[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Wyrzuty sumienia są u nas niezwykle rzadkim doznaniem.Niewielu ich doświadczyło.Targany poczuciem winy lord Saxif D’Aan opuścił Melniboné, by nigdy tam nie powrócić.Powiadają, że umarł w jakiejś odległej krainie, starając się zadośćuczynić za cierpienia, których przyczynił jedynej kochanej przez siebie istocie.Ale teraz dochodzę do wniosku, że poszukiwał raczej Purpurowych Wrót, sądząc być może, że są one bramą Piekieł.- Ale czemu uwziął się na mnie? - krzyknęła dziewczyna.-Janie jestem nią! Nazywam się Vassliss.Jestem córką kupca z Jharkor.Byłam w drodze do mego wuja w Vilmir, gdy nasz statek się rozbił.Niektórzy z nas uratowali się w wiosłowej łodzi, lecz zaskoczyły nas sztormy.Wypadłam za burtę i tonęłam, gdy.- dziewczyna wzdrygnęła się - gdy znalazła mnie jego galera.Byłam wdzięczna, lecz wówczas.- Co się stało? - spytał Elryk, odgarniając matowe włosy z jej twarzy i częstując winem.Wypiła z wdzięcznością.- Zabrał mnie do swego pałacu i powiedział, że ożeni się ze mną i na wieki będę jego Cesarzową, panującą u jego boku.Ale ja się bałam.Było w nim tak wiele bólu i tyle okrucieństwa.Pomyślałam, że mnie zgładzi, zniszczy.Wkrótce po pojmaniu zabrałam pieniądze, łódź ł uciekłam przez bramę, o której mi opowiadał.- Czy mogłabyś pomóc nam odszukać tę bramę? - zapytał Elryk.- Myślę, że tak.Znam się trochę na żeglarstwie, nauczyłam się od ojca.Ale jaki to ma sens, panie? Znajdzie nas znowu i przyciągnie za pomocą magii.A on musi być teraz bardzo blisko.- Ja także posiadam czarnoksięskie moce - zapewnił ją Elryk - i jeśli będzie trzeba, użyję ich przeciw czarom Saxifa D’Aana.- Albinos odwrócił się w stronę hrabiego Smiorgana.- Kiedy uda nam się postawić żagiel?- Już wkrótce.- A więc pospieszmy się, hrabio Smiorganie Łysy.Możliwe, że znajdę sposób, by przeprawić nas przez Purpurowe Wrota i ustrzec tym samym przed dalszym mieszaniem się w sprawy umarłych.ROZDZIAŁ 4Hrabia Smiorgan i Vassliss z Jharkor patrzyli, jak Elryk, zadyszany i blady, schodzi na główny pokład.Pierwsza próba zastosowania magii w obcym świecie zakończyła się niepowodzeniem i wyczerpała Melnibonéanina.- Coraz bardziej przekonuję się - powiedział Smiorganowi - że nie znajdujemy się na naszej płaszczyźnie istnienia.Gdyby było inaczej, zaklęcia nie wymagałyby ode mnie podobnego wysiłku.- Twoja magia zawiodła.Elryk powstał z trudem.- Spróbuję jeszcze raz.Melnibonéanin obrócił swą białą twarz ku niebu; zamknął oczy i wyprostował ramiona.Jego ciało wyprężyło się, gdy począł wymawiać słowa zaklęcia.Głos Elryka stawał się coraz donośniejszy, coraz bardziej przenikliwy, aż począł przypominać świst wiatru.Zapomniał, kim jest i gdzie się znajduje; w tym momencie nie pamiętał też o swych towarzyszach.Cały jego umysł skupił się na akcie przywoływania.Wysyłał swe wezwanie poza granice świata, aż jego słowa dotarły na tajemniczą płaszczyznę, którą zamieszkiwały żywioły, a wśród nich - potężne istoty rządzące powietrzem: sylphowie mieszkający w bryzie, sharaahowie zarządzający sztormami oraz, najpotężniejsi ze wszystkich, h’Haarshannowie, wywołujący trąby powietrzne.Wreszcie niektórzy z nich zaczęli przybywać na wezwanie Elryka, gotowi mu służyć, podobnie jak na mocy starożytnego układu nieśli pomoc jego przodkom.Powoli żagiel począł wypełniać się wiatrem.Wręgi zaskrzypiały.Smiorgan podniósł kotwicę i statek jął oddalać się od wyspy; przepłynął przez skalisty przesmyk prowadzący do portu i ruszył dalej, na pełne morze, nadal pod niesamowitym, błękitnym słońcem.Wkrótce wokół nich utworzyła się olbrzymia fala, unosząc żaglowiec i dźwigając go na swym grzbiecie przez ocean, tak że hrabia Smiorgan i dziewczyna zdumiewali się prędkością, z jaką się poruszali.Karmazynowe oczy Elryka były teraz otwarte, lecz puste i nie widzące.Melnibonéanin nadal nucił zaklęcia, które zapewniały mu pomoc niewidzialnych sprzymierzeńców.I tak żaglowiec przemierzał wody oceanu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|