[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po trzecie: Stella, dzielna wdowa z trójką dzieci na głowie, majeszcze mniejsze pojęcie o finansach niż Dziadziuś i marne wyczucie, jeśli chodzi o ludzi; mimo wielu znakówna niebie i ziemi, nadal wierzy, że Humphrey w głębi duszy jest uczciwym człowiekiem, że zlituje się nad na-szą biedą i pomoże nam, zwłaszcza że jest przecież bardzo bogaty.Podnoszę głowę i słyszę, że Stella wygłaszawłaśnie swój punkt widzenia.- Och, co za bzdury.- mamrocze Julia, która w końcu raczyła zjawić się wśród nas, ciągnąc za sobąobłok perfum.- Co za potworne brednie.Stella mówi dalej, a Julia siada obok milczącej, pochłoniętej własnymi myślami Finn.Oczywiście Juliama całkowitą rację.Jeśli nawet Humphrey posiadał kiedyś jakąś fundamentalną rodzinną lojalność, uczciwośćczy skłonność do niesienia pomocy, to jego żona, lady Violet, dawno temu wybiła mu z głowy te słabości.Humphrey ma teraz starannie wydrenowaną pamięć - zapomniał, jak zaraz po śmierci mojego ojca przysiągł, żezaopiekuje się Stellą, Julią, Finn i mną, zapomniał, że jego ojciec zawsze nosił się z zamiarem uczynienia do-datkowego zapisu w testamencie na rzecz Dziadziusia.Bezustannie kapiące krople pogardy, jaką %7łmija żywi wstosunku do nas, dokładnie zmyły wszelkie ślady altruistycznych intencji Humphreya, który dziś prezentujestanowisko swojej małżonki: po co wyrzucać pieniądze w błoto?L RT - Zupełnie nie rozumiem, dlaczego spodziewacie się, że Humphrey wyłoży jakieś pieniądze - oświad-czyła Violet (podobno) w ubiegłym roku.%7łmija jest kobietą, która jasno formułuje myśli.- Z jakiego powodumiałby to zrobić? Sprzedaj ten cholerny dom, Henry.Bóg jeden wie, skąd ta uparta obsesja na jego punkcie.Utopiłeś w nim mnóstwo pieniędzy, od samego początku ciągnął cię na dno niczym kamień u szyi.A ty, Stello,spróbuj choć raz podejść do życia praktycznie, przepraszam cię bardzo.Poszukaj sobie pracy, przecież chybanawet ktoś taki jak ty może znalezć zajęcie, prawda? Naturalnie macie pewne problemy i szczerze współczujęwam z tego powodu, ale żadne trudności nie znikają ot, tak sobie, z dnia na dzień.Nie można bez przerwy sie-dzieć i czekać, aż pieniądze spadną z nieba, takie jest moje zdanie.Wpatruję się w stół i wciąż powtarzam w myśli fragmenty tej jakże często cytowanej mowy.Nie potra-fię ocenić, czy %7łmija miała rację, czy nie.I o jakie właściwie  pewne problemy" jej chodziło?Violet naświetliła swój punkt widzenia o trzeciej trzydzieści po południu i w ten sposób szybko zakoń-czyła rozmowę.Dziadziuś podniósł się z fotela, wyraznie rozgniewany.- Violet, sprzedałem połowę ziemi należącej do Opactwa, aby opłacić rachunki za leczenie mojego sy-na, a resztę na edukację Finn i Julii oraz na odpowiednie zabezpieczenie dla Maisie.Wszystko, co zostało, todom i ogród.Co bym dostał, gdybym je teraz sprzedał? Jakąś marną sumę.Nie zrobię tego.Mój syn kochał tendom i jego dzieci go odziedziczą, bo jest to jedyna spuścizna, jaką mogę im przekazać i z pewnością przekażę.A poza tym.(Dziadziuś był z każdą chwilą coraz bardziej zdenerwowany).poza tym powinnaś się wstydzićswojej uwagi pod adresem Stelli, która wychowała trzy dziewczynki w niezwykle trudnych warunkach.Dałaim miłość, czas, czułość - co tu dużo mówić, poświęciła im swoje życie! Musiała oszczędzać i walczyć o każdykęs chleba, urobiła sobie ręce do łokci! Nie przestaje pracować ani na chwilę! Dziś rano, przed naszym wyjaz-dem do Elde, Stella wstała o szóstej.Posprzątała, przygotowała śniadanie i zmyła naczynia.Odbyła lekcję an-gielskiego z Maisie.Uprzątnęła kurnik, nakarmiła drób, wykopała warzywa, które sama hoduje, i przygotowałapożywną kolację, żebyśmy mogli coś zjeść po powrocie.- Dziadziuś zmroził %7łmiję gniewnym spojrzeniem.%7łmija westchnęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl