[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Mimo to, po krótkiej chwili, pokręciła głową.- Nie - odparła.- Zostaję na pokładzie.Mam dużo listów do napisania.- Odwróciła się na pięcie i odeszła.Zaraz zjawił się generał Forbes, sapiący po porannej turze czterdziestu ośmiu okrążeń pokładu.- Aha! - zawołał na widok oddalających się postaci pułkownika z dziewczynami.- Takie buty! A gdzie żona?Poirot wyjaśnił, że pani Clapperton postanowiła spędzić dzień w łóżku.- Niech pan w to nie wierzy! - stary wojak puścił do Poirota oko.- Wstanie na tiffin[64], a jak zauważy, że mężuś oddalił się bez pozwolenia, zrobi mu piekło.Ale przepowiednie generała się nie spełniły.Pani Clapperton nie pojawiła się na lunchu i w ogóle nie pokazała się do godziny czwartej, kiedy to pułkownik z pannami wrócili na statek.Poirot w swojej kabinie słyszał, jak skruszony pułkownik puka do swojej żony.Jeszcze raz zapukał, poruszał klamką i w końcu zawołał stewarda.- Przepraszam, ma pan może klucz? Żona nie odpowiada na moje pukanie.Poirot szybko wstał z koi i wyszedł na korytarz.Wiadomość rozprzestrzeniła się błyskawicznie.Z przerażeniem podszytym niedowierzaniem przekazywano sobie, że panią Clapperton znaleziono martwą na koi, ze sztyletem w sercu.Na podłodze kabiny leżał sznur korali.Pogłoska goniła pogłoskę.Wszyscy sprzedawcy paciorków, którzy tego dnia weszli na pokład, zostali wezwani na przesłuchanie.Z szuflady w kabinie zginęła duża suma pieniędzy.Podobno trafiono na ślad banknotów! A właśnie, że nie.Zginęła ogromnie cenna biżuteria! W ogóle żadna biżuteria nie zginęła! Zaaresztowano stewarda, który przyznał się do morderstwa!- Co z tego jest prawdą? - spytała panna Ellie Henderson, blada i zmartwiona.Specjalnie zaczaiła się na Poirota, żeby się tego dowiedzieć.- Droga pani, skądże mam wiedzieć?- Ależ pan na pewno wie.Był późny wieczór.Większość pasażerów udała się już do swoich kabin.Panna Henderson poprowadziła Poirota ku leżakom, rozłożonym pod daszkiem.- Teraz może mi pan powiedzieć - rzekła.Poirot zmierzył ją zamyślonym spojrzeniem.- To ciekawa sprawa - odparł.- Czy to prawda, że zginęła cenna biżuteria?Poirot pokręcił głową.- Nie.Nie zginęła żadna biżuteria.Ale zginęła mała suma pieniędzy z szuflady.- Nigdy już nie będę czuła się bezpiecznie na statku - pannę Henderson przebiegł dreszcz.- Czy jest jakaś poszlaka, wskazująca na któregoś z tych ciemnoskórych brutali?- Nie.Cała sprawa jest dość.dziwna.- Co pan ma na myśli? - spytała ostrym tonem Ellie.Detektyw rozłożył ręce.- Eh bien, weźmy fakty.Kiedy znaleziono panią Clapperton, była martwa od co najmniej pięciu godzin.Zginęły pieniądze.Na podłodze przy łóżku leżał sznur korali.Drzwi były zamknięte i nie znaleziono klucza.Okno - proszę zwrócić uwagę, okno, a nie bulaj - wychodzące na pokład było otwarte.- No i co? - spytała niecierpliwie kobieta.- Nie uważa pani, za dziwne, że w tych warunkach popełniono morderstwo? Proszę pamiętać, że sprzedawcy pocztówek i korali oraz wymieniający pieniądze, których wpuszcza się na statek, są dobrze znani policji.- Mimo to stewardzi zamykają kabiny - zauważyła Ellie.- Żeby zapobiec okazji do drobnych kradzieży.Ale to było morderstwo.- O co właściwie panu chodzi, panie Poirot? - zapytała nieco zduszonym głosem.- O zamknięte drzwi.Panna Henderson zastanowiła się nad stwierdzeniem Poirota.- Nie widzę w tym nic specjalnego.Złoczyńca wyszedł drzwiami, zamknął je i wziął klucz ze sobą, żeby morderstwo nie zostało zbyt szybko odkryte.To było sprytne posunięcie, ponieważ zbrodnia wyszła na jaw dopiero o czwartej po południu.- Nie, nie zrozumiała pani, co miałem na myśli.Nie zastanawia mnie, jak ten mężczyzna wyszedł, ale jak wszedł.- Naturalnie przez okno.- C'est possible[65].Ale trudne.Proszę pamiętać, że na pokładzie cały czas byli ludzie.- No to wszedł drzwiami - zniecierpliwiła się panna Henderson.- Zapomina pani, o jednym.Pani Clapperton zamknęła drzwi od środka.Zrobiła to, zanim pułkownik zszedł na brzeg dziś rano.Próbował je otworzyć, więc wiemy, że na pewno były zamknięte.- Nonsens.Pewnie się zacięły.Albo on za słabo przekręcił gałkę.- Nie polegamy na jego słowie.Słyszeliśmy, jak pani Clapperton sama to powiedziała.- Kto to jest, “my”?- Panna Mooney, panna Cregan, pukownik Clapperton i ja.Ellie Henderson nerwowo stukała zgrabnym bucikiem w podłogę.Przez chwilę milczała, po czym lekko zirytowanym tonem powiedziała:- No i co właściwie pan z tego wydedukował? Jeśli pani Clapperton zamknęła drzwi, to, jak sądzę, mogła je również otworzyć.- Otóż to, otóż to - rozpromienił się Poirot.- A co to oznacza? Że pani Clapperton sama wpuściła mordercę.Czy jednak otworzyłaby drzwi sprzedawcy korali?- Mogła nie wiedzieć, kto puka.Wstała i otworzyła drzwi, a on się wdarł do środka i zamordował.Poirot pokręcił głową.- Au contraire[66]
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|