[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.»W czasie rozwijania pakunku przez niewiasty Jezus siada, żeby porozmawiać z Szymonem.«A Ty, co robiłeś, Nauczycielu?»«Zrobiłem dwie skrzynie, żeby nie trwać bezczynnie, i dlatego, że będą potrzebne.Przechadzałem się i cieszyłem się Moim domem.»Szymon przygląda Mu się uważnie, bardzo uważnie.ale nic nie mówi.Okrzyki Margcjama – który widzi, jak z pakunku wyciągane jest sukno, wełna, sandały, welony i pasy – sprawiają, że Jezus i jego dwaj towarzysze odwracają się.Maryja mówi:«Wszystko jest dobre, bardzo dobre.Zabierzemy się zaraz do pracy i wkrótce wszystko będzie uszyte.»Dziecko pyta: «Żenisz się, Jezu?»Wszyscy się śmieją, a Jezus pyta: «Skąd ci przyszła taka myśl?»«Z powodu tego posagu, który tu jest – dla mężczyzny i niewiasty.i wykonałeś dwie skrzynie.To na Twój posag i dla oblubienicy.Poznam ją?»«Naprawdę chcesz poznać Moją oblubienicę?»«O, tak! Na pewno będzie piękna i dobra! Jak się nazywa?.»«To na razie tajemnica.Ona ma dwa imiona jak ty, który najpierw byłeś Jabesem, a teraz – Margcjamem.»«I nie mogę się dowiedzieć?»«Teraz nie, ale pewnego dnia będziesz je znał.»«Zaprosisz mnie na zaślubiny?» [– pyta Margcjam]«To nie będzie święto dla dzieci.Zaproszę cię na przyjęcie weselne.Będziesz jednym z zaproszonych i świadków.To ci odpowiada?»«Ale kiedy to będzie? Za miesiąc?» [– dopytuje się chłopiec.]«O, o wiele później!» [– odpowiada mu Jezus.]«A zatem dlaczego pracowałeś tak, że masz odciski na rękach?»«Mam je dlatego, że już nie pracuję rękoma.Widzisz, chłopcze, jak bezczynność jest bolesna? Zawsze.Kiedy potem zabieramy się ponownie do pracy, cierpimy podwójnie, bo staliśmy się zbyt delikatni.Zastanów się więc! Jeśli to w takim stopniu szkodzi rękom, jakże musi szkodzić duszy? Widzisz? Ja dziś wieczorem musiałem powiedzieć: “Pomóż Mi”, gdyż cierpiałem tak bardzo, że nie mogłem utrzymać pilnika, a przecież zaledwie przed dwoma laty pracowałem nawet czternaście godzin dziennie, nie odczuwając cierpienia.Tak samo jest z kimś, kto ostudza swój zapał, wolę.Staje się miękki, słabnie.Łatwiej się wszystkim męczy.Z większą łatwością, z powodu słabości, wchodzą w niego trucizny duchowych chorób.To z podwójną trudnością, z oporem wypełnia dobre dzieła, których wykonanie wcześniej, gdy cały czas to robił, nie kosztowało go tyle.O, nie należy próżnować, mówiąc: “Kiedy ten czas minie, zabiorę się do pracy, bardziej wypoczęty”! Nigdy to się nie uda albo będzie wymagało bardzo wielkiego wysiłku.»«Ale Ty nie próżnowałeś!» [– zauważa Margcjam.]«Nie, wykonywałem inną pracę.Ale widzisz, że brak aktywności Moich rąk zaszkodził im.»Jezus pokazuje dłonie, zaczerwienione tu i tam.Znać na nich odciski.Margcjam całuje je mówiąc:«Moja mama robiła tak, kiedy coś mnie bolało, bo miłość leczy.»«Tak, miłość leczy bardzo wiele.Dobrze.Chodź, Szymonie.Będziesz spał w warsztacie stolarskim.Chodź, pokażę ci, gdzie możesz położyć swe ubrania i.»Wychodzą i wszystko się kończy.173.WIECZÓR W DOMU W NAZARECIENapisane 19 października 1945.A, 6733-6744Krosno nie jest teraz używane, gdyż Maryja i Syntyka zszywają bardzo zręcznie sukna przyniesione przez Zelotę.Kawałki szat, już skrojone, leżą na stole, na bardzo porządnym stosie, według kolorów.Od czasu do czasu niewiasty biorą z niego kawałek i następnie fastrygują go na stole.Mężczyźni są blisko nich, w kącie, gdzie znajduje się krosno, lecz nie interesują się pracą niewiast.Są tam też dwaj apostołowie: Juda i Jakub, synowie Alfeusza.Ci, nie bez zaciekawienia, przyglądają się pracy niewiast, lecz nie stawiają pytań.Dwaj kuzyni rozmawiają o swoich braciach, szczególnie o Szymonie.Towarzyszył im do samych drzwi, a potem odszedł, “bo ma chore dziecko” – stwierdza Jakub dla złagodzenia tej nowiny i usprawiedliwienia brata.Juda jest bardziej surowy i mówi:«Właśnie dlatego miał przyjść.Wydaje się jednak, że i on stał się bezrozumny.Jak wszyscy Nazarejczycy, zresztą.pominąwszy Alfeusza i dwóch uczniów.kto jednak wie, gdzie oni teraz są.To zrozumiałe, że w Nazarecie nie ma nic dobrego.wypluł przecież całą Dobroć, jakby miała nieprzyjemny smak dla naszego miasta.»«Nie mów tak – prosi go Jezus.– Nie zatruwaj swego ducha.To nie ich wina.»«Czyja więc?.»«Bardzo wielu rzeczy.Nie szukaj.Ale nie cały Nazaret jest nieprzyjazny.Dzieci.» [– broni Swego miasta Jezus.]«Bo to są dzieci!» [– przerywa Mu Juda.]«Niewiasty.» [– mówi dalej Jezus.]«Bo to są niewiasty! [– przerywa Mu znowu apostoł –] Ale to nie dzieci i niewiasty umocnią Twe Królestwo.»«Dlaczego, Judo? Jesteś w błędzie.Przecież dzisiejsze dzieci staną się jutrzejszymi uczniami, tymi, którzy rozszerzą Królestwo po całej ziemi.A niewiasty.dlaczego nie mogłyby tego uczynić?»«Z pewnością nie możesz uczynić niewiast apostołami.Staną się najwyżej uczennicami – jak powiedziałeś – dla udzielenia pomocy uczniom» [– mówi Juda [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl