[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Palcami zaczesał włosy gładko do tyłu, wstał i zrobił parę kroków.Woda ście-kała z jego koszuli i mankietów spodni.Zatrzymał się obok Mitcha i spojrzałniewidzącymi oczyma na wierzchołki drzew w ogrodzie sąsiada. Jak tam BMW? Jest wspaniały.To świetny samochód.Dziękuję za dostarczenie. Kiedy przyjechaliście? Dzisiaj rano.Zdążyłem już nabić trzysta mil na liczniku. Czy pokazała się projektantka wnętrz? Tak.Ona i Abby wydały całą przyszłoroczną pensję. To miło.Przyjemny dom.Cieszymy się, że tu jesteś, Mitch.Przykro mitylko z powodu tych okoliczności.Spodoba ci się tutaj. Nie musisz się usprawiedliwiać. Wciąż nie mogę w to uwierzyć.Jestem odrętwiały i sparaliżowany.Robimi się zimno na myśl o spotkaniu z dzieciakami i żoną Marty ego.Chętnie zgo-39dziłbym się, żeby mnie oćwiczono bykowcem, gdybym wtedy nie musiał do nichiść.Pojawiły się kobiety.Przeszły wzdłuż drewnianego pomostu, zeszły schodamiw dół i zbliżyły się do basenu.Kay znalazła kran i zakręciła kurek.Opuścili Chickasaw Gardens, pojechali na zachód i włączyli się w potok po-jazdów sunących w stronę centrum miasta.Słońce dogasało.Trzymali się za rę-ce, ale mówili niewiele.Mitch otworzył dach i okna.Abby poszukała w pudełkuze starymi kasetami i odnalazła Springsteena.Zabrzmiały pierwsze tony Hun-gry Heart.Magnetofon pracował znakomicie.Niewielki, lśniący samochód sunąłw stronę rzeki ciągnąc za sobą wylewającą się przez otwarte okno smugę dzwię-ków.Ciepłe, lepkie, wilgotne letnie powietrze Memphis stapiało się z ciemno-ścią.Na boiskach baseballowych zespoły grubych mężczyzn w ciasnych spoden-kach i jaskrawozielonych i fluoryzujących żółtych koszulkach rysowały kredą li-nie i przygotowywały się do gry.Samochody pełne nastolatków tłoczyły się przywejściach do małych kafejek, gdzie pito piwo, plotkowano i podrywano osobypłci przeciwnej.Mitch znowu zaczął się uśmiechać.Starał się zapomnieć o Lama-rze, Kozinskim i Hodge u.Dlaczego ma się smucić? Nie byli jego przyjaciółmi.Było mu żal ich rodzin, ale tak naprawdę nie znał tych ludzi.A on, Mitchel Y.McDeere, biedny dzieciak bez rodziny, miał wiele powodów, aby uważać się zaszczęśliwego.Miał piękną żonę, nowy dom, nowy samochód, nową pracę, stopieńnaukowy z Harvardu, bystry umysł i mocne ciało, które nie przybierało na wadzei potrzebowało mało snu.Osiemdziesiąt tysięcy rocznie, na razie.Za dwa latamógł uzyskać sześciocyfrowe dochody, należało tylko pracować dziewięćdziesiątgodzin tygodniowo.Małe piwo.Podjechał do stacji benzynowej i zatankował piętnaście galonów.Zapłaciłi kupił sześć paczek michelobów.Abby otworzyła dwie i włączyli się z powro-tem w ruch uliczny.Uśmiechał się. Chodzmy coś zjeść powiedział. Nie jesteśmy odpowiednio ubrani odrzekła.Spojrzał na jej długie brązowe loki.Miała na sobie białą bawełnianą spódnicz-kę przed kolana i białą bawełnianą bluzkę.On był w szortach, czarnej koszulcepolo i sandałach. Z takimi nogami jak twoje moglibyśmy się dostać do każdej restauracjiw Nowym Jorku. A co powiesz na Rendez-vous ? Ta sukienka wydaje się odpowiednia. Zwietny pomysł.Zapłacili za parking w centrum i weszli w wąski zaułek.Zapach barbecuezmieszany z letnim powietrzem wisiał jak mgła nad chodnikiem.Aromat delikat-nie sączył się w ich nozdrza i powodował wrażenie ssania gdzieś głęboko w żo-40łądku.Dym wydostawał się na zewnątrz przez przewody biegnące pod ziemią,a pochodził z masywnych pieców, gdzie piekły się najlepsze w całym mieścieżeberka wieprzowe.Restauracja mieściła się w podziemiach starego budynku z czerwonej cegły,który rozebrano by już wiele lat temu, gdyby nie słynny lokal na dole.Były tamzawsze tłumy i kolejki czekających, ale wyglądało na to, że w czwartki jest luz-niej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|