[ Pobierz całość w formacie PDF ] . Byłem na uczelni, gdy zauważył mnie pewien łowca talentów, któremu spodobał sięmój wygląd a szukał akurat świeżej twarzy do Wewnętrznej potrzeby.Reszta to już historia.Unosi brew. Więc nawet nie starałeś się zostać aktorem? pyta z niedowierzaniem. Masz pojęcie,ilu przymierających głodem kelnerów tylko czeka, żeby im się poszczęściło w świecie kina?Owszem, mam.Ale to nie mójproblem.Odsuwam krzesło w tył. Musimy iść rzucam. Spóznimy się. Taaak przyznaje, wstając. Nie chcemy przecież sprawić kłopotu pozostałym pasażerom.Prycha, a ja ruszam przodem; kiedy znów znajdujemy się w promieniach słońca, Jaceyodwraca się do mnie. Tak na marginesie mówi zaczepnym tonem może wtedy pozwoliłabym ci podpisać misię na cyckach& zanim zrobiłeś się zbyt pewny siebie& kiedy byłeś świeżą twarzą ,zwyczajnym człowiekiem.Wiesz, nie ma nic złego w byciu zwyczajnym. I z tymi słowysprężystym krokiem przemyka po trapie na jaskrawożółtą łódz.Gapię się za nią, a onaodwraca się przez ramię z szerokim uśmiechem. Wchodzisz? Skarbie, jak wejdę, to z pewnością zauważysz odparowuję.Jacey szczerzy zęby, a jaodpowiadam tym samym, jakbyśmy byli zwykłymi ludzmi ze zbereznym poczuciem humoru, apotem ruszam za nią na łódkę.Kiedy siadamy, wsuwa dłoń w moją, jej palce są małe i szczupłe.Przez chwilę ten pełenbliskiej intymności gest sprawia, że czuję się nieswojo, ale potem silnik motorówki zaczynapracować i prujemy przez zatokę z wiatrem na twarzach.I nagle wydaje się to całkiemnormalne, tak z nią płynąć, trzymając jej dłoń na kolanach.Ta myśl śmiertelnie mnie przeraża, naprawdę przeraża.Mój puls przyspiesza, mamproblem z przełknięciem śliny, dłonie mi się pocą.Gdy tylko mogę, oswobadzam dłoń i wpycham ją do kieszeni.Nie jestem normalny, więc za diabła nie powinienem udawać, że jest inaczej.Rozdział 12JACEYStaram się nie przewracać oczami nad zachowaniem Dominica, kiedy tak suniemy motorówkąpo powierzchni jeziora.Wyrwał mi rękę tak szybko, że można by pomyśleć, że moja dłoń goparzyła.Chciałam tylko być przyjacielska.Jezu.No i serio.To on zjawił się niespodziewanie podmoim domem.Nie prosiłam go, żeby przyjeżdżał, i z pewnością nie prosiłam go też, by zaprosiłmnie na tę& randkę? Czy to randka?Szczerze powiedziawszy, nie mam zielonego pojęcia, co to jest.Przewodnik z podnieceniem nawija do mikrofonu, prawdopodobnie uszczęśliwiony, że Dominiczaszczycił jego pokład swoją obecnością.Stoi na przedzie łódki, podczas gdy my rozsiedliśmy sięna tyle.Ponieważ przed nami znajduje się ze dwadzieścia pustych miejsc, czuję się trochę głupio.Sternik pędzi przez zatokę na otwarte wody, zataczając ogromne koła, sprawiając, żezrasza mnie fontanna kropelek. Czy wspominałem już, jak się cieszę, że założyłaś tę bluzkę? pyta Dominic z szerokimuśmiechem.Moja koszulka jest biała.I mokra.I w tej chwili całkiem prześwitująca.Wzdycham. Jesteś trochę babiarzem, wiesz o tym? rzucam.Mam właśnie zamiar zapytać o dziewczynę, z którą widziałam go tamtego wieczoru naparkingu, kiedy przewodnik wskazuje nagle inną łódz.Dominic i ja odwracamy się, byspojrzeć w jej stronę, i widzimy, że pędzi, aby się do nas zbliżyć.Wszyscy pasażerowie stoją,wyciągając szyje, żeby zajrzeć do naszej motorówki, w dłoniach dzierżą aparaty. Zdaje się, że pana zauważono oznajmia przepraszająco przewodnik.Natychmiast spoglądam na Dominica, którego twarz tężeje.Wygląda na wkurzonego, gdykiwa krótko głową. Może nas pan odstawić na molo? Jeśli nie zawrócimy, będą nas ścigać po całymjeziorze.Jesteśmy w stanie opuścić pokład dużo szybciej niż oni.Kapitan kiwa głową i okręca łódz w miejscu, pędząc teraz ku brzegowi.Oglądam się przezramię i widzę, że druga łódka nas goni.Mój żołądek fika koziołka.Mnie wydaje się to nawetprzyjemne, bo coś podobnego nie zdarza mi się na co dzień.Siedzą nam na ogonie, a wpowietrzu aż iskrzy od podekscytowania.No bo: ktoś nas ściga.O mój Boże.Ale kiedy zerkam na Dominica, widzę, że podekscytowanie to ostatnia rzecz, jaką teraz czuje.Jegotwarz jak spod dłuta wykrzywia się w grymasie i wygląda po prostu na& zmęczonego.Jest piękny,seksowny& i zmęczony.Przełykam ślinę i czuję się winna z powodu własnego podekscytowania, bo dlaniego to musi być frustrujące.Musi go to spotykać wszędzie, gdzie tylko się uda. Kiedy przycumujemy, musimy pobiec, dobra? odzywa się cicho Dominic, jego ciemne oczymają mroczny wyraz i skupiają się na mojej twarzy. Mówię serio.Po prostu leć za mną.Kiwam głową, zafascynowaną całą tą sytuacją& jej nowością, irytacją Dominica, pędem powietrza natwarzy, gdy nasza motorówka pruje ku wybrzeżu.Płyniemy tak szybko, że uderzamy w wodę przy każdymwspięciu się na falę, aż dzwonią mi zęby.Za to już po chwili docieramy do molo.Odbijacze wielkiej łodzi ocierają się o skraj przystani i niemal zanim jeszcze na dobre się zatrzymamy,Dominic wyskakuje na brzeg, chwyta mnie za rękę i pomaga mi zsiąść.A potem puszczamy się biegiem.Nurkując w tłum, kluczymy między ludzmi, aż trafiamy na diabelski młyn, którego kształtodcinający się dumnie na horyzoncie stanowi prawdziwą ikonę Navy Pier.Dom zerka na niego, apotem rusza prosto w tamtą stronę.Rzuca kilka monet facetowi pilnującemu kolejki i mamrocze: Powiedz im, że pobiegliśmy w przeciwnym kierunku.Koleś gapi się na Dominica ze zdumieniem, ale zaraz po jego twarzy przemyka wyraz rozpoznania izrozumienia, kiwa głową, popycha nas ku małej bramce i opadamy na siedzenie gondolki.Kiedy duża, zadaszona kabina unosi się w powietrze, przechylam się nad krawędzią,przyciskając twarz do szyby.Dostrzegam paru pasażerów z łodzi wycieczkowej biegającychw kółko, ale operator diabelskiego młyna przychodzi nam z pomocą.Wskazuje w przeciwnąstronę i fani ruszają tam, wypatrując jakiegokolwiek śladu Dominica.Wygląda na to, że udało nam się uciec.Usadawiam się wygodniej i zerkam na Dominica. A naprawdę chciałam się przepłynąć rzucam z uśmieszkiem, lecz on się krzywi. Przepraszam mówi z powagą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|