[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mężczyzna odwrócił się, żeby spojrzeć na ciemnobrązowego ogiera, który tak chętnie szedł tuż za nim.Zwierzę było przyozdobione koszami nośnymi i płachtą jeździecką i stało cierpliwie koło niego, trzymane za jeden tylko sznur przytwierdzony do rzemieni na jego łbie.- Myślę, że w tym może tkwić problem.My tego nie widzimy - powiedział.Wilk przerwał nagle obwąchiwania, spojrzał z napięciem w stronę lasów i ruszył w tym kierunku.- Wilk! - zawołał Jondalar.Zwierzę zatrzymało się i spojrzało na mężczyznę, machając ogonem.- Aylo, lepiej go zawołaj z powrotem, bo znajdzie ludzi tego obozu i jeszcze bardziej ich wystraszy.Gwizdnęła i Wilk podbiegł do niej.Poklepała go po łbie, ale ze zmarszczonym czołem zwróciła się do Jondalara:- Chcesz powiedzieć, że my ich przestraszyliśmy? Że uciekli, bo się nas boją?- Pamiętasz Obóz Ostnicy? Jak się zachowywali przy spotkaniu? Pomyśl, co muszą sobie wyobrażać ludzie, którzy nas widzą po raz pierwszy.Podróżujemy z dwoma końmi i wilkiem.Zwierzęta nie towarzyszą ludziom, na ogół ich unikają.Nawet Mamutoi na Letnim Spotkaniu potrzebowali czasu, żeby się do nas przyzwyczaić, a przybyliśmy tam z Obozem Lwa.Jak się zastanowić, to Talut był niezmiernie odważny, że nas zaprosił razem z końmi do swojego obozu, kiedy nas spotkał - powiedział Jondalar.- Co powinniśmy zrobić?- Myślę, że powinniśmy odejść.Ludzie tego obozu chowają się prawdopodobnie w lesie i obserwują nas, sądząc, że pewnie przyszliśmy z jakiegoś dziwnego miejsca, jak świat duchów.Sam bym tak myślał, gdybym bez żadnego ostrzeżenia nas zobaczył.- Och, Jondalarze - jęknęła Ayla, czując zawód i samotność, kiedy tak stała pośrodku opuszczonego obozu.- Tak się cieszyłam na spotkanie z ludźmi.- Raz jeszcze rozejrzała się po obozie i kiwnęła głową.- Masz rację.Skoro ludzie uciekli i nie chcieli nas powitać, powinniśmy odejść.A tak chciałabym spotkać tę kobietę z dzieckiem, które zostawiło tu zabawkę, i porozmawiać z nią.- Ruszyła w kierunku Whinney, która stała tuż poza Obozem.- Nie chcę, żeby ludzie się mnie bali.Czy uda nam się porozmawiać z kimkolwiek w czasie tej podróży?- Nie wiem, jak z obcymi, ale na pewno będziemy mogli zostać na trochę z Sharamudoi.Mogą być ostrożni na początku, ale znają mnie.I wiesz, jacy ludzie są.Gdy przezwyciężą początkowy strach, bardzo ich ciekawią zwierzęta.- Przykro mi, że wystraszyliśmy tych ludzi.Może zostawimy im jakiś dar, mimo że nie skorzystaliśmy z ich gościnności.- Ayla zaczęła przeszukiwać swoje kosze.- Chyba jakieś jedzenie będzie najlepsze, sądzę, że mięso.- Tak, to dobry pomysł.Mam kilka zapasowych grotów.Zostawię jeden w zamian za ten zniszczony przez łupacza.Nie ma nic gorszego niż zniszczyć dobre narzędzie, kiedy właśnie je kończysz.Sięgając po swój zestaw owiniętych w skórę narzędzi, Jondalar wspominał, że kiedy podróżował razem z bratem, spotkali po drodze wielu ludzi i na ogół byli mile widziani.Udzielano im też pomocy.Kilka razy obcy uratowali im życie.Ale jeśli ludzie będą się ich bali z powodu towarzyszących im zwierząt, co się stanie, jeśli Ayla lub on sam będą kiedyś potrzebowali pomocy?Opuścili obóz i wspięli się z powrotem przez piaszczyste wydmy na płaskowyż długiej, wąskiej wyspy.Zatrzymali się na skraju trawy.Spojrzeli w dół na cienką smużkę dymu, unoszącego się z obozu, i na brązową, zamuloną rzekę poniżej, która kierowała się ku niebieskim przestrzeniom Morza Czarnego.Nie umawiając się, dosiedli koni i zawrócili na wschód, żeby mieć lepszy - i ostatni - widok na wielkie morze śródlądowe.Kiedy osiągnęli wschodni kraniec wyspy, chociaż nadal na brzegu rzeki, byli tak blisko wzburzonych wód morza, że widzieli fale zalewające ławice piasku słonawą pianą.Ayla wytężała wzrok i miała wrażenie, że niemalże dostrzega zarysy półwyspu.Jaskinia Bruna, w której wyrosła, była na jego południowym krańcu.Tam urodziła syna i tam go musiała zostawić, kiedy ją wypędzono.Ciekawe, jaki duży jest teraz.Jestem pewna, że jest wyższy niż inni chłopcy w jego wieku.Czy jest silny? Zdrowy? Szczęśliwy? Czy mnie pamięta? Gdybym tylko mogła go zobaczyć jeszcze jeden raz - pomyślała i uświadomiła sobie, że jeśli kiedykolwiek miała go jeszcze zobaczyć, to jest jej ostatnia szansa.W tym miejscu skręcą na zachód.Już nigdy więcej nie będzie tak blisko swojego klanu i Durca.Dlaczego nie mogliby zamiast tego pójść na wschód? Tylko na krótką wycieczkę, zanim ruszą dalej? Gdyby poszli północnym brzegiem morza, w ciągu kilku dni doszliby do półwyspu.Jondalar powiedział przecież, że pójdzie z nią, jeśli ona zechce spróbować znaleźć Durca.- Aylo, patrz! Nie wiedziałem, że w Morzu Czarnym są foki! Nie widziałem tych zwierząt od czasu, kiedy jako chłopiec poszedłem na wyprawę z Willomarem - powiedział Jondalar głosem pełnym podniecenia i tęsknoty.- Zabrał Thonolana i mnie, żebyśmy zobaczyli Wielkie Wody, a potem ludzie, którzy mieszkają niedaleko krańca ziemi, zabrali nas łodziami na północ.Widziałaś je przedtem?Ayla spojrzała we wskazywanym przez niego kierunku.Wiele ciemnych, gładkich stworzeń o opływowych kształtach, z jasnoszarymi podbrzuszami, przewalało się niezdarnie wzdłuż ławicy piasku uformowanej za kilkoma niemal zanurzonymi w wodzie skałkami.Nagle większość fok dała nurka do wody w pogoni za ławicą ryb.Patrzyli na kiwające się na falach łebki, dopóki ostatni z nich, mniejszy i młodszy, nie zanurkował z powrotem.I już ich nie było, zniknęły równie szybko, jak się pojawiły.- Tylko z dużej odległości - odparła Ayla.- Podczas zimnej pory roku lubiły pływać przy brzegu.Klan Bruna nie polował na nie.Nikt nie mógł ich dosięgnąć, chociaż Brun opowiadał kiedyś, że je raz zobaczył na skałach niedaleko jaskini.Niektórzy uważali, że to są zimowe duchy wody, nie zaś zwierzęta, ale ja kiedyś zobaczyłam ich dzieci na lodzie, a nie sądziłam, by duchy wody mogły mieć małe.Nie wiedziałam, gdzie się podziewały na lato.Musiały przychodzić tutaj.- Gdy wrócimy do domu, zabiorę cię, żebyś zobaczyła Wielkie Wody, Aylo.Sama nie uwierzysz.To tutaj jest duże, większe niż jakiekolwiek jezioro, które widziałem, i powiedziano mi, że jest słone, ale to jest nic w porównaniu z Wielkimi Wodami.One są jak niebo.Nikt nigdy nie osiągnął drugiej strony.Ayla słyszała zapał w głosie Jondalara i wyczuwała jego tęsknotę, by być już w domu.Wiedziała, że nie zawahałby się pójść z nią na poszukiwanie klanu Bruna i jej syna, gdyby mu powiedziała, że tego chce.Z miłości do niej.Ale ona także go kochała i wiedziała, że przykro by mu było z powodu opóźnienia podróży.Spojrzała na wielki obszar wody i zamknęła oczy, żeby powstrzymać łzy.I tak nie wiedziałabym, gdzie szukać klanu - pomyślała.I to przestał już być klan Bruna.Teraz to jest klan Brouda i nikt by jej tam nie powitał.Broud rzucił na nią klątwę śmierci; dla nich wszystkich była martwa, była duchem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl