[ Pobierz całość w formacie PDF ] .On.tego.Zmieszał się nieco i spojrzał na Kazia.Też by wolał pozbyć się chwilowo Eluni, ale nie chciał odsuwać jej jawnie.Przypomniała mu się ta ryba.Przed wyjściem z domu zjadł kolację i wcale nie był głodny, Kazio, czekając na Elunię, przyrządził sobie jajecznicę i również czuł się zaspokojony, obaj jednakże znienacka, nader zgodnie, stwierdzili, że coś by zjedli.Bardziej konkretnego niż krakersiki i chipsy.- Przyznam się, patrzyłem, co masz, i widziałem filety rybne - rzekł Kazio z determinacją.- To się szybko smaży, nie? Komisarz na posiłek pewno nie miał czasu.- Bywa, że człowiek cały dzień lata o suchym pysku - wyznał żałośnie i podstępnie Bieżan.Coraz bardziej zdumiona Elunia uwierzyła święcie w ich wygłodzenie i poczuła nawet wyrzuty sumienia, że sama nie pomyślała o nakarmieniu gości.Zarazem metody prowadzenia śledztwa wydały jej się nieco osobliwe, bez protestu jednak zerwała się z fotela i popędziła do kuchni, rezygnując chwilowo z osobistego udziału w dochodzeniu.- Otóż wie pan, ja czasem myślę - powiedział żywo Kazio, zniżając głos.- On siedzi w tym kasynie i czeka, aż ją rąbną.W razie czego ma alibi jak drut!- To właśnie chciałem powiedzieć - przyświadczył Bieżan.- I nie ma siły, państwo już i tak za dużo wiedzą, ,bez współpracy się nie obejdzie.Kazio bystrze i w pół słowa wyłapał jego myśl.- Symulować zabójstwo? To pan rozważa, co? Facet się dowie, że ona nie żyje, i poczuje się bezpiecznie.- Toteż właśnie.Ale widzę trudności, dałoby się taki numer wywinąć wyłącznie pod warunkiem zapudłowania tych dwóch tutaj.A znowu nie ma jak ich zwinąć, póki nic nie zrobili, i pani Burskiej nie będę narażał, to mowy nie ma.- Wedle tego co słyszałem, jednego już pan ma.?- Ściśle biorąc, mam nawet czterech, ale bez szefa.Oni go nie znają.Nie wiedzą, że ich obstawiłem, mam szansę tylko przy podejmowaniu forsy z banku, bo nad tym ta gnida czuwa osobiście.- I to jego Elunia widziała w gablocie, głowę daję.A tego właśnie panu nie powie, bo nawet jeśli go poznała, sama sobie nie uwierzy.Zna go pan?- Otóż właśnie nie.Wcale.Nie naraził się dotychczas.Bo co?- A, cholera - powiedział Kazio z gniewnym rozgoryczeniem.- Ja go widziałem.Playboy na pół Europy i całe Stany Zjednoczone, najpiękniejszy z całej wsi.Z tych, co to dziewczyny do nich aż kwiczą.Mój chłopak potwierdził ten wystrój zewnętrzny.- Ten pański chłopak by złożył zeznania.- Żebym miał pójść siedzieć, nie powiem panu, kto to jest.Użyteczna jednostka, ale z kodeksem żyje w zgodzie.Ja sam zresztą.Przerwał, bo wróciła Elunia z butelką białego wina i korkociągiem w ręku.- Za jedenaście minut będą gotowe - oznajmiła.- Kaziu, otworzymy to chyba.? I co wam wychodzi? Czy będę musiała kogoś oglądać?- To z pewnością - odparł ponuro Bieżan - ale przemyśliwamy, jak by tu panią nieszkodliwie zamordować.Lepiej niech pani tego nie słucha.- To znaczy, że będę udawała ofiarę? Leżeć pod stołem w oceanie keczupu? Nie mam w domu keczupu.- Można kupić w nocnym sklepie - podsunął Kazio, wkręcając korkociąg.Bieżanowi już się plany nieźle krystalizowały, ale chciał jeszcze trochę wyciągnąć z Kazia.Węszył tu jakąś tajemnicę i nie był pewien, czy nie ma ona związku za sprawą.Nadal nie chciał mieć przy rozmowie Eluni.- Narobili mi państwo apetytu na te ryby - oświadczył grobowym głosem.- Czy one się tam nie przypalają?Elunia wiedziała, że nie, ale dała się zasugerować.Znów popędziła do kuchni.- To teraz niech pan prędko gada, o co chodzi, bo szczerze powiem, coś mi śmierdzi.Nie ryby, tylko pan.Póki pani Burska nie wróci, jazda, w czym dzieło?Kazio zawahał się, wyciągnął korek, zebrał się w sobie i w trzech zdaniach wyznał Bieżanowi prawdę.Został zrozumiany i obdarzony współczuciem.- No tak.Niby źle, ale jeszcze nie najgorzej.Przy poszlakówce na świadka mi się pan nie bardzo nadaje.Znaczy, wolę mieć niezbite dowody.Spróbujemy chyba zabić panią Burską.Spożywając bez wielkiego zapału smażonego łososia, wspólnymi siłami ułożyli plany zbrodni, nie wyłączając już z tego głównej ofiary.Bieżan wolał im powiedzieć, co wymyślił, w obawie, że bez tej wiedzy mogliby przypadkowo zepsuć mu robotę.Po czym poszły w ruch komórkowe telefony.Morderstwo miało przebieg następujący:W ciągu pięciu minut Bieżan uzyskał aprobatę swoich zamiarów i wezwał ludzi, w ciągu następnych trzech minut upewnił się, że sytuacja na terenie zbrodni nie uległa żadnej zmianie.Nadal jeden złoczyńca czekał na szóstym piętrze, drugi zaś' w samochodzie na parkingu.Jeden obserwował z góry okolice mieszkania Eluni i windy, a drugi wpatrywał się w wejście do budynku.Żaden z nich nie miał pojęcia, iż z siódmego piętra przygląda się im człowiek Bieżana.Równocześnie, w tym samym czasie, Kazio osiągnął Wojtusia i dowiedział się, że Stefan Barnicz uprawia w kasynie ożywione życie towarzyskie, wszystkim wpadając w oczy i zapisując się w pamięci.Wychodził na dwie minuty i dzwonił tylko raz, ograniczając rozmowę do dwóch krótkich zdań.W dwudziestej trzeciej minucie przystąpiono do akcji.Ten z szóstego piętra został wypłoszony bardziej ku górze przy pomocy wjeżdżających na dwa piętra lokatorów, gmerających długo kluczami w swoich zamkach.Tego, że owi lokatorzy żadnych zamków nie tknęli, do żadnego mieszkania nie weszli i wtopili się tajemniczo w zakamarki zsypu śmieciowego, nie mógł zobaczyć.Stracił także na te kilka chwil widok na drzwi Eluni.Odzyskał go zaraz potem i bez przeszkód mógł obejrzeć opuszczanie jej mieszkania przez owego kretyna, tkwiącego tam od paru godzin i stanowiącego głupią przeszkodę.Rozpoznał go po czapce i kraciastym szaliku.Elunia osobiście zamknęła za nim drzwi, bardzo niedbale i lekkomyślnie, bo łańcuch nie brzęknął.Ten na parkingu prawie równocześnie otrzymał wiadomość z góry i ujrzał faceta, wychodzącego z budynku.Zgadzało się, miał czapkę z barankiem i kraciasty szalik.Nie czekał dłużej, wyskoczył z samochodu i popędził na miejsce pracy zleconej.Nie zwrócił żadnej uwagi na fakt, że działała tylko jedna winda, a druga gdzieś tkwiła, unieruchomiona.Nie obchodziło go to.Obaj przyjemni chłopcy rozwścieczeni byli przeraźliwie długim oczekiwaniem i w grzecznościowe głupoty nie mieli chęci się wdawać.Szczególnie osobisty wróg Eluni, dodatkowo rozgoryczony własną pomyłką i niepotrzebnym pobiciem obcej baby, stracił wszelką cierpliwość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|