[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chciałem ci udowodnić, że to wszystko praw-da.A do tego celu nic nie nadaje się lepiej jak ból i strach.Gluki udowodniły ciponad wszelką wątpliwość, że t o n i e j e s t halucynacja.Mogły cię nawetzabić.I gdybyś tu zginął, to umarłbyś naprawdę.Nie tak jak po Can-D, prawda? Eldritch wyraznie bawił się sytuacją. Kiedy odkryłem ten porost w układzieProximy, nie mogłem uwierzyć swojemu szczęściu.Leo, przeżyłem już w ukła-dzie Proximy sto lat, zażywając go pod kierunkiem ich medyków.Brałem go do-67 ustnie, dożylnie, w czopkach.Paliłem go i wdychałem dym, robiłem z niegorozpuszczalny w wodzie roztwór i wąchałem parę gotując go.Zażywałem go nawszelkie możliwe sposoby i nic mi się nie stało.Na Proxów porost działa słabo,nie ma porównania z tym, co wyprawia z nami.Dla nich to stymulant słabszy odich najlepszego tytoniu.Chcesz usłyszeć więcej? Niespecjalnie.Eldritch usiadł obok, oparł swoją sztuczną rękę na kolanach i w zadumie ko-łysał w ręku laskę, bacznie przyglądając się glukowi, który jeszcze nie odszedł. Kiedy powrócimy do dawnych ciał  zauważ, że używam słowa  daw-nych , czego nie zrobiłbym w przypadku Can-D.Robię to nie bez powodu, bokiedy wrócisz, stwierdzisz, ż e c z a s z a t r z y m a ł s i ę w m i e j s c u.Moglibyśmy zostać tu przez pięćdziesiąt lat i byłoby tak samo.Wyłonilibyśmy sięw mojej posiadłości na Lunie i znalezli wszystko nie zmienione, a obserwującynas ludzie nie zauważyliby u nas utraty przytomności, jaka następuje po zażyciuCan-D, żadnego transu czy apatii.Och, może trwające ułamek sekundy migotaniepowiek.I tylko to. Co determinuje czas pobytu tutaj?  spytał Leo. Nasze nastawienie.Nie wielkość dawki.Możemy powrócić w każdej chwi-li.Tak więc ilość narkotyku pozostaje. To nieprawda.Ja już od dłuższego czasu chcę się stąd wydostać. Ale to nie ty  powiedział Eldritch  stworzyłeś to.środowisko.Ja tozrobiłem i należy do mnie.Ja stworzyłem gluki, ten krajobraz. Zrobił gestlaską. Każdą cholerną rzecz, jaką widzisz, włącznie z twoim ciałem. Moim ciałem?Leo przyjrzał się sobie.To było niewątpliwie jego stare, znajome ciało, znanemu w najintymniejszych szczegółach.Jego, nie Eldritcha. %7łyczyłem sobie, abyś wyłonił się tu dokładnie taki sam, jaki jesteś w swo-im Wszechświecie  wyjaśnił Eldritch. Widzisz, właśnie to przemówiło doHepburn- Gilberta, który jest oczywiście buddystą.Reinkarnacja w każdej posta-ci, jaką sobie wybierzesz albo jaka ci zostanie wybrana  tak jak w tym wypadku. A więc to dlatego ONZ dała się złapać na przynętę  powiedział Leo.Tobardzo wiele wyjaśniało. Za pomocą Chew-Z człowiek może wieść życie za życiem, być owadem,nauczycielem fizyki, jastrzębiem, pierwotniakiem, małżem, ulicznicą w Paryżuw roku 1904 lub. Glukiem  dopowiedział Leo. Który z nas jest tu glukiem? Powiedziałem ci: stworzyłem go z części siebie.Ty też mógłbyś cośukształtować.No, dalej  nadaj fragment własnego ja.Samo przybierze mate-rialną postać.To, czego dostarczasz, to logos.Zapamiętasz? Zapamiętam  odparł Leo.68 Skoncentrował się i po chwili opodal zmaterializowała się skomplikowana ma-sa drutów, krat i połączeń. Co to jest, do diabła?  pytał Eldritch. Pułapka na gluki.Eldritch odrzucił głowę w tył i roześmiał się. Bardzo dobrze.Tylko proszę, nie rób pułapki na Palmera Eldritcha.Jestjeszcze kilka spraw, o których chciałbym ci powiedzieć.Razem z Leo patrzył, jak gluk, podejrzliwie węsząc, zbliża się do pułap-ki.Wszedł do środka i pułapka zamknęła się z głośnym trzaskiem.Gluk zostałschwytany i unicestwiony.Krótki syk, mała chmurka dymu i zniknął.Powietrze przed Leo zadrgało i z rozbłysku wyłoniła się czarna książka, którąwziął w ręce, przekartkował i z zadowoleniem położył na kolanach. Co to?  spytał Eldritch. Biblia króla Jakuba.Myślałem, że może mnie ochronić. Nie tu  rzekł Eldritch. To moje królestwo.Zrobił gest i biblia zniknęła. Mógłbyś jednak mieć swoje własne i zapełnić je bibliami.Każdy będziemógł.Jak tylko ruszymy z interesem.Będziemy robili zestawy, oczywiście, aleto dopiero pózniej, kiedy zaczniemy działalność na Ziemi.To zresztą i tak for-malność, rytuał ułatwiający przeniesienie.Can-D i Chew-Z będą rozprowadzanena tej samej zasadzie, w wolnej konkurencji.Nie powiemy, iż Chew-Z ma jakieśwłasności, których nie ma Can-D.Nie chcemy odstraszyć ludzi; religia stała siędrażliwym tematem do dyskusji.Zresztą po pierwszych kilku próbach zdadzą so-bie sprawę z dwóch rzeczy: braku upływu czasu i tego drugiego, może jeszczeistotniejszego.%7łe to nie jest halucynacja, że naprawdę przenoszą się do innegoWszechświata. Wiele osób odczuwa to po Can-D  zauważył Leo. Oni naprawdę wie-rzą, że przenoszą się na Ziemię. Fanatycy  powiedział Eldritch z niesmakiem. To zwyczajne złudze-nie, ponieważ nie istnieje Perky Pat ani Walter Essex, a ich wyimaginowany światogranicza się do artefaktów, z jakich składa się zestaw.Nie mogą używać automa-tycznej zmywarki do naczyń, jeżeli jej miniatura nie została uprzednio zainstalo-wana w kuchence.A osoba, która nie uczestniczy w seansie, lecz tylko obserwuje,widzi, że obie lalki nigdzie się nie przenoszą.Nikt się w nie nie wciela.Możnaudowodnić. Jednak będziesz miał trochę kłopotów z przekonaniem tych ludzi  rzekłLeo. Pozostaną wierni Can-D.Tak naprawdę to nie ma niezadowolonych z ze-stawów Perky Pat.Dlaczego mieliby rezygnować. Powiem ci  odparł Eldritch. Ponieważ choćby wcielanie się w PerkyPat i Walta było nie wiem jak cudowne, w końcu trzeba wracać do baraku.Czywiesz, jak to smakuje, Leo? Spróbuj kiedyś.Obudz się w baraku na Ganimedzie69 po dwudziestu, trzydziestu minutach wolności.To doświadczenie, którego nigdynie zapomnisz. Hmm. I jest coś jeszcze  ty wiesz co.Kiedy ten krótki okres wolności się skoń-czy i kolonista wraca.nie jest w stanie podjąć normalnego, codziennego życia.Jest zdemoralizowany.Ale gdyby zamiast Can-D zażył.Urwał.Leo nie słuchał, był zajęty tworzeniem czegoś nowego.W powietrzu przed nim pojawiły się krótkie schody prowadzące do świetliste-go obłoku.Koniec schodów ginął w poświacie. Dokąd one prowadzą?  spytał ostro Eldritch.Jego twarz wyrażała iryta-cję. Do Nowego Jorku  rzekł Leo. Wrócę tędy do P.P.Layouts.Wstał i podszedł do schodów. Mam wrażenie, Eldritch, że coś jest nie w porządku z tym Chew-Z.I że nieodkryjemy tego w porę.Zaczął wchodzić po schodach i nagle przypomniał sobie dziewczynkę, Moni-kę.Zastanowił się, czy będzie jej tu dobrze, w świecie Palmera Eldritcha. A co z dzieckiem?  Zatrzymał się.W dole dostrzegł maleńką postaćEldritcha, wciąż siedzącego na trawie z laską w ręku. Gluki jej nie schwytały,co? Ja byłem tą małą dziewczynką  odparł Eldritch. Właśnie to usiłuję ciwyjaśnić.To dlatego twierdzę, iż Chew-Z oznacza prawdziwą reinkarnację, triumfnad śmiercią.Leo zamrugał i rzekł: A więc to dlatego wydawała mi się znajoma.Urwał i popatrzył jeszczeraz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl