[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Andre zakasłał.Chwycił się ramienia rycerza, żeby przetrzymać falę nieznośnego bólu, jaka rozlała się w jego nodze.Raimondo przyjął to z wyraźnym rozbawieniem.Wziął Marka do niewoli zaraz po eksplozji w młynie.Kiedy Andre skoczył spod okna kuźni, szczęśliwie wylądował w nieco głębszym miejscu rzeki i tylko trochę się potłukł.Wynurzywszy głowę nad powierzchnię, stwierdził ze zdumieniem, że znajduje się pod mostem.W dnie musiało tu być większe zagłębienie, gdyż leniwy nurt tworzył rozległy, obracający się z wolna wir, który zniósł go pod prąd.Zdążył ściągnąć z siebie habit i puścić go z wodą, kiedy młyn eksplodował.Na wszystkie strony poleciały fragmenty roztrzaskanych desek.Jakiś żołnierz spadł do wody obok niego i po chwili zaczął się obracać w wirze.Marek ruszył w kierunku brzegu.Wychodził już na trawę, gdy niespodziewanie śniady rycerz podetknął mu czubek miecza pod brodę i kazał się zbliżyć.Andre wciąż miał na sobie kasztanowo-szary kaftan wojsk Olivera, zaczął więc tłumaczyć się po oksytańsku i błagać o litość.Ale rycerz nie chciał słuchać.- Zamilcz - powiedział.- Wszystko widziałem.Najwyraźniej obserwował jego skok z okna i późniejsze pozbycie się zakonnego habitu.Powiódł jeńca do kościoła, gdzie zdumiony Marek ujrzał lady Claire pogrążoną w rozmowie z Arnautem.Arcykapłan był w ponurym nastroju, wyglądało jednak na to, że Claire ma na niego duży wpływ.To właśnie ona kazała Markowi siedzieć cicho w kącie, gdy rycerz wprowadził Chrisa i Kate.- Jeśli Arnaut pomyśli, że może cię wykorzystać przeciwko tamtym dwojgu, zapewne ocalisz siebie i swoich przyjaciół - wyjaśniła.- A jeśli uzna was wszystkich za swoich wrogów, z wściekłości was pozabija.Obiecała przejąć sprawy w swoje ręce i okazało się, że zrobiła to skutecznie.Przynajmniej na razie.Wyszli na środek kościoła, Arnaut zmierzył go podejrzliwym wzrokiem i rzekł:- Zatem twoi przyjaciele znają wejście do tajemnego korytarza? Tak, panie.Przysięgam.- Zawierzyłem twemu słowu i puściłem ich wolno - odparł Arcykapłan.- Zawierzyłem też poręce tej lady, która wstawiła się za wami.- Skłonił się lekko w kierunku Claire, ona zaś się uśmiechnęła.- Słusznie postąpiłeś, mój panie - powiedziała.- Powieszenie jednego człowieka może rozwiązać języki patrzących na to dwóch jego przyjaciół, jednako równie często może im zamknąć usta.A chodzi tu wszak o tajemnicę tak ważną, że moim pragnieniem jest, aby wasza lordowska mość posiadła ją na pewno.- Zatem podążymy za tamtymi dwoma i zobaczymy, dokąd zmierzają.- Wskazał głową Marka.- Raimondo, znajdź wierzchowca dla tego biednego człowieka.I wyznacz mu do eskorty dwóch swoich najlepszych chevaliers, którzy pojadą z nim tropem towarzyszy.Śniady rycerz skłonił się nisko.- Jeśli dozwolisz, mój panie, sam podążę za nimi.- Dobrze, bo może się w tym kryć jakowąś kabała.- Posłał swemu zaufanemu znaczące spojrzenie.Tymczasem Claire podeszła do Marka i czule ujęła w dłonie jego rękę.Poczuł w palcach zimny metalowy przedmiot.Zrozumiał, że to maleńki sztylet.- Lady - powiedział - jestem twoim dozgonnym dłużnikiem.- Tako dopilnuj, byś mógł spłacić ten dług, rycerzu - odparła, patrząc mu w oczy.- Dopilnuję.Bóg mi świadkiem.- Niepostrzeżenie wsunął sztylet pod kaftan.- Będę się modliła o boską łaskawość dla ciebie, rycerzu.- Stanęła na palcach, przyciągnęła jego głowę i cmoknęła go w policzek.Szepnęła pospiesznie: - Twa eskorta to Raimondo z Narbonne, słynny rzezimieszek.Gdy pozna tajemnicę, dbaj pilnie o swoje gardło, jako też o gardła przyjaciół.Odsunęła się od niego z uśmiechem.- Jesteś zbyt łaskawa, lady - powiedział Marek.- Wezmę twe życzliwe pragnienia do serca.- Niechaj Bóg cię prowadzi bezpiecznie, dobry rycerzu.- Na zawsze pozostaniesz w moich myślach, lady.- Wolałabym, dobry rycerzu.- Dość tego.Dość - przerwał ostro Arnaut, po czym zwrócił się do Raimondo: - Ruszajcie już, bo ten nadmiar sentymentów ciąży mi w trzewiach.- Mój panie.Śniady rycerz skłonił się nisko i poprowadził Marka do wyjścia.07.34.49- Powiem wam, na czym polega pieprzony problem - syknął Robert Doniger, wodząc spojrzeniem po swoich gościach.- Trzeba ożywić przeszłość, uczynić ją realną.Na sofie w jego gabinecie siedziało dwóch młodych mężczyzn i kobieta.Wszyscy byli ubrani na czarno, w modne, grubo watowane na ramionach marynarki, które wyglądały tak, jakby się zbiegły w praniu.Mężczyźni nosi długie włosy, za to kobieta była ostrzyżona na jeża.Cała trójka pełniła funkcje rzeczników prasowych firmy.Doniger zwrócił uwagę, że dziś wyjątkowo Kramer usiadła naprzeciwko nich, jakby chciała podkreślić, że niewiele ją z nimi łączy.Ciekawe, czy widziała wcześniej przygotowane przez rzeczników materiały.Nie lubił ludzi współpracujących z mediami, a dziś był wyjątkowo wściekły.- Nasz problem polega na tym, że jutro zwali się tu trzydziestu członków zarządu, aby wysłuchać mojego wystąpienia.Jest zatytułowane „Obietnica przeszłości”, a jak dotąd nie mam niczego ciekawego, aby je zilustrować.- Rozumiem - rzucił jeden z mężczyzn.- Przecież to jedno z naszych podstawowych zadań, panie Doniger.Klient żąda ożywienia przeszłości, a my właśnie od tego jesteśmy.Korzystając z pomocy panny Kramer, zwróciliśmy się do waszych obserwatorów, aby zechcieli zarejestrować krótkie filmy wideo.Naszym zdaniem uzyskany materiał jest wyjątkowej jakości i powinien.- Obejrzyjmy go - uciął Doniger.- Jak pan sobie życzy.Czy mógłbym prosić o zgaszenie świateł?- Niech zostaną zapalone.- Oczywiście, panie Doniger.- Włączył odtwarzacz i wielki płaski ekran ścienny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl