[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Pięćdziesięciu żywych po prostu ciągnęło w kierunku Północnego Królestwa.Następnego dnia ledwo uniknęli odkrycia przez przeczesujący okolicę duży oddział Easterlingów i orków - dobre pół tysiąca mieczy.Towarzysze hobbita zamarli w parowie, na wszelki wypadek pożegnawszy się z nim.Gdyby coś poszło nie tak, trzeba będzie wdać się w ostatni bój; ludzie chwycili za miecze, gdy gwizdnąwszy w umówiony sposób, po zboczu stoczył się do nich jeden z wysłanych na patrol wojowników.Przyniósł pocieszające wieści.Oddział wrogów kierował się na zachód, za chwilę mogła się przed nimi otworzyć droga; natomiast prosto na patrol napatoczyła się czwórka jakichś podejrzanych typów: zwiadowcy chcieli ich położyć z łuków, ale ponieważ wygląd osobników raczej nie pasował do Olmerowego wojska, postanowili po prostu ich schwytać.Zwiadowcy spokojnie narzucili na obcych arkany i szybko ich spętali.Folko przepchnął się przez zbiegowisko.W otoczeniu ponuro milczących wojowników Marchii stała, niepewnie prze-stępując z nogi na nogę i niespokojnie się rozglądając, czwórka dziwnych ludzi; szacownie wyglądający siwowłosy starzec, przypominający hobbitowi kronikarza Teofrasta, z czymś, co przypominało kałamarz przy pasie, i bezwąse pacholę, już nie chłopiec, ale jeszcze nie młodzieniec, w ciemnozielonym porządnym ubraniu, dobrych butach, ze sztyletem w srebrnej pochwie.Jego twarz, obramowana długimi, przewiązanymi skórzanym rzemykiem na czole ciemnoblond włosami, wydała się Folkowi dziwnie znajoma, jakby gdzieś już widział tego młodziana.Dwaj pozostali wyglądali na braci - wysocy, szczupli, o twarzach tak smagłych, że nie wiadomo było, czy to kolor skóry, czy po prostu zbyt długo przebywali pod promieniami południowego słońca.Ubrani byli w jednakowe brązowe kaftany z szerokimi czarnymi pasami, na których wisiały krzywe szable.W sakwach mieli księgi, trochę zapasowej odzieży, prowiant i przybory do pisania.Eofar zaczął przesłuchanie.- Kim jesteście i co tu robicie? - zapytał surowo we Wspólnej Mowie.- Komu służycie?- Za pozwoleniem czcigodnego pana, nikomu nie służymy - odpowiedział starzec z szacunkiem, ale i godnością, wykonując niepozbawiony wdzięku ukłon.Młodzianowi drgnęły wargi, jakby chciał zaprotestować, i Folko zdążył zauważyć, jak starzec ścisnął chłopaka za przedramię.- Jesteśmy zwyczajnymi wędrowcami - mówił starzec -idziemy z Nadmorskiego Podgrodzia, znajdującego się w pobliżu Szarych Przystani, do domu na wschodzie, do Highbury.Mam nadzieję, że słyszeliście o takim mieście.To jest Olwen, mój wychowanek.- Starzec wskazał młodziana.- A to nasi przypadkowi współtowarzysze Rear i Darog z ochrony kupieckiego taboru, który kierował się do naszego rodzinnego miasta.I wasz pokorny sługa Karsan, miejski kronikarz sławnego Highbury.Znaleźliśmy się tu przypadkowo.Na tabor niespodziewanie napadli o świcie jacyś uzbrojeni ludzie.Byłem bardzo, przyznam, zdziwiony, rozpoznawszy w nich naszych niemiłych sąsiadów, Baskanów.Zapewne nie znacie tego niezbyt szlachetnego plemienia.W zawierusze napadu udało mi się wraz z wychowankiem uciec.Potem przypadkowo spotkaliśmy Reara i Daroga.Postanowiliśmy we czterech kontynuować marsz do słynnej Rohańskiej Marchii, by tam dołączyć do jakiegoś handlowego taboru, idącego na Wschód.Nic nie wiedzieliśmy o wojnie.Wybuchła tak niespodziewanie.- Jeśli jesteście rodem z Highbury - przerwał mu ostro Eofar - to co robicie w pobliżu twierdzy elfów? Niezbyt odpowiednie miejsce dla dziejopisa Okręgu Targowego!- Tak się może wydawać, ale to nie jest daleko, za pozwoleniem waszej miłości - odpowiedział potulnie Karsan, a Folko ponownie zauważył gniewny skurcz na twarzy pacholęcia.- Rzecz w tym, że od dawna prowadzę przyjacielską korespondencję z największym historiografem naszych czasów, czcigodnym Teofrastem Arnorskim.Nieraz wysyłałem doń swoje skromne obserwacje, opisy życia i obyczajów narodów Wschodu, w miarę możliwości starałem się opowiedzieć o tym, co się dzieje na naszych ziemiach.Czcigodny Teofrast zapraszał mnie w odwiedziny do Annuminas, obiecywał, że na znak swej życzliwości pozwoli zapoznać się z takimi drogocennymi manuskryptami, że.Ach, trzeba być kronikarzem, by docenić ich wagę! Jako przykład mogę podać słynną Czerwoną Księgę, której kopię udało mu się niedawno pozyskać.Niestety, tak daleka podróż nie jest na kieszeń skromnego miejskiego kronikarza, lecz miałem szczęście.Rodzice Olwena uznali, że dla chłopca pożyteczna będzie taka daleka wyprawa na Zachód.Rozumie się samo przez się, że powinienem był mu towarzyszyć i pomóc w zakończeniu edukacji.Udaliśmy się w daleką drogę.Byliśmy w Południowym Królestwie, Kraju Koni, Północnym Królestwie, gdzie w końcu miałem przyjemność spotkać się z czcigodnym Teofrastem i na własne oczy widziałem i czytałem kopię Czerwonej Księgi.Następnie zatrzymaliśmy się w Nadmorskim Podgrodziu, przy Szarych Przystaniach.Tam można się wiele nauczyć u Pierworodnych, więc wraz z mym wychowankiem zaczerpnęliśmy sporo wiedzy z zaiste niewyczerpalnej studni ich wielkiej mądrości.Przeżyliśmy tam rok, i oto wracamy do ojczyzny, ale wybuchła wojna.Jesteśmy spokojnymi wędrowcami, czcigodny, cała nasza broń służy tylko do celów niezbędnej samoobrony.Najpokorniej prosimy, uwolnijcie nas.Karsan ponownie się ukłonił i zamilkł.Jego przemowa sprawiła dobre wrażenie, jednakże Folko zapytał:- Czcigodny Karsanie, mógłbyś mi przypomnieć, jak wygląda obecnie wjazd do Szarych Przystani?Zapytany ledwo widocznie się uśmiechnął.- Władca Przystani, wielki i potężny Kirdan, już od kilku lat wznosi potężne umocnienia - odpowiedział Karsan.- Buduje je rękoma mistrzów krasnoludów z Gór Księżycowych.Pracami kieruje starszyzna Haldor Kaisa, Treigorn.W murze jest czternaście bojowych wież, jedne wrota.Powiadają, że dodano do nich drogocenne prawdziwe srebro.I, wyprzedzając następne pytania, Karsan zaczął szczegółowo opowiadać o Annuminas, o Teofraście, podając takie szczegóły, jakie mógł poznać tylko osobiście będąc w domu kronikarza.- No dobrze - powiedział Eofar, marszcząc brwi.- Prosicie, żeby was puścić.Ale wojna już przetoczyła się przez Kraj Koni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|