[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Barwa Czerwieni zsunęła z nosa okulary i przetarła je starannie.— Nie mam pojęcia, jakie sekrety Olivii zna linia Szeptu — dodała.— Jedno wiem.Większość ludzi raczej dochowuje tajemnicy, tamci jednak z góry wykluczają możliwość jej ujawnienia.SIÓDMA FASETACo kilka lat bywa tak, że pierwszy przymrozek wcale nie zwiastuje chłodów; niespodziewanie robi się ciepło i lato powraca na krótko.Zima już nadchodzi; zapowiada ją poranna woń powietrza oraz wygląd przebarwionych liści, suchych i gotowych opaść lada chwila.Szybko mijają ciepłe dni, odchodzi krótkie i zdradliwe lato — tym cenniejsze, że zwiodło nas chwilową poprawą pogody.W Małym Domostwie nazywamy je późnym latem; trudno powiedzieć, kto wpadł na ten pomysł.Wydawało się, że ciepłe dni będą trwały wiecznie, podobnie jak można by sądzić, że nigdy się z Jednodniówką nie rozstaniemy.Rozłąka była nie do pomyślenia — to jakby linia Klamry chciała wydobyć promienie słoneczne z migotliwego kryształu.Mieliśmy być razem, nawet gdybyśmy się nawzajem unieszczęśliwiali.choćby jedno i drugie pragnęło odejść.Rozdzieleni, natychmiast zaczynaliśmy się szukać.Nie ma w tym nic dziwnego, że miłość — z natury podobna do pór roku — zdaje się wieczna.Dobra i zła pogoda wydają się nie mieć końca, choć w głębi ducha zdajemy sobie sprawę, że prawda jest inna.Gdy nastało późne lato, chlebiarz imieniem Narożnik zabrał nas oboje na wyprawę po chleb świętej Bei, bo chciał zrobić przyjemność mbabie Jednodniówki; zrobił dla nas wyjątek, jako że byliśmy za młodzi, by pomagać przy zbiorach.Przenocowaliśmy w jego mieszkaniu położonym niedaleko wyjścia.Obudziło nas poranne światło, sączące się przez żółtawe przezroczyste ściany.Mglisty ranek późnego lata zapowiadał niekiedy jasny, upalny i pogodny dzień.Gdy czekaliśmy w białej mgle, aż się wszyscy zbiorą, Jednodniówka, drżąc i ziewając, tuliła się do mnie spragniona odrobiny ciepła.Wielu zbieraczy niosło długie kije z hakami na końcu.Policzyliśmy się i po krótkiej naradzie cała gromada ruszyła wzdłuż strumienia ku majaczącej wśród oparów ścianie lasu rozświetlonego promieniami słońca.Narożnik sądził, że dotrzemy na polanę, gdzie rosły drzewa chlebowe, o zachodzie słońca, gdy korony są najokazalsze.— Zmniejszają się, kiedy nadchodzi wieczorny chłód — wyjaśnił.— Zupełnie jak dzwonki, tyle że kwiaty zamykają się, a nie kurczą.To jedna z wielu zabawnych ciekawostek dotyczących drzew chlebowych.— A inne? — wypytywała Jednodniówka.— Wkrótce się dowiesz — odparł Narożnik.— Dziś po południu, wieczorem.Jutro.Poznasz wszystkie ciekawostki.Nie było ścieżki wiodącej na polanę; chlebiarze rozproszyli się po lesie, tak że tylko chwilami ukazywały się pojedyncze sylwetki wędrujących zbieraczy.Nie tylko prawdomówcy zwykli palić chleb świętej Bei, lecz jedynie my wiemy, gdzie rosną drzewa chlebowe, i bardzo uważamy, by nie wydeptać ścieżki wiodącej na polanę.Po zbiorach i odpowiednim spreparowaniu plonów czekamy u siebie na kupców; handel jest dla wszystkich zabawnym i popłatnym zajęciem.Późnym popołudniem wyszliśmy z lasu; za nami wiatr szumiał w koronach sosen, przed nami podmuch kołysał srebrzyste źdźbła dzikich traw.Na prawo i lewo od nas chlebiarze rozciągniętą tyralierą wychodzili spomiędzy drzew; niektórzy skryci po ramiona w wysokiej trawie drążyli w niej ciemne korytarze.Grunt wznosił się jak fala; kilku chlebiarzy zdążyło wspiąć się wysoko; machali rękami i wołali do nas.— Stamtąd zobaczycie drzewa chlebowe — oznajmił Narożnik.— Pospieszcie się.Za jego radą popędziliśmy na wał, gdzie wysokie betonowe kolumny stały jak strażnicy.— Popatrzcie — rzucił Narożnik, zatrzymując się pod masywnym słupem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|