[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] . Mylisz siÄ™.Jego.Mort popatrzyÅ‚ na sadzone jajka.SpoglÄ…daÅ‚y na niego z kaÅ‚uży tÅ‚uszczu.Albert sÅ‚y-szaÅ‚ o zasadach zdrowego żywienia, ale postanowiÅ‚ siÄ™ nimi nie przejmować. Czy mówimy o tej samej osobie? spytaÅ‚ w koÅ„cu. Wysoki, nosi siÄ™ na czar-no, trochÄ™.no, chudy. Adoptowana wyjaÅ›niÅ‚ Å‚agodnie Albert. To dÅ‚uga historia.Dzwonek brzÄ™knÄ…Å‚ mu nad gÅ‚owÄ…..która bÄ™dzie musiaÅ‚a poczekać.Chce ciÄ™ widzieć w swojej pracowni.Na twoimmiejscu bym siÄ™ pospieszyÅ‚.Nie lubi czekać.To chyba zrozumiaÅ‚e.Po schodach i pierw-sze drzwi na lewo.Na pewno trafisz. Na drzwiach jest czaszka i koÅ›ci? Mort odsunÄ…Å‚ krzesÅ‚o. One sÄ… na wszystkich drzwiach westchnÄ…Å‚ Albert. To taki kaprys.Nic waż-nego z tego nie wynika.Pozostawiwszy Å›niadanie, by krzepÅ‚o w spokoju, Mort wbiegÅ‚ po schodach, ruszyÅ‚21korytarzem i stanÄ…Å‚ przed pierwszymi drzwiami.PodniósÅ‚ dÅ‚oÅ„, żeby zapukać.WEJZ.GaÅ‚ka przekrÄ™ciÅ‚a siÄ™ sama.Drzwi uchyliÅ‚y siÄ™ do wnÄ™trza.Zmierć siedziaÅ‚ za biurkiem i z uwagÄ… przeglÄ…daÅ‚ ksiÄ™gÄ™ w skórzanej oprawie, wiÄ™k-szÄ… niemalże niż samo biurko.PodniósÅ‚ gÅ‚owÄ™, kiedy wszedÅ‚ Mort, koÅ›cistym palcem za-znaczajÄ…c miejsce, gdzie czytaÅ‚.UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.Nie miaÅ‚ wÅ‚aÅ›ciwie wyboru.ACH, zaczÄ…Å‚ i urwaÅ‚.Potem podrapaÅ‚ siÄ™ w podbródek, z dzwiÄ™kiem jakby ktoÅ› przeciÄ…gnÄ…Å‚ paznokciempo grzebieniu.KIM JESTEZ, CHAOPCZE? Mort, proszÄ™ pana odparÅ‚ Mort. PaÅ„ski terminator.PamiÄ™ta pan?Zmierć przyglÄ…daÅ‚ mu siÄ™ przez chwilÄ™.A potem bÅ‚Ä™kitne punkciki oczu znowu skie-rowaÅ‚y siÄ™ na ksiÄ™gÄ™.A TAK, powiedziaÅ‚.MORT.NO CÓ%7Å‚, MÓJ CHAOPCZE, CZY SZCZERZE PRA-GNIESZ POZNA NAJGABSZE TAJEMNICE CZASU I PRZESTRZENI? Owszem, proszÄ™ pana.Tak sÄ…dzÄ™.DOBRZE.STAJNIA JEST NA TYAACH.AOPATA WISI ZARAZ PRZY WEJZCIU.OpuÅ›ciÅ‚ gÅ‚owÄ™.PodniósÅ‚ gÅ‚owÄ™.Mort nawet nie drgnÄ…Å‚.CZY JAKIMZ CUDEM NIE ZDOAAAEZ POJ MOICH SAÓW? Nie do koÅ„ca, proszÄ™ pana.GNÓJ, MÓJ CHAOPCZE.ALBERT MA W OGRODZIE STOS KOMPOSTU.PRZY-PUSZCZAM, %7Å‚E GDZIEZ W GOSPODARSTWIE ZNAJDZIESZ TACZKI.BIERZ SIDO ROBOTY.Mort smÄ™tnie pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ…. Tak, proszÄ™ pana.Rozumiem, proszÄ™ pana.ProszÄ™ pana?SAUCHAM. Nie bardzo pojmujÄ™, jaki to ma zwiÄ…zek z tajemnicami czasu i przestrzeni.Zmierć nie podniósÅ‚ gÅ‚owy znad ksiÄ™gi.TO DLATEGO, rzekÅ‚, PRZYBYAEZ TU PO NAUK.* * *To znany fakt, że chociaż Zmierć Zwiata Dysku jest, wedÅ‚ug wÅ‚asnych słów, ANTRO-POMORFICZN PERSONIFIKACJ, już dawno zrezygnowaÅ‚ z używania tradycyj-nych, szkieletowych wierzchowców.Zbyt czÄ™sto musiaÅ‚ siÄ™ zatrzymywać i mocowaćdrutem różne elementy.Teraz jego konie to rumaki z krwi i koÅ›ci, najczystszej krwi.I, jak Mort siÄ™ przekonaÅ‚, bardzo dobrze karmione.Praca nie dawaÅ‚a szczególnej satysfakcji, ale przynajmniej byÅ‚o ciepÅ‚o i technikÄ™ daÅ‚osiÄ™ opanować bez problemu.Po chwili chÅ‚opiec wszedÅ‚ w rytm i zaczÄ…Å‚ rozgrywać oso-22bistÄ…, pomiarowÄ… grÄ™, którÄ… zajmuje siÄ™ niemal każdy w podobnych okolicznoÅ›ciach.Policzmy, myÅ›laÅ‚.ZrobiÅ‚em już prawie ćwiartkÄ™, powiedzmy jednÄ… trzeciÄ…, wiÄ™c kiedyskoÅ„czÄ™ tamten kÄ…t przy paÅ›niku, to bÄ™dzie już ponad poÅ‚owa, powiedzmy pięć ósmych,czyli jeszcze trzy taczki.Taka zabawa do niczego nie prowadzi, tyle że o wiele Å‚atwiejstanąć wobec przytÅ‚aczajÄ…cego splendoru wszechÅ›wiata, jeÅ›li jest on podzielony na maÅ‚ekawaÅ‚eczki.KoÅ„ przyglÄ…daÅ‚ mu siÄ™ ze swojej zagrody.Od czasu do czasu przyjaznie usiÅ‚owaÅ‚ zjeśćmu wÅ‚osy.Po chwili Mort zdaÅ‚ sobie sprawÄ™, że obserwuje go ktoÅ› jeszcze.Ta dziewczyna, Ysa-bell, oparÅ‚a siÄ™ o zamkniÄ™tÄ… dolnÄ… połówkÄ™ wrót, podpierajÄ…c dÅ‚oniÄ… brodÄ™. JesteÅ› sÅ‚użącym? spytaÅ‚a.Mort wyprostowaÅ‚ siÄ™. Nie oÅ›wiadczyÅ‚. Jestem uczniem. To gÅ‚upie.Albert mówi, że nie możesz być uczniem.Mort skoncentrowaÅ‚ siÄ™ na przerzucaniu do taczek kolejnych Å‚opat.Jeszcze dwie Å‚o-paty, powiedzmy trzy, jeÅ›li dobrze ubić, a to znaczy jeszcze cztery taczki, no dobrze,niech bÄ™dzie pięć, a bÄ™dÄ™ już w poÅ‚owie drogi do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|