[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tu najpierw zaczęto rzucać srogie gromy na szaleńcówprących do buntu i pogrążenia ojczyzny w tak poważną wojnę.Następniewskazali na bezsensowność podawanego powodu do niej przypominając, żeich przodkowie ozdobili Przybytek głównie z pomocą cudzoziemców i zaw-sze przyjmowali dary od innych narodów.Nie tylko nie czynili oni nikomuprzeszkód w składaniu ofiar — byłoby to czynem wielce bezbożnym — alenawet umieścili wokół świątyni dary wotywne, które tam były wystawionena widok i tyle czasu przetrwały.Teraz rzucają oni wyzwanie zbrojnej potę-dze Rzymian i chcą wszcząć wojnę z nimi, wprowadzając do służby Bożejobce innowacje.Oprócz groźby, która zawisła nad miastem, ściągają nańjeszcze miano bezbożnego, skoro u Żydów tylko nie wolno cudzoziemcowiani złożyć ofiary, ani oddać czci Bogu.Gdyby ktoś chciał wprowadzić takieprawo przeciwko zwykłemu obywatelowi, obruszaliby się na to jako na nie-ludzki przepis.Ale że stawia się Rzymian i Cezara poza prawem, tego nieraczą widzieć.Można wszakże obawiać się, aby im samym nie zabronionoskładać ofiar za siebie, skoro raz odrzucili składanie ich za tamtych, aby ichmiasto nie znalazło się poza cesarstwem, jeśli nie opamiętają się, póki jesz-cze czas, nie przywrócą ofiar i nie naprawią zniewagi, zanim rzecz dojdziedo uszu tych, którzy jej doznali.4.Gdy jeszcze tak przemawiali, kazano stawić się kapłanom, którzybyli znawcami ojczystych tradycji.Ci zaś orzekli, że przodkowie ich zaw-sze przyjmowali ofiary od cudzoziemców.Wszelako nikt z obozu buntow-ników nie chciał nawet tego słuchać, a pełniący służbę kapłani, którzydostarczyli powodu do wojny259, nawet nie raczyli się pokazać.Gdy zaśprzedniejsi obywatele przekonali się, że już nie są w stanie uśmierzyć bun-tu, a grożące od Rzymian ciosy przede wszystkim w nich samych ugodzą,podjęli kroki, aby zrzucić z siebie odpowiedzialność.Przeto wysłali dwaposelstwa, jedno do Florusa pod przewodem Szymona, syna Ananiasza,drugie do Agryppy z udziałem takich znakomitych mężów, jak Saul, Anty-pas i Kostobar260, których łączyły z królem więzy pokrewieństwa.Prosiliich obu, aby przybyli z wojskiem do miasta i stłumili bunt, zanim nie roz-pali się on na dobre.Otóż dla Florusa była to najlepsza nowina.Ponieważz całej duszy dążył do wywołania wojny, pozostawił wysłanników bez od-powiedzi.Natomiast Agryppie na sercu leżał zarówno los powstańców, jaki tych, przeciwko którym podnoszono oręż.Pragnąc więc zachować dlaRzymian Żydów jako wiernych poddanych, a Żydom ocalić świątynie i oj-czyste miasto, a jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że zamieszki nieprzyniosą i jemu samemu niczego dobrego, wysłał na pomoc ludowi dwatysiące jeźdźców261 z Auranitydy, Batanei i Trachonitydy z hipparchemDariuszem i wodzem Filipem262, synem Jakimosa, na czele.5.Nabrawszy dzięki tej pomocy odwagi, przedniejsi obywatele i arcy-kapłani wraz z całą ludnością, która pragnęła pokoju, zajęli Górne Miasto.Dolne bowiem oraz świątynia znalazły się w ręku powstańców.Obsypywanosię nieustającym gradem kamieni i pocisków miotanych z proc i z obu stronbez ustanku wypuszczano strzały jedne po drugich.Od czasu do czasu czy-niono nawet wypady zwartymi oddziałami i dochodziło do walki wręcz, przyczym powstańcy górowali śmiałością, a żołnierze królewscy doświadcze-niem bojowym.Ci ostatni dążyli przede wszystkim do zawładnięcia świąty-nią i wyparcia tych, którzy bezcześcili Przybytek, natomiast Eleazar i po-wstańcy do powiększenia swojego stanu posiadania o Górne Miasto.I takprzez siedem dni obficie krew lała się po obu stronach i ani jedni, ani drudzynie ustąpili z tych części miasta, które opanowali.6.Nazajutrz nastało Święto Ksyloforii263, kiedy to wedle zwyczajuwszyscy dostarczają drewno do ołtarza, aby nigdy nie zabrakło paliwa dlautrzymania ognia, który stale płonie, nigdy nie wygasając.Powstańcy niepozwolili swoim przeciwnikom wziąć udziału w tym obrzędzie, ale przyj ą-wszy do swoich szeregów sporą liczbę sykariuszów264 (tak nazywali sięrozbójnicy noszący sztylety pod fałdami szat), którzy wtargnęli wraz z bez-bronnym ludem, nacierali z jeszcze większą gwałtownością.Żołnierze kró-lewscy ustępowali im liczbą i odwagą i zmuszeni byli opuścić GórneMiasto.Napastnicy podpalili dom arcykapłana Ananiasza oraz pałaceAgryppy i Bereniki265.Następnie podłożyli ogień pod archiwum266, pra-gnąc jak najprędzej zniszczyć wykazy długów u wierzycieli i uniemożliwićściąganie należności, aby w ten sposób pozyskać sobie masę dłużnikówi podburzyć biednych, bez obawy kary, przeciwko bogatym.Ponieważstrażnicy archiwum zbiegli, mogli rozniecić tam pożar.A kiedy puściliz dymem centralny punkt miasta, ruszyli na swoich wrogów.Wtedy to jed-na część przedniej szych obywateli i arcykapłanów ukryła się, schodząc doprzejść podziemnych, druga zbiegła wraz z żołnierzami królewskimi dowyżej położonego pałacu267 i natychmiast zamknęła bramy.W ich liczbieznajdował się arcykapłan Ananiasz, jego brat Ezechiasz i członkowie po-selstwa268 do Agryppy.Powstańcy, zadowoleni ze zwycięstwa i wznieco-nych pożarów w owym dniu, zachowali się już spokojnie.7.Następnego dnia — był to piętnasty dzień miesiąca Loos269 — ruszy-li na Antonię i po dwudniowym oblężeniu wzięli do niewoli i wycięli znajdu-jącą się w niej załogę, a samą twierdzę podpalili.Z kolei skierowali się dopałacu, do którego schronili się zwolennicy królewscy, i podzieliwszy się nacztery grupy, przypuszczali szturm na mury.Nikt z oblężonych jednak niemiał odwagi uczynić wypadu ze względu na ogromną liczbę nacierających,lecz obrońcy rozstawieni na blankach i wieżach zasypywali zbliżających sięlawiną pocisków i wielu rozbójników270 padło pod murami.Walka wrzałabez przerwy w dzień i w nocy; powstańcy bowiem mniemali, że doprowadząoblężonych do wycieńczenia wskutek braku żywności, obrońcy zaś liczyli nawyczerpanie się sił atakujących.8.W owym właśnie czasie niejaki Manaemos, syn Judy zwanego Gali-lejczykiem271, męża wielce uczonego, który za czasów Kwiryniusza272 wy-rzucał Żydom, że chcą podlegać władzy nie tylko samego Boga, lecz i Rzy-mian, zebrał najbardziej zaufanych ludzi i podążył do Masady273, gdzierozbił zbrojownię króla Heroda i rozdał broń swoim ziomkom jako też innymrozbójnikom.Uczyniwszy sobie z nich swoją gwardię, powrócił jak król doJerozolimy, stanął na czele powstania i wziął w swoje ręce dalsze prowadzę-nie oblężenia.Brak było jednak machin oblężniczych i pod ogniem nieprzy-jacielskim z góry nie sposób było bez osłony podkopać się pod mur.Tedyz większej odległości uczynili podkop do jednej z wież, podstemplowali ją,po czym podłożyli ogień pod drewniane podpórki i sami uszli stamtąd.Kiedyspłonęły wspierające belki, natychmiast wieża runęła, ale ukazał się drugimur wzniesiony od strony wewnętrznej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl