[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rok później o mało nie umarł na obustronne zapalenie płuc.Teraz przyszła kolej na początki cukrzycy i rozedmę.Jednak jego umysł pozostawał zawsze świeży i sprawny, pozwalając mu trzymać się niezmiennie pół kroku z przodu.Tak więc teraz odchylił się do tyłu i pogrążył w rozmyślaniach na temat Arniego.Przypuszczał, że jednym z powodów, dla których zaczął traktować przychylnie tego chłopaka po tym, jak postawił się Reppertonowi, było pewne podobieństwo Cunninghama do młodego Willa Darnella sprzed wielu, wielu lat.Ma się rozumieć, Cunningham nie był chorowity, ale za to miał pryszcze, był nie lubiany i samotny.Przez to wszystko przeszedł także młody Will Darnell.Poza tym Cunningham także miał głowę na karku.Głowę na karku i ten samochód.Ten niesamowity samochód.- Dobranoc panu, panie Darnell! - zawołał Jimmy.Przez chwilę stał niezdecydowanie przy drzwiach, po czym dodał: - Wesołych Świąt.Darnell pomachał mu ręką i Jimmy wyszedł.Will dźwignął się z fotela, wyjął z szafki butelkę courvoisier, postawił ją przy ekspresie do kawy, a następnie ponownie usiadł w fotelu, jednocześnie układając w myślach przybliżoną chronologię wydarzeń.Sierpień: Cunningham sprowadza wrak plymoutha model 58 i stawia go w boksie numer dwadzieścia.Willowi wydaje się, że zna ten samochód, i nic dziwnego; jest to plymouth Rolliego LeBaya.Arnie nic o tym nie wie - zresztą, nie ma najmniejszej potrzeby, żeby wiedział - ale zdarzało się, że Rollie LeBay także jeździł dla Willa do Albany, Burlington albo Portsmouth.tylko że w tych zamierzchłych czasach Darnell miał jeszcze cadillaca model 54.Jeździło się wtedy innymi samochodami, lecz skrytki w bagażnikach wypełnione fajer­werkami, papierosami, alkoholem i marihuaną były dokładnie takie same.Will wówczas jeszcze nawet nie słyszał o kokainie.Podejrzewał,.że używali jej wtedy tylko jazzowi muzycy z Nowego Orleanu.Późny sierpień: Repperton i Cunningham biorą się za łby, i Darnell wywala Reppertona na zbity pysk.Znudziła go jego pyszałkowatość i nadmiernie zawadiacki sposób bycia.Źle to służyło interesom, i choć Buddy jeździł do Nowego Jorku i Nowej Anglii na każde skinienie Willa, stał się nieostrożny, nieostrożność zaś zawsze niesie ze sobą potencjalne zagrożenie.Miał skłonność do przekraczania dozwolonej szybkości, za co otrzymywał coraz więcej mandatów.Wystarczyło, żeby trafił na jakiegoś bardziej wścibskiego gliniarza, a wszyscy powędrowaliby do pudła.Darnell nie bał się, że on poszedłby do więzienia - w Libertyville było to raczej niemożliwe - ale pozostałoby niedobre wrażenie.Kiedyś nie dbał o to, jak sprawy wyglądają na zewnątrz, teraz jednak był już znacznie starszy.Wstał ponownie, nalał sobie kawy, dodał pełną nakrętkę brandy, a po chwili zastanowienia jeszcze jedną.Klapnąwszy ciężko w fotelu wydobył z kieszeni cygaro, przyjrzał mu się, a następnie zapalił.Pieprzę cię, rozedmo.Poradź sobie z tym.Otoczony oparami aromatycznego dymu, mając w zasięgu ręki filiżankę z dobrą, gorącą kawą wzmocnioną dwoma porcjami koniaku, zapatrzył się w pogrążone w półmroku wnętrze garażu i znowu pozwolił wędrować myślom.Wrzesień: Arnie prosi go o pożyczenie tablic rejestracyjnych i nalepki kontroli technicznej, żeby pojechać z dziewczyną na mecz.Darnell zgadza się - do diabła, przecież jeszcze nie tak dawno sprzedawał takie nalepki po siedem dolarów sztuka nawet nie widząc na oczy samochodu, na którym miały zostać przyklejone.Poza tym wóz Cunninghama wygląda całkiem nieźle.Na pewno jeszcze nie jest wykończony i być może odrobinę za głośny, ale ogólnie rzecz biorąc wygląda naprawdę nieźle.Chłopak odwalił kawał dobrej roboty.Jest to dosyć dziwne, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że właściwie nikt nigdy nie widział go przy pracy!Ma się rozumieć, nie licząc różnych drobnostek, jak wymiana żarówek w reflektorach czy zmiana opon.Dzieciak z pewnością sporo wie o samochodach; pewnego dnia Will siedział w fotelu i obserwował, jak Arnie wymienia tapicerkę na tylnym siedzeniu.Ale na pewno nikt nie widział, żeby pracował przy układzie wydechowym, który właściwie nie istniał późnym latem, kiedy przyprowadził grata do garażu.To samo dotyczy blacharki - wtedy wyglądała jak w ostatnim stadium zaawansowanego raka, teraz lśni i błyszczy jak nowa.Darnell wiedział, co na ten temat myśli Jimmy Sykes, gdyż kiedyś zapytał go o to.Otóż zdaniem Jimmy’ego Arnie wszystkie poważniejsze prace wykonywał w nocy, kiedy pozostali użytkownicy garażu szli do domu.- To cholernie dużo jak na nocną robotę - powiedział na głos Darnell i nagle poczuł lodowaty dreszcz, któremu nie zdołała zapobiec nawet gorąca kawa z koniakiem.Wręcz nieprawdopodobnie dużo.Za dnia bowiem chłopak zajmował się głównie słuchaniem WDIL i bez­celowym pętaniem się po garażu.- Myślę, że on robi to wszystko w nocy - oznajmił Jimmy z niewinną wiarą dziecka tłumaczącego dorosłym, że święty Mikołaj wchodzi do domu przez komin albo że ćwierćdolarówkę, którą znalazło pod poduszką, wsunęła tam dobra wróżka.Will nie wierzył ani w świętego Mikołaja, ani w dobre wróżki, ani w to, że Arnie remontował Christine nocami.Po jego umyśle kołatały się jeszcze dwa inne fakty, niczym bilardowe kule szukające otworów, w które mogłyby wpaść i wreszcie znieruchomieć.Po pierwsze wiedział o tym, że Cunningham często jeździł swoim wozem, jeszcze zanim mógł choćby marzyć o tym, żeby zgłosić go na badanie techniczne.Odbywało się to na składowisku złomowanych samochodów, między stertami żelastwa, z prędkością pięciu mil na godzinę, wokół dźwigu z elektromagnetycznym uchwytem i wielkim pudłem zgniatarki, przez wiele, wiele godzin po tym, jak wszyscy poszli już do domów.Darnell zapytał go o to tylko raz i usłyszał w odpowiedzi, że Arnie chciał sprawdzić, czy ma dobrze ustawione przednie koła.Chłopak zupełnie nie potrafił kłamać.Nie można sprawdzić ustawienia kół przy prędkości pięciu mil na godzinę.To właśnie robił Arnie, kiedy garaż pustoszał.Tak wyglądała jego nocna praca.Po prostu jeździł wąskimi alejkami między stosami pordzewiałych wraków, wydobywanych na chwilę z ciemności, kiedy padał na nie blask reflektorów Christine.Po drugie istniał problem licznika mil w plymoucie.Obracał się do tyłu.Cunningham pokazał mu to pewnego dnia z chytrym uśmiechem na twarzy.Obracał się do tyłu w zadziwiająco szybkim tempie.Według Arniego z każdą przejechaną milą licznik cofał się o ponad pięć.Will był tym szczerze zdumiony [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl