[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Zpoczątku Groleo chciał wsadzić smokido klatek.Dany zgodziła się na to, byodsunąć jego obawy, lecz ich cierpieniebyło tak przejmujące, że szybkozmieniła zdanie i zażądała, by jeuwolnić.Teraz cieszył się z tego nawet kapitanGroleo.Wybuchł tylko jeden niewielkipożar, który z łatwością ugaszono, a wzamian za to na pokładzie Balerionabyło teraz znacznie mniej szczurów niżprzedtem, gdy statek nosił nazwę Saduleon.Marynarze, u których strachpoczątkowo szedł o lepsze zciekawością, stali się nagle niezwykledumni ze swoichsmoków.Wszyscy, od kapitana aż pokuchcika, z radością przyglądali się ichlotom.Najbardziej jednak cieszyła się Dany.To moje dzieci - powtarzała sobie.Ijeśli maegi mówiła prawdę, nigdy niebędę miała innych.Auski Viseriona miały kolor świeżejśmietanki, a jego rogi, kości skrzydeł igrzebień grzbietowy barwę ciemnegozłota, lśniącego metalicznie w blaskusłońca.Barwami Rhaegala były zieleńlata i brąz jesieni.Oba smoki zataczałyszerokie kręgi nad statkami, próbującwznieść się wyżej jeden od drugiego.Dany zauważyła, że smoki zawsze woląatakować z góry.Gdy tylko któryśznalazł się między swym towarzyszem asłońcem, składał skrzydła i spadał naniego z wrzaskiem.Potem oba leciały wdół, splątane w pokryty łuskami kłębek,kłapiąc szczękami i tłukąc ogonami.Kiedy zrobiły to po raz pierwszy, bałasię, że się pozabijają, była to jednaktylko zabawa.Gdy tylko wpadały domorza, rozdzielały się i ponowniewzbijały w górę, wrzeszcząc i sycząc, asłona woda parowała z ichprzeszywających powietrze skrzydeł.Drogon również gdzieś latał, nie byłogo jednak widać.Polował w odległościwielu mil od statku.Jej Drogon był wiecznie głodny.Jestgłodny i szybko rośnie.Jeszcze rokalbo dwa i będzie można na nimjezdzić.Wtedy nie będę jużpotrzebowała statków, by pokonaćwielkie słone morze.Ten czas jednak jeszcze nie nadszedł.Rhaegal i Viserion były teraz wielkościmałych psów, a Drogon tylko niewielewiększy.W dodatku każdy pies zpewnością ważył więcej od nich, gdyżskładały się niemal wyłącznie zeskrzydeł, szyi oraz ogona i byłyznacznie lżejsze, niż się zdawało.Dlatego Daenerys Targaryenpotrzebowała drewna, wiatru i płótna,by wrócić do domu.Drewno i płótno dobrze jej dotądsłużyły, ale kapryśny wiatr okazał sięzdrajcą.Cisza morska trwała już sześćdni i sześć nocy, a teraz nadszedłsiódmy dzień, a ich żagli wciąż niewypełniał nawet najlżejszy powiew.Naszczęście dwa z trzech statków, któreprzysłał jej magister Illyrio, byłykupieckimi galerami.Każda z nichmiała po dwieście wioseł, a wśród ichzałóg nie brakowało krzepkichwioślarzy.Z wielką kogą sprawy miałysię jednak zupełnie inaczej.Szeroki,ociężały jak świnia statek o olbrzymichżaglach i pojemnych ładowniach byłpodczas ciszy całkowicie bezradny.Z Vhagara i Meraxesa przeciągniętodo niego liny holownicze, posuwali sięjednak naprzód bardzo powoli.Wszystkie trzy statki były mocnoobciążone ludzmi i ładunkiem.- Nie widzę Drogona - odezwał się serJorah Mormont, który dołączył do niejna kasztelu dziobowym.- Czyżby znowugdzieś się zgubił?- To my się zgubiliśmy, ser.Dragonowitak samo jak mnie nie podoba się tożółwie tempo.Jej czarny smok był śmielszy od dwóchpozostałych.Pierwszy próbował lataćnad wodą, pierwszy przelatywał zestatku na statek, pierwszy zniknął wpobliskiej chmurze& i pierwszy zabił.Gdy tylko latające ryby wyskoczyły nadpowierzchnię, otoczyła je wiązkapłomieni.Drogon złapał je w locie ipołknął.- Wiesz, do jakich rozmiarów urośnie? -zapytała zaciekawiona Dany.- Po Siedmiu Królestwach krążąpodania o smokach, które były takogromne, że potrafiły porwać z morzawielkiego krakena.Dany parsknęła śmiechem.- To dopiero byłby cudowny widok.- To tylko bajania, khaleesi - ciągnąłwygnany rycerz.- Ludzie opowiadająteż o mądrych, starych smokach, któreżyły tysiąc lat.- A właściwie jak długo żyje smok?Spojrzała na Viseriona, który krążyłnisko nad statkiem.Jego skrzydłauderzały miarowo, wywołując powiewporuszający obwisłymi żaglami.Ser Jorah wzruszył ramionami.- Pieśni zapewniają, że naturalny czasżycia smoka jest znacznie dłuższy odludzkiego& ale w SiedmiuKrólestwach najlepiej znano te smoki,które należały do rodu Targaryenów.Hodowano je do walki i w walceginęły.Niełatwo jest zabić smoka, alemożna tego dokonać.Giermek Białobrody, który stał przyfigurze dziobowej, zaciskając wychudłądłoń na twardej drewnianej lasce,odwrócił się nagle w ich stronę.- Balerion Czarny Strach miał dwieścielat, gdy zginął podczas panowaniaJaehaerysa Pojednawcy.Był takiwielki, że mógł połknąć tura w całości.Smok nigdy nie przestaje rosnąć, WaszaMiłość, pod warunkiem, że ma poddostatkiem pokarmu i jest wolny.Stary mężczyzna miał na imię Arstan,lecz Silny Belwas zwał go Białobrodymz uwagi na jasny zarost i większośćludzi szła za jego przykładem.Byłwyższy od ser Joraha, choć nie takmocno umięśniony, oczy miałjasnoniebieskie, a długą brodę białą jakśnieg i delikatną niczym jedwab.- Wolny? - zdziwiła się Dany.- Nierozumiem.- Twoi przodkowie zbudowali wKrólewskiej Przystani olbrzymi,przykryty kopułą zamek dla swoichsmoków.Nosi nazwę Smoczej Jamy ipo dziś dzień stoi na szczycie wzgórzaRhaenys, choć zostały po nim już tylkoruiny.Tam właśnie w dawnych dniachmieszkały królewskie smoki.Było toolbrzymie domostwo, tak wielkie, żeprzez otwór jego żelaznych wrót mogłoprzejechać obok siebie trzydziesturycerzy.Mimo to dało się zauważyć, żesmoki mieszkające w jamie nie osiągająrozmiarów swych przodków.Maesterzytwierdzili, że to przez otaczające jeściany i wielką kopułę nad głowami.- Gdyby ściany utrudniały nam wzrost,wieśniacy byliby maleńcy, a królowiewielcy jak olbrzymy - sprzeciwił się serJorah.- Widziałem potężnych mężczyznzrodzonych w chatach i karłów, którzymieszkali w zamkach.- Ludzie to ludzie - odpowiedziałBiałobrody.- A smoki to smoki.Ser Jorah prychnął pogardliwie.- Cóż za głęboka myśl.- Od pierwszejchwili było jasne, że wygnany rycerznie darzy staruszka miłością.- A co tyw ogóle wiesz o smokach?- To prawda, że niewiele.Służyłemjednak w Królewskiej Przystani wdniach, gdy na %7łelaznym Troniezasiadał król Aerys, i widziałemsmocze czaszki, które spoglądały naludzi z góry, ze ścian jego sali tronowej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|