[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- A jakże.- Płomienie liznęły zimne powietrze.Wysokie cienie były tuż-tuż.Chwilę później ze studni wynurzył się mężczyzna z pochodnią, a zaraz potem jego towarzysz.Arya cofnęła się i opadła na brzuch przyciśnięta do ściany.Wstrzymała oddech, kiedy mężczyźni stanęli u góry schodów.- Co chcesz, żebym zrobił - spytał mężczyzna z pochodnią, krępy, w skórzanej półpelerynie.Jego lekki stalowy hełm zakrywał częściowo twarz pokrytą bliznami i ciemną szczeciną brody.Na skórę nałożoną miał kolczugę, a u pasa nosił sztylet i krótki miecz.Wydał się Aryi dziwnie znajomy.- Skoro umarł jeden Namiestnik, dlaczego nie może drugi? - odparł mężczyzna z pożółkłą rozwidloną brodą, ten, który mówił z akcentem.- Robiłeś już podobne rzeczy, mój przyjacielu.- Arya była pewna, że nigdy wcześniej go nie widziała.Pomimo swej tuszy stąpał swobodnie, stawiając stopy z lekkością wodnego tancerza.Jego pierścienie migotały w blasku pochodni, czerwone złoto i blade srebro inkrustowane rubinami, szafirami i żółtymi szparkami tygrysich oczu.Miał je na każdym palcu, a na niektórych nawet dwa.- Przedtem było inaczej niż teraz, a obecny Namiestnik to nie to samo co poprzedni - powiedział mężczyzna z bliznami, kiedy wyszli na korytarz.Nieruchoma jak kamień, pomyślała Arya, cicha jak cień.Oślepieni blaskiem własnej pochodni, nie zauważyli jej przyciśniętej do ściany zaledwie kilka stóp od nich.- Być może - odparł jego rozmówca z brodą i zatrzymał się, by złapać oddech po długiej wspinaczce.- Mimo wszystko potrzebujemy czasu.Księżniczka nosi w łonie dziecko.Khal nie ruszy się, dopóki nie urodzi się jego syn.Znasz tych dzikusów.Mężczyzna z pochodnią popchnął coś i rozległo się głuche dudnienie.Z sufitu wysunął się ogromny kamień i z hukiem opadł na wejście do studni, całkowicie je zakrywając.Arya o mało co nie krzyknęła, przerażona hałasem.Teraz na miejscu wejścia stała jednolita ściana.- Jeśli się niebawem nie ruszy, może być za późno - powiedział mężczyzna w stalowym hełmie.- To już nie jest gra dla dwóch graczy.Jeśli w ogóle kiedykolwiek tak było.Stannis Baratheon i Lysa Arryn wymknęli się poza zasięg mojego ramienia.Podobno zbierają siły.Rycerz Kwiatów nakłania ojca, aby przysłał jego siostrę na dwór.Dziewczyna ma czternaście lat, jest słodziutka, piękna i uległa.Lord Renly i ser Loras uważają, że Robert powinien wziąć ją do łóżka, poślubić i uczynić nową Królową.A Littlefinger… bogowie tylko wiedzą, co knuje Littlefinger.Ale to przede wszystkim lord Stark spędza mi sen z powiek.Ma bękarta, ma księgę i wkrótce będzie znał prawdę.Do tego jeszcze jego żona uprowadziła Tyriona Lannistera i to przez Littlefingera.Lord Tywin uzna to za gwałt, a Jaime odczuwa dziwną słabość wobec Karła.Jeśli Lannisterowie wyruszą na północ, pójdą też i Tully’owie.Ty mówisz odwlec, a ja ci odpowiem śpiesz się.Nawet najlepszy żongler nie potrafi żonglować zbyt długo wieloma piłkami.- Stary przyjacielu, jesteś czymś więcej niż żonglerem.Ty jesteś prawdziwym czarnoksiężnikiem.Proszę cię tylko, żebyś poczarował jeszcze trochę dłużej.- Poszli korytarzem w kierunku, z którego przyszła Arya, obok pokoju z bestiami.- Zrobię, co w mojej mocy - odparł cicho mężczyzna z pochodnią.- Potrzebuję złota i kolejnych pięćdziesięciu ptaków.Poczekała, aż się trochę oddalą, po czym ruszyła ostrożnie za nimi.Cicha jak cień.- Aż tylu? - Głosy słabły, w miarę jak światło oddalało się od niej.- Trudno znaleźć takie, jakich potrzebujesz… młode do uczenia.może starsze… nie giną tak łatwo…- Nie.Młodsze są bezpieczniejsze… obchodzić się z nimi łagodnie…- … gdyby trzymali języki…- …niebezpieczeństwo…Głosy całkiem ucichły, lecz Arya długo jeszcze widziała światło pochodni niczym dymiącą gwiazdę, za którą podążała.Dwukrotnie wydawało się, że już ją zgubiła, lecz zawsze szła prosto i za każdym razem wychodziła na górę stromych schodów, skąd znowu widziała w oddali migocący płomień pochodni.Szła szybko za nim, cały czas w dół.Raz potknęła się o kamień i zatoczyła na ścianę.Pod dłonią wyczuła ścianę ziemi podpartą drewnianymi balami.Miała wrażenie, że szła za głosami długie mile.Wreszcie zniknęły zupełnie, lecz ona mogła iść tylko przed siebie.Odnalazła ścianę i ruszyła powoli, ślepa i zagubiona.Wyobrażała sobie, że w ciemności idzie obok niej Nymeria.Na końcu przejścia musiała brnąć przez śmierdzącą wodę, która sięgała jej do kolan
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|