[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Aagodnełaskotanie sprawiło, że wygięła się w łuk ku jego ustom.Zacisnął dłoń na jej kolanie, po czym przesunął ją wyżej i niezatrzymał się, dopóki nie dotarł do kępki włosów chroniącychczułą kobiecość.Opuszki jego palców igrały w ogniścieczerwonych lokach, wsuwały się i wysuwały, aż jęknęła iwepchnęła mały wzgórek we wnętrze jego dłoni.Zadygotał z wysiłku, by jej nie posiąść.Wiedział, że jest naniego gotowa, czuł wilgoć sączącą się przez cynamonowyjedwab.lecz się powstrzymał.Postanowił zaczekać, ażzacznie go o to błagać.Szeptał jej do ucha słowa miłości,pieścił ją intymnie, muskał palcem, aż odnalazł drogę downętrza.Rozkoszował się jej urywanym oddechem, nagłymdreszczem, który ją przeszył, gdy zanurzył w niej palec,badając śliski żar.Oparła dłonie na jego ramionach, jakby niemogła się zdecydować, czy przyciągnąć go bliżej, czyodepchnąć.Przyglądając się jej twarzy, wsunął palec jaknajgłębiej, zamknął wargi na różowym sutku i zacząłrytmicznie ssać.- Proszę - szepnęła w końcu, mimowolnie unosząc kolana irozkładając uda.- Proszę.to zbyt wiele.ja.- Pragniesz mnie teraz? - zapytał.- Proszę - powtórzyła zaróżowiona i wilgotna od potu.Jegoserce grzmiało pożądaniem.Ulokował się pomiędzyjej nogami i natarł miarowo na jej wrażliwe ciało.Nagleotworzyła oczy i wsunęła dłonie pomiędzy nich.Oparła je nanapiętych mięśniach jego torsu, zaczęła się wić i poruszać, bysię do niego dostosować.- Och, nie mogę.- zaprotestowała nerwowo.- Przyjmiesz to ode mnie - szepnął.- Przyjmiesz to, Victorio.Wpuść mnie.- Zwiększył nacisk i poczuł, jak jej ciało sięrozluznia, staje się wilgotne i gotowe, wychodząc munaprzeciw.Z jego gardła wyrwał się niski jęk ulgi, penetrowałją powolnymi pchnięciami, nie zatrzymując się, aż zanurzył sięgłęboko w jej soczystym ciepłym wnętrzu.Zaszlochała izarzuciła mu ramiona na szyję, zamykając go w czułymuścisku.Wszystkie myśli zniknęły, gdy absolutną władzę objęłafizyczna świadomość.Poruszał się w niej głębokimi pchnię-ciami, przesunął się tak, by wywierać nacisk na czubek jejkobiecości.Niezręcznie odpowiadała na jego pchnięcia,wyginając się, by znalezć się bliżej niego.Jęknął z satysfakcji,wsunął duże dłonie pod jej pośladki, by pokazać jejodpowiedni rytm.Otoczyła ramionami jego plecy, wypychała biodra z taką siłą,że niemal unosiła na nich jego ciężar.Jakby całe jej istnienieskurczyło się do tego niezmordowanego poszukiwaniarozkoszy.Utkwiła wzrok w jego mrocznej twarzy i naglewszystko zamazało się przed jej oczami, bo poczułaoszałamiający skurcz w lędzwiach.Grant jęknął cicho i natarłmocniej, zatopił zęby w delikatnym miejscu, w którym jejszyja stykała się z ramieniem.Wyginając się w łuk, unosząc sięz pościeli, poczułarozprzestrzeniającą się w niej ekstazę, aż całe jej ciałozatonęło w doznaniach.Pomimo obezwładniającej rozkoszy zdołała poczuć teżorgazm Granta, gdy pchnął po raz ostatni, a z jego gardławyrwał się przejmujący jęk.Pozostał w niej na minutę lubdwie, po czym uwolnił ją od swego ciężaru i opadł naprześcieradło obok.Wtuliła się w zagłębienie jego ramienia,rozpalona, wyczerpana, zaspokojona.Poczuła jego wargi naskroni i uchu.- Kocham cię - szepnęła i usłyszała, że odpowiada jejdokładnie tym samym.Uśmiechnęła się leniwie, po czympozwoliła zagarnąć się fali zmęczenia; zapadła w głęboki senbez koszmarów, otoczona ramionami Granta i jego zapachem.18Victoria obudziła się, gdy poczuła, że Grant wstaje z łóżka;zaprotestowała sennie.Usłyszała jego cichy śmiech, wrócił namoment, ucałował delikatnie jej szyję.Porannym zarostemocierał się o jej skórę, przyprawiając ją o rozkoszne dreszcze.- Spij - mruknął.- Ja muszę iść na Bow Street.Zarzuciła muramiona na szyję.- To już ranek?- Obawiam się, że tak.- Zanurzył nos w dzikiej plątaninie jejwłosów.Pogłaskała jego potężnie umięśnione plecy.Był smakowiciemęski; ciężar jego ciała, szorstkość nieogolonego policzka.jego długa, porośnięta włoskami noga pomiędzy jej udami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|