[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Howański był ogolony, ubrany w swój garnitur,niepodobny już zupełnie do Howańskiego - więznia. Jestem gotów, panie kapitanie powiedział stojącniezdecydowanie przy drzwiach, Chwileczkę, zaczekajcie.Zamknąłem kasę pancerną.Wsunąłem ręką do kieszeni,udając że wyciągam chusteczką do nosa, w rzeczywistościsprawdziłem, czy mam dobrze zawieszony pistolet podmarynarką.Wsiedliśmy do samochodu.W centrum miasta Howańskiwysiadł.Wskazałem mu taksówkę, której kierowca był naszympracownikiem.Ja pojechałem za taksówką.Jak dwaj nic ze sobą wspólnego niemający interesanci weszliśmy do gmachu głównej poczty przyulicy Zwiętokrzyskiej.Howański podszedł do okienka, gdzie wydają listy na posterestante.Ja zaś, w sąsiednim okienku, kupowałem znaczek.Przez cały czas nie traciłem z oczu Howańskiego.Widziałemdobrze, jak odbiera kopertę.A więc wszystko jak dotąd szłopomyślnie.Szpieg przysłał Howańskiemu list, w którym miałabyć wyznaczona data spotkania.Howański zeznał miedzyinnymi wczorajszej nocy, że na kilka dni przed jego wyjazdemdo Warszawy w dniu 11 czerwca wzywano go w sprawiekursów zatelefonował do sklepu ktoś, kogo nie znał,przekazał pozdrowienia od Willego i prosił o przybycie dopobliskiego lasku.Póznym wieczorem Howański spotkał się ztym osobnikiem, twarzy jego nie widział, bo było ciemno, głosudobrze nie słyszał, bo rozmawiali szeptem.Wiedział tylko, żegość nosił okulary i że był wysoki.Hasłem rozpoznawczym byłysłowa uzgodnione w Monachium z Willim.Hasło brzmiało: Czy ma pan zapałki? Howański odpowiedział: Nie palę.Lubią cukierki.Na to nieznajomy: Czy może mnie panpoczęstować? Po wymienieniu haseł gość przystąpił dosprawy.Pytał o nowe materiały.Howański powiedział mu, żezostaje odkomenderowany na kurs do Warszawy.Gość przyjąłto obojętnie i zapowiedział przysłanie zawiadomienia w końcuczerwca na poste restante.Umówiono urząd pocztowy.Nieznajomy był bardzo grzeczny, pytał, czy są potrzebnepieniądze.Dziś był 28 czerwca i dlatego Howański, gdy zrozumiał, żeprzegrał i że wiem o nim zbyt wiele, domagał się przesłuchania.Gdyby się nie zgłosił po odbiór listu, tamten zacząłby gopodejrzewać.Godzina odbioru była wyznaczona między 15 16-tą.Była to zapewne zwykła asekuracja, wysłannik wywiaduchciał nastraszyć Howańskiego, dając mu do zrozumienia, żesprawdzi, czy on odbierze list, czy pracuje niezawodnie.Howański zaproponował mi, że pójdzie odebrać list z okienka.Mogłem polecić to Krzysztofowi, ale godząc się na propozycjęHowańskiego, chciałem mu okazać zaufanie i tym samymzachęcić do dalszych zeznań.W samochodzie Howański podał ml zaadresowaną namaszynie kopertę, nadaną, jak wynikało ze stemplapocztowego, w Bydgoszczy.Kartka włożona do skrytki w parku Aazienkowskim byłarównież adresowana na maszynie.Szpiedzy nie lubią pisaćodręcznie, wiedzą, że to ślad możliwy do zidentyfikowania.Naodwrotnej stronie koperty figurował też adres nadawcy:Stanisław Mikot, Bydgoszcz, ulica Garbary 28.Nie otwierałem koperty w wozie, choć niesłychanie byłemciekawy, co zawiera.Dopiero siedząc za biurkiem rozdąłem kopertę.Treść listu była następująca:Drogi Arturze!Jestem zdrów, czego i Tobie z całego serca życzę.Nic o sobieostatnio nie piszesz.U mnie bez zmian.Pracuję na starymmiejscu.Mam pełne ręce roboty.Pocieszam się, że wkrótcewyjadę na urlop.Napisz, co nowego w rodzinie? Jak ci idzienauka na kursie? Czy po ukończeniu wrócisz na poprzedniemiejsce pracy? Napisz.Nie zwlekaj z odpowiedzią.Prosiłem oto również w czasie naszego ostatniego spotkania.StasiekTreść była obojętna.Nawiązywała do ostatniego spotkania.Podałem list Howańskiemu.Rzucił na niego okiem ipowiedział: W tym liście jest tajnopis. Skąd wiecie? W pocztówce tajnopisu nie było; Maria napisała Arturku , a w tym liście napisał Arturze.Tak byłoumówione z Willim. Przeczytajcie i powiedzcie, co sądzicie o treści listu. Nic ciekawego odpowiedział Howański. Jakiego wywoływacza należy tu użyć? Z pasty do zębów.Poleciłem wyprowadzić Howańskiego, a sam pośpieszyłem donaszego laboratorium.Mieliśmy tam różnego rodzajuwywoływacze odbierane przy rewizjach u zatrzymanychagentów.Laborant otworzył tubkę pasty do zębów; z jejdrugiego końca wysypał się biały proszek.Proszkiem posypałlist i potarł go zwykłym papierem.Następnie zdmuchnąłproszek i przyłożył elektryczne żelazko.Gdy je odjął, wzdłużlinijek listu pojawiło się kilka nowych wierszy.Zawołałem do gabinetu Howańskiego i pokazałem muujawniony tekst.Howański przeczytał i zrobił się blady jakściana. Nie! Nie! wyjąkał drżąc na całym ciele. Nie, to na dziświeczór.ja nie pójdę, nie pójdę.- bełkotał zbielałymi ustami.*Do przygotowań pozostało niewiele czasu.Toteż telefon odpani Stefanii był mi nie na rękę. Co nowego? Czy pan mnie nie potrzebuje? Jak rozwija sięsprawa? Pani Stefania zasypała mnie gradem pytań. Na razie wszystko w porządku odpowiedziałemlakonicznie. Czuję, że jest pan zajęty.Wobec tego nie będę przeszkadzać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|