[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ku własnemu zaskoczeniu Alythia zorientowała się, że się śmieje.Tashyna wróciła do Alythii i obiegła ją wokół, podskakując i łapiąc za rąbek sukienki.Strażnicy na patio wytrzeszczali oczy, gapiło się także kilku służących.Niektórzy wyglądali na zaniepokojonych, lecz inni się śmiali. Lenayińska wilcza pani  powtarzali głośno i radośnie coponiektórzy.Alythia odwróciła się i dygnęła z gracją, co nagrodzono kolejnymi śmiechami.Stanowiło to znaczniejszą demonstrację dobrej woli, niż doświadczyła od chwili ślubu,pomyślała, czując ogarniającą ją falę szczęścia.Gdy Tashyna powróciła kolejny raz, aby jąnękać, zdołała złapać wilczycę i mocno uściskać.Tashyna zapiszczała, szarpnęła się i polizałaswą nową panią.I ponownie wystrzeliła przed siebie.Alythia odwróciła się do gapiów i odkryła, że małyTristi Halmady wyszedł z domu eskortowany przez parę pokojówek.Jedna niosła nawetw ramionach młodziutką Elrę.Pokojówki wydawały się zaniepokojone, ale Tristi spoglądałz podziwem szeroko otwartymi oczami. Alythia zaprzyjazniła się z wilkiem  powiedziała głośno Elra.Była ślicznądziewczynką o upiętych czarnych włosach, różowych policzkach i ściskała Topo, swą ulubionąszmacianą laleczkę. Alythio, papa mówi, że wilk jest dziki i niebezpieczny  oświadczył głośno Tristi.Powiedział nam, byśmy nigdy się do niego nie zbliżali. Zapewniam cię  oznajmiła Alythia, zwracając się do wszystkich  że mnie nie wydałpodobnego zakazu. Jak udało ci się zaprzyjaznić z wilkiem?  zapytała Elra. Nakarmiła go  powiedział jeden z kucharzy, który wiedział. Mówiłam do niego po lenaysku  poprawiła go Alythia. Tashyna jest lenayińskąwilczycą i rozumie tylko lenayski. Nie ma na imię Tashyna, lecz Dessi!  sprzeciwił się Tristi. Ach, widzisz, tutaj właśnie się mylisz  powiedziała radośnie Alythia. Wszystkielenayińskie zwierzęta posiadają prawdziwe imiona.Mają swe własne dawne, pogańskie duchowemiana  imiona goeren-yai.Ale musisz do nich mówić łagodnie i przemawiać po lenaysku, by cije zdradziły. Stanowiło to kompletne wymysły, ale zebrany na patio tłum przyglądał się sceniez mieszaniną zakłopotania, podziwu i szacunku.Alythia niemal się roześmiała.Może w końcu udało jej się odnalezć sposób.Sposób nazdobycie szacunku.Dzięki, co nieoczekiwane, wilczycy.Wilczycy, której wszyscy się bali.Byćmoże o to właśnie chodziło.Być może jedyna droga zyskania szacunku bogatychpetrodorczyków łączyła się ze strachem. Czy mogę ją pogłaskać?  zapytał zamyślony Tristi. Chciałem nadal się z niąwidywać, ale papa mi nie pozwolił.Jestem pewien, że mnie pamięta. Czy kiedykolwiek ją uderzyłeś?  zapytała z powątpiewaniem Alythia. Och, nie, nigdy bym tego nie zrobił.Zawsze byłem dla niej dobry, naprawdę. Mistrzu Tristi  powiedziała pokojówka. Doprawdy wydaje mi się, że niepowinieneś& Bzdura  oznajmił strażnik. Trzeci syn w rodzie Halmadych nie obawia się jakiegośgłupiego wilczka! Jeśli może pogłaskać go dziewczyna, może też mistrz Tristi!Alythia odwróciła się i spojrzała na ogród.Tashyna mignęła jej przed oczami, cieńmknący wzdłuż odległego, opadającego wraz ze stokiem muru. Chodz szybko  poleciła Tristiemu, który pobiegł w jej stronę.Oparła dłonie naramionach chłopca i wraz z nim odwróciła się w stronę ogrodzenia.Tashyna wydawała sięznacznie bardziej zainteresowana ganianiem z jednego końca leżącego poniżej ogrodu na drugi,tak szybko, jak tylko zdołały nieść ją łapy. Spójrz, jaka jest szybka  rzucił Tristi. Założę się, że byłaby doskonałym psemstrażniczym.Może moglibyśmy wypuszczać ją do ogrodów częściej.Może na całe noce. Rozprawiłaby się z każdym usiłującym się przemknąć nocnym widmem. Uważam, że to doskonały pomysł  powiedziała Alythia.Tak naprawdę wcale nie byłatego pewna  wiedziała dzięki braciom, że wilki nie szczekają, więc wilczyca, która nie podniesiealarmu, niezbyt nadawała się do roli stróżującego psa.I nadal była tak dzika, zapewne nawetrozległy ogród nie okaże się dla niej wystarczająco duży.Ale wszystko będzie lepsze odniewielkiej zagrody przy bocznym murze. Pamiętaj, by poruszać się powoli i być ostrożnym.Jest naprawdę słodka, łatwo ją jednak wystraszyć.A przestraszone wilki są niebezpieczne.Zrozumiałeś?Tristi pokiwał głową.Miał niemal dziewięć lat i kręcone włosy jak Gregan.Podobnie jakGregan był także nieco maminsynkiem& a w każdym razie synalkiem tatusia.Nie odważył sięodwiedzić wilczego szczeniaka jedynie dlatego, że ojciec mu tego zabronił.Podobny zakaz nigdynie powstrzymałby jej braci, nawet Wylfreda.Tashyna przeskoczyła krzaki z wywieszonym ozorem, zwolniła, zataczając koło wokółfontanny.Wyglądała na szczęśliwą i zmęczoną.Tristi zesztywniał nerwowo i Alythia ścisnęłaramię chłopca.Tashyna dostrzegła go i zastrzygła uszami.Zatoczyła wokół nich koło, trzymającłeb nieruchomo, bardziej zaciekawiona niż wystraszona. Wszystko w porządku, Tashyno  powiedziała Alythia, zmuszając się do zachowaniaspokojnego tonu. Chodz i przywitaj się ze swoim starym przyjacielem.Tęsknił za tobą.Tashyna przestała krążyć i przydreptała bliżej.Zatrzymała się, nerwowo zwieszając łebi rozglądając na boki. Och, chodz tutaj!  Alythia przyklękła obok Tristiego i wyciągnęła dłoń. To tylko ja.Zaskakiwało ją, jak łatwo przychodziło jej odczytanie myśli wilczycy.Strach walczyłz tęsknotą, instynkt samozachowawczy z chęcią podjęcia ryzyka.Widywała identyczny konfliktw ludziach, w korytarzach baen-tarskiego pałacu.Młodzi wielmoża z prowincji, niepewniw swoich świeżo nabytych ubraniach, spoglądający na wytworną lenayińską księżniczkęi rozdarci sprzecznymi pragnieniami  do tyłu, ku bezpieczeństwu i naprzód, w kierunku okazji.Widziała to w zachowaniu niektórych pałacowych dziewcząt zerkających na co przystojniejszychgości.Jeśli chodziło o nią samą, zawsze dominował instynkt.Nie wiedziała, jak to jest sięwycofać, dopóki nie przybyła do Petrodoru.Być może stanowiło to powszechną dolegliwośćdręczącą lenayińskich przybyszów w mieście, bez względu na to, czy poruszali się na dwóchnogach, czy też korzystali z dwóch par łap.Tashyna przydreptała wystarczająco blisko, by Alythia mogła ją poklepać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl