[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wten­czas, kiedy Orda brali koło Komarna, posłano na podjazd komenderowanych z pospolitego ruszenia ludzi wybierając i na koniach dobrych; rozdzielono nas na dwie watahy.Dano nad jedną watahą komendę Kalinowskiemu, nad drugą zaś1 Kosina - wieś między Przeworskiem a Łańcutem.2 Gołąb - miasto nad Wisłą, blisko Puław.3 Lipkowie albo Czeremisi - Tatarzy litewscy, którzy.za panowania Mi­chała Korybuta Wiśniowieckiego przenieśli się nad M.Czarne (dzisiejsza Besarabia) i stamtąd napadali na ziemie Rzplitej.4 Krzyziński - Kryczyński Aleksander, Tatar.5 Niemirów - miasto w pow.żółkiewskim.6 Komarno - miasto w pow.lwowskim.7 Kałusz - miasto między Stryjem a Stanisławowemmnie.Poszliśmy dwiema szlakami nocą.Ja tedy wiedząc dobrze tryb podjazdowy, poszedłem tedy na Bełżyce1 wszyst­ko manowcami a lasami.Nie zdało się to panom pospolitakom; poczęli narzekać, że to nie bitym gościńcem, że to czasem koń usterknął2 się na pniaku, czasem gałązka przez gębę za­cięła.Nade dniem stanąłem pod Belżycami w brzegu łasa i żeby koniom trochę odpocząć, tak w rękach trzymając, paśliś­my konie.Jak świtać poczęło, rzekę: „Mości panowie, trzeba się wywiedzieć, co się dzieje w mieście, jeżelibyśmy tu kogo nie napadli po swoich plecach, bo psy słychać szczekające, a ludzi nic; zatem podjechać trzeba w kilka koni a nam dawać znać, albo też, jeżeliby was postrzeżono, to ich wywabić w pole, żebyśmy zagonionych mogli obskoczyć i dostać języka".Z ochoty nie porywa się nikt; gniewno mi okrutnie i mówię: „Także się to będziemy słuchać, Mości panowie? Jak pójdzie­my dalej? Nic tu wprawdzie po moim starszeństwie, kiedy taka będzie oboedientia; pojadęż ja sam, a wy przynajmniej bądźcie pogotowiu, jeżelibym wam tu przyprowadził gości".Potrwożyło się to wielce, bo taka była fama, że Tatarowie już są koło Bełżyc, jakoż i byli koło południa wczorajszego, ale coś niewiele.Rzecze Chociwski: „Jadę ja z Wścią", Sieklicki: „I ja".Bo to jakoby moi byli, jeden brat, drugi wielki przy­jaciel.Stroński młody rzecze: „Kiedy Wść sam jedziesz, to i ja jadę, ale z kim inszym nie pojadę".Pojechaliśmy tedy.Przy­jedziemy pod miasto; nic nie słychać; wjedziemy w miasto, nic; tylko znowu psi się podrażnili, co już byli trochę umilkli.Do domów szukać ludzi - i człowieka nie masz, co żywo, w la­sach.Wyjechaliśmy znowu z miasta, stanęliśmy cicho między folwarkami - cicho.Już też oświtło, aż chłop wyjrzał z sto­doły przez poszycie, snopka podniósszy.Do stodoły owej - wołać go, szukać; żadnym sposobem znaleźć go nie mogli, bo pełna stodoła zboża.Aż dopiero pocznę wołać: „Chłopie, a toż ty swojej zguby pragniesz i co się kryjesz przed Tatarami,1 Bełżyce - miasteczko niedaleko Lublina.2 Usterknąć się - potknąć się.od chrzęścijanów zginiesz; bo mnie tu nic więcej nie trzeba, tylko wypytać się, co się dzieje, bom ja od króla, a tu nie mogę w całym miasteczku znaleźć człowieka i ty się nie po­każesz, chocieśmy cię już widzieli; a toż nie możemy się ina­czej nad tobą zemścić, tylko cię tu zapalemy".Aż dopiero chłop: „Mści panie, już wylezę".Wylazł tedy.Pytamy: „Byli tu Tatarowie?" - „Byli wczora w południe, gonili chłopów dwóch, ale im uciekli w las; oni też zaraz stanęli w brzegu, ale jednego chłopa postrzelili z łuku po plecach, kiedy już wpa­dał w las.Znowu zaś przed samym wieczorem widzieliśmy ze trzydzieści konnych, ale nie wiem, kto to byli, bo z daleka".Posłałem ja tedy po owych swoich ludzi; przyszli tedy, w rade, a tymczasem po snopie zboża koniom położono.Jedni mówią: „Iść dalej", drudzy: „Nie iść, wrócić się, pogubisz nas, dość na tym, cośmy tu dotarli, nie wódź nas dalej".Przecież praevatui, żeśmy poszli.Idziemy milę i drugą; już tu vestigia tatarskie, co to niektóre- rzeczy upuści, zgubi, niektóre też i rzuca, kiedy mu się co lepszego trafi.Tchórz ich oblatuje, ja jednak cieszę, że to ludzie uciekając [upuszcz]ali rzeczy, nie tata[rskie zagony].Wtem szlachcic wyjechał do nas z łasa i ten dopiero prawi, że tu, milę tylko pojechawszy, nabierze­my Tatarów, co chcemy, bo się włóczą po wsiach, nie trudno będzie o języka: „Jam wczora między nimi jeździł, a nie śmieli się na mnie porwać, tak są obciążeni i konie mają pomordo­wane.Sam was poprowadzę ścieżkami, chrustami".Po tychjego powieściach chwyciło się mnie tego serce bardzo i mówię: "Nu, Mości panowie, teraz nam trzeba pokazać, że nas Bóg i natura formavit ludźmi, nie grzybami; będziemy mieli nadinszych, kiedy się z tym popiszemy królowi, że przyprowadzi­my języka; sam to Bóg podaje nam tę okazyą, tak snadną do nabycia dobrej reputacyej; pokażmy, żeśmy ludzie".O Boże! kiedy to okrzyk na mnie: „Albo my to kwarciani1, albo my to Wołosza, albo ludzie służebni! Mamy my wojsko kwarciane, któremu płacimy, żeby się za nas biło.Nie posłano tu nas dla1 Kwarciani - wojsko utrzymywane z 1/4 dochodu z dóbr królewskich.języka, tylko dla wiadomości, którą już wziąwszy, nie pójdzie­my stąd dalej.Mam ja żonę, mam ja dzieci, nie będę się tak szarzał1, jak się komu podoba, bom nie powinien".Perswa­duję, jak mogę: „że to i my ludzie jako i kwarciani, nie bądź­my hierozolimską, ale polską szlachtą; pamiętajmy na Boga i ojczyznę; wstydźmy się słońca tego, które nam świeci, gdy się ludzi nie wstydzimy".Surdis fabula narratur; swoje oni prowadzą, że „nie powinniśmy, nie pójdziemy".Pytam: ,kie­dyście z domu wyjeżdżali, qua intentione wyjeżdżaliście? czy jak na wojnę, czy jak na wesele?" Żadnym sposobem nie wy­perswadowałem.Uczyniwszy votum i wymówiwszy: „Póko żyw będę, nigdy się już takiej komendy nic podejmę i wolał­bym paść świnie, niżeli z pospolitego ruszenia komenderowa­nych prowadzić na podjazd" - wróciliśmy się tedy nazacf z owej wojny.Miałem wyrostka Leśniewicza, co mi konia po­wodował 2 a frant był wielki, i mówię mu: „Miły bracie, każ od siebie konia wziąć inszemu, a ty znajdzi sposób, żebyś nam jaką uczynił trwogę".Pojechalże ów i uczynić deklarował, et interim powiedziałem niektórym konfidentom, że „tu wnet bę­dziemy mieli trwogę; tylko nic nie mówcie: doświadczymy tu się wnet dobrych pachołków".Przyjeżdżamy już wieczorem przed wioskę, aż ów wyrostek zapalił kopę konopi, ułożonych w ogrodzie, jak to zwyczajnie w jesieni układają opodal od chałup.Kiedy to huknie, dopieroż cale rozumieli, że to Tatarowie; uczynił się szelest po wsi, hałas.Ja mówię: „Mości pa­nowie do nich!" a Mości panowie od nich, kożdy w swoje dro­gę, co żywo.Na mnie wołają: „Mości panie komendancie, le­piej uchodzić, bo i nas zgubisz, i wojsko zawiedziesz, i króla,, kiedy na sobie przyprowadzimy nieprzyjaciela".Ja po staremu mówię: „Ej, nie wytrwam; skoczę pod ogień, dowiem się, co się dzieje".Owi też już conscii tego terminu mówią: „Jedź­my, skoczmy, dyć nas całkiem nie połkną".Skoczyliśmy tedy pod wieś, a ichmość w drogę.Powrócimy nazad, nie masz1 Szarzać się - poniewierać się.2 Powodować - prowadzić.języka, tylko dla wiadomości, którą już wziąwszy, nie pójdzie­my stąd dalej.Mam ja żonę, mam ja dzieci, nie będę się tak szarzał1, jak się komu podoba, bom nie powinien" [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl