[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bóg wprawdzie nie potrzebuje świątyni, bo cały świat jest Jego kościołem.Czym-48 że jednak stworzenie okaże wdzięczność swoją Stwórcy? Wybierz my jakieś miejsce i nadaj-my mu nazwę kościoła.Niechaj i na tej bezludnej wyspie wzniesie się przybytek Boży.Aatwiej to jednak było wypowiedzieć, jak wykonać.O zbudowaniu świątyni myśleć niemogłem.Lecz za to w miejscu, gdzie szukałem schronienia podczas trzęsienia ziemi, w tymsamym miejscu, gdzie w marzeniach moich gorączkowych widziałem ducha mściciela, posta-nowiłem pomiędzy dwiema palmami postawić krzyż i u stóp jego co święto składać modli-twy.Z dwóch gładkich gałęzi, ściętych z wielkim mozołem, po dwóch tygodniach pracy wyro-biłem godło zbawienia.Krzyż ten wkopałem na pagórku pomiędzy palmami.Na przeciwle-głym wzgórzu umieściłem ławeczkę kamienną, abym mógł swobodnie w dzień świąteczny popołudniu przesiadywać i rozmyślać w ciszy, naprzeciwko krzyża.Miejsce to, wyniesione nadmorze, prześlicznie położone, było bardzo urocze.Odtąd, ile razy mnie tęsknota napadła albo smutek opanował duszę, przychodziłem do tegoustronia i nigdy nie opuściłem go bez pociechy.Na pamiątkę zaś cudownego snu, który taką przemianę w sercu mym sprawił, wyciąłem napniu drzewa, w bliskości krzyża, napis: Wzywaj mię w dzień utrapienia, a wyrwę cię i czcić mię będziesz.XXZagroda dla kóz.Bambus.Przypadek na polowaniu.Nowy pa-rasol.Ogień.Pieczeń.Dwa głosy.Bardzo powoli powracały mi siły, tak iż dopiero po dwóch tygodniach mogłem się wziąćdo dalszego wyprzątania groty, a że to była robota męcząca, więc tylko po godzinie rano iwieczorem pracowałem.Skutkiem wstrząśnienia oderwała się część sklepienia i bocznej ściany.Jaskinia zyskała naobszerności, a co większa, owa szczelina, przez którą woda dostawała się do środka, całkiemzniknęła.Dach nawet sporządzony przeze mnie pochłonęła ziemia tak, iż śladu z niego niepozostało.Z tym wszystkim mieszkanie w jaskini zdało mi się bardzo niebezpieczne.Gdybym się byłw nim znajdował podczas trzęsienia ziemi, byłbym niezawodnie zginął.Postanowiłem więczbudować szałas, potrzeba było tylko się namyślić, gdzie sobie obrać nową siedzibę.Lecz,gdy rozważyłem dobrze, że moje dotychczasowe mieszkanie jest nadzwyczaj dogodne, chronimnie doskonale od deszczu, gdym pomyślał, ile mnie trudów będzie kosztowało zbudowanienowego domu, do czego nie posiadałem żadnych narzędzi, skłoniłem się do pozostania wgrocie.Zresztą, gdyby mi projekt ten przyszedł przed dziwnym snem i cudownym nawróce-niem moim, byłbym się wziął do jego wykonania, ale teraz miałem ufność w Bogu, a wie-dząc, że bez Jego wiedzy i woli nikomu włos z głowy nie spadnie, pozostałem w mojej gro-cie, nie doznając najmniejszej bojazni.Natomiast nie posiadając się z radości przyswojenia kóz, umyśliłem dla nich zbudowaćstajenkę, gdyż razem ze mną w jaskini przebywać nie mogły.W tym celu udawszy się o świcie do lasu, szukałem dogodnych gałęzi do wystawieniastajni, której plan w głowie mej był gotowy.Mając z sobą jak zawsze łuk i strzały, zapuściłemsię za jakimś ptakiem leśnym w nieznaną mi dolinę.Na środku rosły wysokie na kilka sążnidrzewka, równe i proste, a gdym się zbliżył, aby je obejrzeć z bliska, przekonałem się, że totrzcina bambusowa.49 Odkrycie to ucieszyło mnie bardzo.Zyskałem materiał lekki, do budowy nadzwyczaj zdat-ny, a nietrudny do ścięcia.Porzuciłem więc myśl polowania, a wziąłem się do ścinania bam-busów, wybierając drzewka centymetr, a najwyżej półtora centymetra średnicy mające.Całydzień zabrała mi ta praca, a jednak nie szło to tak bardzo łatwo, gdyż wieczorem zaledwiebyło ich trzydzieści.Niepodobna było wszystkie zabrać naraz.Potrójną więc odbyłem wędrówkę do groty,przeszło pół mili odległej i dopiero trzeciego dnia przystąpiłem do budowania.Niedaleko od mej groty rosły dwie palmy, w odległości pięciu metrów jedna od drugiej.Do nich w wysokości dwóch i pół metra nad ziemią przywiązałem żerdz bambusową.O tężerdz opierałem pochyło żerdki bambusowe z obu stron, tak że przez to powstała chatka wkształcie dachu, opartego o ziemię.Pokryłem ją z wierzchu podwójnym pokładem liści koko-sowych, u góry bambusy przytwierdziłem pizangowymi włóknami.Chata ta była z dwóch stron otwarta.Zagrodziłem ją ściankami, wtykając w ziemię odpo-wiedniej długości żerdki bambusowe i przeplatając je dla mocy gałązkami chrustu, podobniejak u nas robią płoty.Z jednej strony zrobiłem drzwiczki do wpuszczania i wypuszczania kóz.Tak więc towarzyszki mego wygnania miały bardzo wygodne mieszkanie, chroniące je za-równo od upału, jak i od deszczu.Wkrótce przyzwyczaiły się do swej stajenki i przed wieczorem same podchodziły dodrzwiczek, naprzykrzając się bekiem, aby je wpuścić do środka.W dzień jednak miałem znimi dużo kłopotu.Puszczać wolno na paszę było nieroztropne, bo mogły uciec do lasu i wię-cej nie wrócić, a gdy wyszedłszy na polowanie uwiązałem je do drzewa, to znowu biednezwierzęta nie mogły się najeść do woli i udój był bardzo skąpy.Jednego dnia, wracając z polowania, obciążony ubitym zającem, stąpiłem na coś ostrego iprzebiłem sobie nogę.Krew lała się ciurkiem i zaledwie zdołałem ją zatamować.Cierń kaktusowy nie mógł przebić tak głęboko nogi.Zacząłem więc szukać sprawcy mejrany i znalazłem ostry krzemień.Jeżeli ból dokuczył mi bardzo, to chętnie jeszcze raz dałbymsię skaleczyć za tak kosztowny nabytek.W pierwszej chwili zapomniałem o bólu, a dobywszynieodstępnego noża, począłem krzesać ogień.Widok diamentów nie zachwyciłby mnie tak,jak te prześliczne, od tylu miesięcy nie widziane iskry.Zpieszyłem do domu, jak mogłem, pomimo dokuczającego cierpienia, lecz dopiero wie-czorem ukazała się luba zagroda.Mimo najgorętszego pragnienia nie można było myśleć oroznieceniu ognia, bo do tego potrzeba próchna lub hubki, suchych liści i gałązek, a tegowszystkiego nie było.Szukać po nocy niepodobna, tym bardziej ze zranioną nogą.Trzeba wszystko odłożyć dojutra.Któż nie domyśli się, że na drugi dzień rano pierwszą moją myślą było rozniecenie ognia.Co chwila budziłem się w nocy, bo mi szczęście spać nie dawało, a gdym zasnął, wciąż mi sięśniło, że siedzę przed wielkim płomieniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl