[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Ci zaœ, podsadziwszy siê z uk³adem g³adkim i szybkim pod drabów, tedy¿ ich nacechowali i umknêli.August król widz¹c, i¿ na ka¿dym zaci¹ganiu warty coraz wiêcej stawa w szyku drabantów oszpeconych paragrafami, nareszcie odes³a³ ich do Saksonii, a na ich miejsce przyzwa³ regiment karwanierów, ch³opów tak jak i drabanci ros³ych, lecz nie tak urodziwych, o których nie by³ tak troskliwy; i gwardiacy nie mieli na nich takiego apetytu jak na pierwszych.Jak byli sprawni do korda, tak równie byli sprawni do ognia; wiele razy na nich przypad³a ta powinnoœæ, zawsze siê niemal gracko popisali: b¹dŸ w skupionym, b¹dŸ w ci¹g³ym paleniu; pierwszego ognia czêste miewali okazje na pogrzebach ¿o³nierskich i oficjerskich tak swego regimentu, jako te¿ innych, których bez komendy po swojej potrzebie w Warszawie, Lublinie, Piotrkowie i Radomiu œmieræ zabra³a.Na pogrzebie ¿o³nierza prostego dawa³o ognia dwunastu ¿o³nierzy, na unteroficjera dwudziestu czterech, na chor¹¿ego i porucznika trzydziestu szeœciu, na kapitañskim ca³a kompania, na sztabsoficjerskim ca³y regiment, wyj¹wszy tych, którzy byli na powinnoœci albo w lazarecie i areszcie.Ka¿demu nieboszczykowi trzy razy wystrzelono na cmentarzu po spuszczeniu trupa w dó³ albo do grobu, a potem, za g³osem komenderuj¹cego poklêkn¹wszy na jedno kolano, zmówiono pacierz za duszê nieboszczyka, je¿eli by³ katolik, je¿eli zaœ by³ dysydent, nie mówiono pacierza, który dysydenci za umar³ych maj¹ za niepotrzebny.Ceremoni¹ zaœ strzelania ka¿demu, jakiejkolwiek by³ wiary, oddawano jako ostatni¹ s³u¿by ¿o³nierskiej zap³atê.Lecz je¿eli zgin¹³ w jakiej bitwie sza³apuckiej albo w pojedynku, w pierwszym razie nie mia³ honoru strzelania, w drugim ani pogrzebu uroczystego.Honor strzelania swoim na pogrzebie by³ zwyczajem w powinnoœæ obróconym.Obcym zaœ oficjerom nie œwiadczono go, chyba za staraniem i proœb¹ chowaj¹cych zmar³ego.Inne okazje do ognia skupionego by³y rozmaite ró¿nych panów uroczystoœci, o których pisa³o siê wy¿ej w powszechnoœci o autoramencie cudzoziemskim.Procesja Bo¿ego Cia³a uczczona bywa³a czasem, ale nie zawsze, ci¹g³ym ogniem gwardiackim albo te¿ skupionym, albo i takim, i owakim, kiedy król znajdowa³ siê w Warszawie i kiedy chcia³ widzieæ sprawnoœæ do ognia tych graczów do pa³asza.Ten eksperyment odprawia³ siê na dziedziñcu saskim po odejœciu z niego procesji misjonarskiej.Jednego tak¿e razu widzia³em w tym¿e dziedziñcu dawany taki¿ ogieñ trzema zawodami oddzielnymi podczas wjazdu na publiczn¹ audiencj¹ do króla pos³a tureckiego.Jak tylko kalwakata minê³a szwadrony gwardiackie, czyli bataliony, po obu stronach drogi uszykowane, zaraz gwardiacy zaczêli paliæ ci¹g³y swój ogieñ; czy to by³o dla honoru pos³a, czyli dla okazania Turkom sprawnoœci ¿o³nierza polskiego, jedno z tego dwojga byæ musia³o, a mo¿e i oboje.Mieli tak¿e gwardiacy doskonalszy od innych regimentów talent oszukañstwa, kuglarstwa i sztucznej kradzie¿y; ksiêgê by nimi zapisa³, gdyby wszystkie mia³ wyszczególniaæ; dosyæ wiêc bêdzie ogó³em namieniæ o ich sztukach, ¿e najprzezorniejszy, wdawszy siê z gwardiakiem w jaki frymark, zosta³ oszukany: kupi³ niejeden zamiast pasa bogatego garœæ konopi albo jakich ga³ganów w takiej¿ mi¹¿szoœci i zawiniêciu, w jakim by³ pas, pokazany; zamiast zegarka - rzepê, zamiast sobola - barani ogon, zamiast karabeli bogatej - kawa³ drewna krzywego i innych tym podobnych rzeczy.Gdy siê zbieg³o do jakiego woza, mas³em, serem, ptastwem domowym i innymi ¿ywnoœciami na³adowanego, kilku gwardiaków, ju¿ siê tam przedaj¹cy swego towaru nigdy nie dorachowa³, choæ ¿adnego kradn¹cego nie postrzeg³.Oni wymyœlili blaszki o³owiane, monecie kurs natenczas w kraju maj¹cej ze wszystkim podobne, a do tego moneta krajowa, bêd¹c stara, bo jeszcze za Jana Kazimierza bita, dlatego w cale wytarta, równ¹ g³adkoœæ i œliskoœæ jak blaszki o³owiane palcom dotykaj¹cym sprawowa³a.Z tymi tedy blaszkami rozbieg³szy siê gwardiacy po ulicach warszawskich, na przymroczu przechodz¹cym przedawali ró¿ne fanty, po¿yczone gdziekolwiek za nisk¹ cenê, które takim powabem prêdko przedawszy, pieni¹dze wziête za rzecz sprzedan¹ do kieszeni schowawszy, a podobnych blaszek o³owianych w równej liczbie w garœæ nabrawszy, w tropy kupców doganiali i udaj¹c przed nimi jakoby tchniêtych sumnieniem z racji rzeczy kradzionej, któr¹ przedali, i bojaŸni¹ kary st¹d pochodz¹cej, rzecz przedan¹ odbierali, a zamiast pieniêdzy za ni¹ wziêtych owe blaszki o³owiane oddawali.Ka¿dy kupiwszy jak¹ rzecz, pogoniony od gwardiaka z pobudki owych szkrupu³ów, frantowsk¹ min¹ za prawdziwe udanych, rzecz nabyt¹ z ³atwoœci¹ oddawa³ kontent, ¿e siê bez szkody (jak mniema³ o æmie) wypl¹ta³ z grzechu i intrygi z gwardiakiem.Ale przyszed³szy do œwiat³a albo nazajutrz za potrzeb¹ spojrzawszy do worka, postrzeg³, ¿e zosta³ oszukanym.Ta sztuka nied³ugo trwa³a, bo przez oszukanych prêdko siê po Warszawie rozg³osi³a.D³u¿ej s³u¿y³y gwardiakom kubki; by³a to gra: trzy kubki drewniane, jak pó³ balsamki ma³e, gwardiak, gdziekolwiek na ulicy na sto³ku wystawiwszy, przerabia³ nimi sprawnie, przemykaj¹c postawiony na prawej stronie na lew¹, z lewej na praw¹, œredni na bok, i tak kilka razy tu i ówdzie owe kubki przemykaj¹c; pod tymi kubkami by³a jedna ga³eczka ma³a woskowa, raz tym, drugi raz innym kubkiem przykryta; kto trafi³ na kubek, pod którym ta ga³eczka by³a, ten wygra³, kto nie trafi³, ten przegra³.Lecz gwardiacy mieli tak¹ sprawnoœæ w rêku, i¿ z trudnoœci¹ mo¿na by³o upatrzeæ ow¹ ga³eczkê, pod którym kubkiem po przerobieniu nimi zosta³a, choæ czasem gwardiak z umys³u wolno kubkami robi³.A gdy ju¿ kto pieni¹dze stawi³, w punkcie gwardiak kubki przemiêsza³, a zatem graj¹cy ga³eczki pod podniesionym kubkiem nie znalaz³, któr¹ gwardiak natychmiast pod innym kubkiem pokaza³ i stawione pieni¹dze z sto³ka zgarn¹³.¯eby mu zaœ na graj¹cych nie zbywa³o, têdy owêdy graj¹cemu jednemu i drugiemu wygraæ pozwoli³, wiêcej razy natomiast ka¿dego oszukawszy, umia³ bowiem szybko i bez postrze¿enia ow¹ ga³eczkê spod kubka miêdzy palce chwytaæ i gdy pod kubkiem od graj¹cego podniesionym znalezion¹ nie by³a, pod drugi pod³o¿eæ.Miewali te¿ przy sobie jakich ludzi namówionych, którzy w te kubki graj¹c, czêsto wygrawali i innych przechodz¹cych swoim szczêœciem ob³udnym do gry zachêcali
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|