[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Nie zamierzam też udawać, że się ciebie boję.Razem z księciem Gaynorem mamy coś jeszcze do zrobienia, jeśli zatem chcesz, byśmy jeszcze przydali się sobie wzajem w przyszłości, to proponuję, abyś puścił nas w dalszą drogę.Arioch poprawił kształtne pośladki na kuli.— Ten przeklęty może iść, gdzie chce — powiedział słodkim głosem.— A je-śli o ciebie chodzi, oporny sługo, nie mogę bezpośrednio cię ukarać, ale mogę zatrzymać cię w wędrówce na tak długo, aż mój bardziej godzien zaufania podwładny wypełni swe zadanie.A obiecam mu za to nagrodę o wiele wyższą niżMashabak.Obiecuję mu śmierć.Gaynor zatchnął się aż w zbroi i padł na kolana, najpewniej z wdzięczności.Arioch uniósł w obu pięściach wydobyte skądś złote młoty, a młodzieńczerysy wykrzywiły się w mściwej radości, gdy uderzył, najpierw jednym, potem drugim, w ektoplazmatyczną kulę.Za każdym uderzeniem rozlegał się dźwiękgongu, zaś hrabia Mashabak zakrył łuskowatymi łapami swe symetryczne uszyi zamknął się w milczącym cierpieniu.129— Oto czas! — krzyknął Arioch.— To Czas!Elryk też zakrył uszy dłońmi i padł na ziemię.Podobnie Gaynor, skrzeczący przy tym głosem tak wysokim, że aż przebijał się ponad dudnienie gongu.Elryk poczuł, jak materia jego osoby zaczyna być powoli, z niemal niesły-szalnym, niskim gwizdem przeciągana z jednego planu do drugiego.Spróbowałoprzeć się tej sile, dzięki której Książę Piekieł zmieniał już nie raz historię, rujnując całe narody i wymiary, ale usiłowania były bezskuteczne, miecz zaś był w tej walce na nic.Więcej nawet, Zwiastun Burzy zdawał się z radością opuszczać ten pozbawiony życia plan, w którym nie mógł liczyć na żadne wolno chodzące dusze do pożarcia, zaś o użyczeniu jakiejś przez Ariocha nie było co marzyć.Patrząc, jak okrywa się mgłą monstrualny zegar, jak coraz mniej wyraźna staje się sylwetka Gaynora, albinos dostrzegł jeszcze wielki, szary kształt sadzący ku niemu susami z wywieszonym językiem, pałającymi zielono szarymi ślepiami,bielejącymi kłami i pazurami drącymi ziemię.Poznał głodnego wilkołaka na tyle oszalałego zapewne z łaknienia, że stworzenie gotowe było nawet zaryzykować spotkanie ze Zwiastunem Burzy!Ale nagle bestia zawróciła, ślina pociekła jej z pyska.Nastawiła uszy, potem położyła je po sobie, aż płynnym ruchem, zupełnie jakby nagle zawisła w powietrzu, rzuciła się na wciąż chichoczącego Ariocha, który pisnął zdumiony gdy Esbern Snare zatopił kły w gardle tego, w kim rozpoznał prawdziwego sprawcę swych nieszczęść.Arioch został kompletnie zaskoczony, a że niewiele miał jeszcze sił w tymplanie, nie mógł ani zmienić postaci, ani uciekać, bowiem wówczas jego dopiero co uwięziony rywal niechybnie łatwo wydostałby się na wolność, a do tego bóg za nic nie chciał dopuścić.Podjął zatem walkę na chybotliwym szczycie zegara, zaś dusze poniżej pracowały potępieńczo, by odparować wszelkie nieprzewidywalne ruchy całego urządzenia.Elryk ujrzał jeszcze wilcze ciało Esberna płonące jaskrawnym, czerwonozłotym blaskiem, jakby wilkołak z radością wypromienio-wywał z siebie ostatki życia.Potem ektoplazmatyczna kula zachwiała się i wraz ze sczepionymi w zmaga-niach Esbernem i Ariochem runęła na ziemię.Coś błysnęło i ciemność pochłonęła Elryka, unosząc go przez szczeliny w murach odgradzających tysiące wymiarów, z których każdy gorzał inną barwą i innym głosem protestował przeciwko gwał-towi.Ostatnim wysiłkiem Arioch zdołał jednak pchnąć go w szaloną podróż po multiwersum.Esbern Snare wiedział o tym i dlatego tak długo czekał na sposobną chwile, by przyjść przyjaciołom z pomocą.Był to bowiem rzeczywiście człowiek rzadkiej prawości i dobroci, który na-zbyt długo pozostawał w niewoli złych sił.Zdążył ujrzeć, jak wniwecz obraca się wszystko, co było dlań cenne.Nie mogąc odzyskać, jak sądził, swej nieśmiertelnej duszy, postanowił przynajmniej unieśmiertelnić swą osobę takim czynem, który 130na zawsze powiąże jego postać z dobrem i miłością, aż legenda o nim przetrwa wiele lat, powtarzana z ust do ust w niejednym świecie.W ten to sposób Esbern Snare, Wilkołak Północy jeśli nawet me odzyskałduszy, to na pewno przywrócił dobrą sławę swemu imieniu.KSI ˛EGA TRZECIARÓ ˙ZA UWOLNIONA;RÓ ˙ZA O ˙ZYWIONATrzy szybkie miecze dla sióstr trzech;Pierwszy z kości słoniowej, imię ma „Stary Człek”.Drugi z bitego złota, „ ˙Zaru Pochodni ˛a” się zowie.A trzeci, granitowy, („Wolność” mu) —Ten ci ˛agle głodny jest.Wheldrake,Ballady PograniczaRozdział 1O orężach obdarzonych woln ˛a wol ˛a; rodzina znów razem, przyjaciele odna-lezieni, a wyprawa ci ˛agnie dalej.Elryk walczył ze skutkami gniewu Ariocha.Wyciągnął lewą rękę, jakby chciałzłapać dłonią samą materię czasu i zwolnić nieco tempo szalonej wędrówki przez wymiary, prawą dłoń zacisnął na zawodzącym nieustannie runicznym mieczu.Oręż pulsował wściekłością na Księcia Piekieł, który wyładował całą dostępną mu energię temporalną w jednym, żałosnym w sumie, akcie zemsty.Ostatecznie Arioch udowodnił w ten sposób, że jest typowym wytworem Chaosu, istotą chi-meryczną gotową dla chwilowej satysfakcji zniszczyć wszystko, co nie pasuje do obrazka stochastycznej przyszłości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|