręgu, członkowie Klanu zostawią nas w spokoju? - Z każ­dego słowa sędziego przebijał sarkazm.- Myślę, że nie dadzą nam spokoju - przyznał Jake.- Ale nie mamy co do tego całkowitej pewności.Na razie wiemy jedynie, że Klan działa w okręgu Ford, i to całkiem aktywnie, i że zastraszył kilku potencjalnych sędziów przysięgłych.Takie są fakty.Pytanie brzmi: co pan w tej sytuacji postanowi?- Nic - odrzekł bez ogródek Noose.- Słucham?- Nic.Nie zrobię nic, jedynie skreślę z listy tych dwudzies­tu.W poniedziałek, w dniu rozpoczęcia rozprawy w Clanton, szczegółowo przesłucham pozostałych kandydatów na sędziów przysięgłych.Jake patrzył z niedowierzaniem.Noose kierował się jakimiś ukrytymi racjami, może się czegoś bał.Lucien nie mylił się - ktoś szantażuje sędziego.- Czy mogę spytać dlaczego?- Myślę, że miejsce procesu Carla Lee Haileya nie będzie miało żadnego znaczenia.Podobnie jak nie ma żadnego znaczenia, kto zasiądzie w ławie przysięgłych.Kolor ich skóry też nie odegra większej roli.Podjęli już decyzję.Wszyscy, co do jednego.Podjęli już decyzję, Jake, a pana zadaniem jest wybrać tych, którzy uważają go za bohatera.Prawdopodobnie ma rację, pomyślał Jake, ale za nic nie powiedziałby tego głośno.- Dlaczego boi się pan zmienić właściwość miejscową sądu?Ichabod zmrużył oczy i spojrzał uważnie na Jake’a.- Boję się? Niczego się nie boję.Dlaczego pan się lęka, by wszystko odbyło się w okręgu Ford?- Wydawało mi się, że właśnie to panu wytłumaczyłem.- W poniedziałek w okręgu Ford rozpocznie się proces Haileya.To za trzy dni, licząc od dziś.Będzie tu sądzony nie dlatego, że obawiam się przenieść rozprawę gdzie indziej, ale ponieważ przeniesienie nic nie da.Bardzo skrupulatnie roz­ważyłem wszystkie za i przeciw, panie Brigance, i to nie raz.Jestem zdania, że proces powinien się odbyć w Clanton.Nie zostanie nigdzie przeniesiony.Czy ma pan do mnie jeszcze jakieś pytania?- Nie, proszę pana.- To dobrze.Do zobaczenia w poniedziałek.Jake wszedł do biura tylnymi drzwiami.Drzwi frontowe już od tygodnia pozostawały zamknięte.Wciąż ktoś w nie walił i coś wykrzykiwał.Na ogół byli to dziennikarze, ale zdarzali się również znajomi, którzy chcieli wpaść, by trochę poplotkować, a także spytać, w jaki sposób mogą pomóc Jake’owi w tej wielkiej sprawie.Klienci przestali się pojawiać.Telefon dzwonił bez przerwy.Jake nigdy nie podnosił słuchawki, czasami zdarzało się to Ellen, kiedy akurat była w pobliżu aparatu.Zastał ją w sali konferencyjnej, pogrążoną w lekturze dzieł prawniczych.Opracowanie na temat procesów, w których powoływano się na zasady M’Naghtena, było doskonałe.Prosił, by miało nie więcej niż dwadzieścia stron.Wręczyła mu siedemdziesiąt pięć kartek maszynopisu: opisała procesy, podczas których obrona powoływała się na niepoczytalność oskarżonych.Stwierdziła, że w żaden sposób nie dałoby się tego ująć krócej.Opracowała wszystko szczegółowo i staran­nie.Rozpoczęła od rozprawy samego M’Naghtena, która miała miejsce w Anglii na początku ubiegłego stulecia, a następnie przedstawiła procesy tego typu, jakie odbyły się w stanie Missisipi w ciągu ostatnich stu pięćdziesięciu lat.Odrzuciła nieistotne, nie wnoszące nic nowego, koncentrując się na najważniejszych.Zrelacjonowała je w zadziwiająco przystępny sposób.Opracowanie zakończyła podsumowaniem obowiązującej teraz wykładni, zwracając szczególną uwagę na aspekty wiążące się z przypadkiem Carla Lee Haileya.W streszczeniu, liczącym jedynie czternaście stron, dowiodła ponad wszelką wątpliwość, że ławie przysięgłych zaprezen­towane zostaną wstrząsające zdjęcia Cobba i Willarda z roz­trzaskanymi czaszkami i mózgami rozpryśniętymi na schodach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl