[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Nie pamiętam, Benjaminie - powiedziała pani Robinson, wyciągając szpilki z włosów i rozpuszczając je na ramiona potrząśnięciem głowy.- A ta rozmowa zaczyna mnie już męczyć.- Jak do tego doszło? Jak zaszła pani w ciążę?- A jak myślisz?- To znaczy, czy zabrał panią do swojego pokoju? Czy poszliście do hotelu?- Benjaminie, jakie to może mieć znaczenie?- Jestem ciekawy.- Poszliśmy do jego samochodu - wyjawiła pani Robinson.- No nie!- Słucham?- Zrobiliście to w samochodzie?- Raczej nie byliśmy pierwsi.- Cóż, nie - potwierdził Benjamin.- Ale.dość trudno jest mi wyobrazić sobie panią i pana Robinsona, zabierających się do tego w samochodzie.- Usiadł z powrotem na krześle i zaczął się uśmiechać.- W samochodzie? Pani i on?- Ja i on.Pokręcił głową, wciąż się uśmiechając.- A więc tam właśnie droga Elaine.- Podniósł wzrok.- Jaki to był samochód?- Słucham?- Pamięta pani markę?- O mój Boże.- Poważnie, chcę wiedzieć.- To był ford, Benjaminie.- Ford! - zawołał Benjamin, zrywając się z krzesła.Roześmiał się głośno.- Cholera, ford! To ci dopiero!- Dość już tego.Pokręcił głową i spojrzał z uśmiechem na dywan.- Więc droga Elaine Robinson została poczęta w fordzie.- Benjaminie?- To ci dopiero.- Benjaminie?- Słucham?- Ani słowa o Elaine.Nagle Benjamin przestał się uśmiechać.- Mam nie mówić o Elaine?- Nie.- Dlaczego?- Bo nie chcę - oznajmiła pani Robinson.Odwróciła się i podeszła do łóżka.- Ale dlaczego?Pani Robinson ściągnęła narzutę z łóżka i upuściła na podłogę.- Czy wiąże się z nią jakiś wielki sekret, którego nie znam?- Nie.- Więc po co ta konspiracja?- Rozbierz się - poleciła.Benjamin zmarszczył czoło i zdjął marynarkę.Rzucił ją za siebie na krzesło i zaczął rozpinać koszulę.- Wolałbym, żeby mi pani powiedziała - oświadczył.- Nie ma o czym mówić.- Więc czemu nagle nie wolno pod żadnym pozorem o niej rozmawiać?Pani Robinson odsłoniła jedną z poduszek.- Cóż - ciągnął Benjamin, zdejmując koszulę i kładąc ją na marynarkę.- Chyba będę musiał się z nią umówić i dowiedzieć się, o co.Pani Robinson wyprostowała się niespodziewanie.Odwróciła się i wbiła w niego wzrok.- Benjaminie, nie waż się umawiać z tą dziewczyną - wycedziła.- Słucham?- Rozumiesz?- Chwileczkę.Wcale nie mam zamiaru się z nią umawiać.- To dobrze.- Żartowałem tylko.- To dobrze.- Ale dlaczego nie mogę się z nią umawiać?- Bo nie.- Dlaczego się pani tak denerwuje?- Skończmy już z tym - ucięła pani Robinson.Odwróciła się w stronę łóżka i odkryła drugą poduszkę.- Jest pani o nią zazdrosna? - spytał Benjamin.- Boi się pani, że Elaine może mnie pani ukraść?- Nie.- Więc o co chodzi?Pokręciła głową.- Pani Robinson - rzekł Benjamin, robiąc krok w jej kierunku.- Chcę wiedzieć, dlaczego wzbudza to w pani takie emocje.- Mam swoje powody.- Więc niech je pani zdradzi.- Nie.- Niech je pani wyjawi, pani Robinson - ciągnął.- Bo zdaje mi się, że wiem, co to za powody.Chwyciła róg kołdry i odchyliła ją do końca.- Pani córka nie powinna zadawać się z takimi jak ja, prawda?- Benjaminie.- Nie jestem wystarczająco dobry, żeby się mogła ze mną zadawać, tak? Nie jestem nawet wystarczająco dobry, żeby o niej mówić, tak?- Skończmy już z tym.- Nie skończymy, pani Robinson - zaprzeczył Benjamin, przechodząc na drugą stronę pokoju.- Oto powód, czyż nie? Jestem parszywym degeneratem, czyż nie? Nie nadaję się dla.- Benjaminie?Wziął ją za rękę i odwrócił twarzą do siebie.- Jestem wystarczająco dobry dla pani, ale zbyt obrzydliwy, żeby zadawać się z pani córką.O to chodzi, tak?Skinęła głową.- O to chodzi?!- Tak.Przez chwilę trzymał ją za ramię, po czym pchnął na łóżko.- Do diabła z panią - warknął.Pokręcił głową i podszedł do krzesła po koszulę.- Niech pani idzie do diabła, pani Robinson.- Benjaminie?- Myśli pani, że jestem z siebie dumny? - zapytał Benjamin, rzucając koszulę na dywan i podchodząc do pani Robinson.- Myśli pani, że jestem dumny z tego wszystkiego?- Nie mam pojęcia.- Otóż nie jestem.- Nie jesteś.- Nie, szanowna pani - oznajmił.- Nie jestem dumny z tego że spędzam czas w hotelowych pokojach z załamaną alkoholiczką!- Rozumiem.- I jeśli myśli pani, że przyjeżdżam tutaj z jakiegoś innego powodu niż zwyczajna nuda, to się pani grubo myli.Pani Robinson skinęła głową.- Bo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|