[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Oczy Jeanette rozjaśniły sięzadowoleniem.- Och, w tej sukience jesteś po prostu urocza.Wiedziałam,że tak będzie, jak tylko zobaczyłam ten materiał u sukiennika.I tebufiaste rękawki, cudowne są, prawda? To najnowsza moda, no,wiesz, tres de rigeur.- Ogromnie jestem zadowolona z mojej nowej garderoby.- Powinnaś być, i nie ma za co, moja droga.Zakupy to dla mnieistna rozkosz, o czym Darragh może z bólem serca zaświadczyć.Nie dalej jak dziś rano narzekał, że za dużo wydałam u szewca.Zapytałam go, czy wobec tego wolałby, żebym chodziła boso, a onna to, że nic a nic by mu to nie przeszkadzało, wyobrażacie sobie?Zaraz jutro pójdę kupić następne sześć par, żeby mu dać nauczkę.98Dama potrzebuje nowych butów i żaden mężczyzna nigdy tegonie zrozumie.A zresztą, ten drań sam sobie kupił trzy pary butówi jeszcze ma czelność narzekać na mnie! Naprawdę, nie wiem dlaczego go tak uwielbiam.Zakończywszy tę tyradę, Jeanette uśmiechnęła się szeroko dorozbawionych Violet i Elizy.- Siadamy do jedzenia? Wiem, że niegrzecznie o tym wspominać, ale po prostu umieram z głodu.- I dobrze, Francois się ucieszy.-Violet zaprosiła je gestem dostołu.- Z okazji naszych urodzin zrobił przekładaniec z wieprzowiny i grzybów w cieście, który tak lubisz, i mój ulubiony deser,gateau au chocolat.- A skoro mowa o prezentach urodzinowych, mam dla ciebiecoś ciekawego, siostrzyczko.-W oczach Jeanette zamigotał psotnybłysk.- Ale najpierw zjedzmy.Spojrzała z ukosa na Elizę.- A teraz powiedz mi, w której z tych przepięknych sukni wystąpisz dziś wieczorem?Posiłek upłynął w przyjaznym nastroju.Wszystkie trzy raczyłysię w najlepsze przysmakami Francois.Kiedy już zniknął ostatniokruszek pysznego ciasta czekoladowego, Violet poprosiła o podanie herbaty w bawialni dla domowników.Jeanette, skończywszy swoją filiżankę, poszła po torebkę, poczym zajęła znowu miejsce na sofie.Na jej ustach igrał tajemniczy uśmieszek, kiedy otworzyła jedwabną torbę i wyjęła z niej niewielki, prostokątny przedmiot opakowany w papier w kwiatuszkii przewiązany jasnoróżową wstążką.- Mam inny prezent na wieczór - wyjaśniła.- Ale uznałam, żeten lepiej dać ci w skromniejszym gronie, no, wiesz, kobiecym.Eliza obserwowała, jak Violet wyciąga rękę po podarunek.- Och, dziękuję ci bardzo.Ja też mam dla ciebie kilka prezentów, może zaraz pójdę.Jeanette machnęła ręką.99- Nie, nie.Wolę je dostać wieczorem.Ale teraz otwórz ten.Pochylając głowę, Violet zsunęła wstążkę i zdjęła opakowanie.Spod papieru wyłoniła się podniszczona okładka cienkiej książeczki oprawionej w gładką zieloną skórę.- O! Książka.Jak miło.To poezja?Jeanette uśmiechnęła się figlarnie, pochylając do przodu z ledwo skrywanym entuzjazmem.- Coś w tym rodzaju.Violet otworzyła książkę na pierwszej stronie.- Pozycje Albanina.Co za oryginalny tytuł - zdziwiła się głośno.Przewróciła kilka kartek, wtem zamarła, a turkusowe oczy niemal wyszły jej na wierzch.- Och! - Violet zamknęła książkę z głośnym trzaskiem, a napoliczkach wykwitły jej szkarłatne rumieńce.Zadowolona, że udało jej się zaskoczyć siostrę, Jeanette zachichotała radośnie.- Na miłość boską, skąd to wzięłaś? - Violet zniżyła głos dosyczącego szeptu.Eliza spoglądała na blizniaczki, zachodząc w głowę, co takiegomogło być w tej książce.Cokolwiek to było, musiało być mocnoskandaliczne, skoro Violet była tak zbulwersowana.- Znalazłam ten klejnocik dekadencji w starym kufrze Darra-gha, w naszym domu w Irlandii - poinformowała siostrę Jeanette.- Trafiłam na niego zupełnym przypadkiem parę miesięcy temu, kiedy zarządziłam sprzątanie strychów w zamku.Pokazałam tę książkęDarraghowi, a on powiedział, że dostał ją w prezencie od jakiegośkolegi podczas jednej ze swoich podróży do Włoch.Chyba po prostu włożył ją do kufra po powrocie i potem zupełnie o niej zapomniał.- Oparła ręce na kolanach.-Ale ja, zawsze skora do przygód,namówiłam go, żebyśmy wypróbowali co ciekawsze ilustracje.Jestjedna taka, mniej więcej w połowie, nad którą naprawdę warto siępomęczyć, choć wydaje się mało prawdopodobna.- Uniosła delikatne łuki brwi i zachichotała na koniec tej przemowy.Violet otworzyła szeroko usta.100- No wiesz! Jesteś niemożliwa.- Przerwała, rzucając Elizieprzepraszające spojrzenie.- Naprawdę, nie powinnyśmy rozmawiać o takich rzeczach.- Dlaczego nie? Boisz się o uczucia Elizy? No cóż, jeśli poważnie myśli o wyjściu za mąż, to chyba przyda jej się odpowiedniaedukacja, nie sądzisz?- Na pewno nie pokażę jej tej książki!- Nie kazałam ci tego robić, ale nie wydaje mi się, żeby słuchanie naszej rozmowy mogło ją zdeprawować.- Jeanette spojrzałauważnie na Elizę.- Co na to powiesz, Elizo? Uciekniesz jak wstydliwa panienka, czy zostaniesz i posłuchasz, o czym mówimy?Wyobraznia Elizy odmówiła posłuszeństwa, a ona sama siedziałabez słowa, czekając na kolejny akt tego nader interesującego przedstawienia.Umierała z ciekawości, co też mogła zawierać ta książka?- A, widzisz - stwierdziła Jeanette.- Wcale nie ma ochotywyjść.- Masz, wez to z powrotem.- Violet popchnęła książkęw stronę siostry.- Wiem, że chciałaś dobrze, ale nie mogę tego zatrzymać.- Ależ to dla ciebie.Oryginał leży u mnie w domu.A to jestkopia, którą wyszperał dla mnie pewien bardzo dyskretny księgarztu, w Londynie.Pomyślałam sobie, że to będzie wspaniały prezent,który sprawi przyjemność i tobie, i Adrianowi.Violet zapłoniła się znowu.- Adrian i ja nie potrzebujemy żadnych książek.Całkiem niezle radzimy sobie w tych sprawach sami.Jeanette uśmiechnęła się szeroko, nie przyjmując z powrotemtomiku, który Violet przesuwała w jej stronę.- Nie wątpię, że świetnie sobie radzicie, ale mała odmianajeszcze nikomu nie zaszkodziła.Uznałam po prostu, że moglibyście się trochę zabawić.- Potrafimy się bawić.I bardzo dobrze nam to idzie, tak więcdziękuję bardzo, ale muszę ci za to podziękować.- Rzuciła książkę na kolana Jeanette.- Daj to swojej przyjaciółce, Christabel.101O właśnie, to jest osoba, która wygląda, jakby potrzebowała porad, co robić w sypialni.Jeanette chwyciła małą książeczkę i na nowo wybuchnęła śmiechem.- Och, Violet, muszę przyznać, że języczek ci się wyostrzył.Topewnie na skutek tego, że tak długo musiałaś mnie udawać.Proszę,nalegam, żebyś wzięła tą książkę.Wypróbuj chociaż jedną pozycję.Jeśli ci się nie spodoba, obiecuję, że zabiorę ją z powrotem i jużnigdy nie wspomnę o niej ani słóweczkiem.Violet pokręciła głową i wstała z kanapy.- Adrian i ja jesteśmy ze sobą szczęśliwi, a nasze życie intymnejest.no, cóż, intymne.Lepiej już idz do siebie, bo przecież musiszsię przygotować na dzisiejsze przyjęcie.Do zobaczenia wieczorem.Jeanette również wstała i już otworzyła usta, żeby podjąć dyskusję, lecz westchnęła tylko, zrezygnowana.- Dobrze, ale powiedz mi, jeśli zmienisz zdanie.To znaczy, codo książki.- Nie zmienię, ale jeszcze raz dziękuję za.pamięć.-Violetprzeszła przez pokój w stronę drzwi na korytarz.Eliza wstała, żeby podążyć za przyjaciółką.W drzwiach odwróciła się jeszcze i zobaczyła, jak Jeanette podbiega do damskiego sekretarzyka, stojącego pod przeciwległą ścianą.Violet używałatego biureczka od czasu do czasu.Wysunąwszy wierzchnią szufladę, Jeanette włożyła książkę do środka i odwróciła się z konspiracyjną miną.- ś.- Przyłożyła palec do ust.- Niech sama ją znajdzie.Jestem pewna, że jej się spodoba.- Podeszła do Elizy i ujęła ją podramię
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|