[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Toteż dowcipu Moliera nie da się wyosobnić; trzeba znać ludzi,sytuacje, z których się urodził.Jeżeli we Francji tyle powiedzeń Moliera stało się potocznymprzysłowiem, to dlatego, iż wszyscy umieją na pamięć jego utwory.Powiedzenia te to głę-bokie chwyty psychologiczne ujęte w takim skrócie, iż budzą śmiech; i znowuż te genialneskróty kojarzą nieprawdopodobieństwo faktyczne z prawdą psychologiczną.A tak samo, jakMolier umie się zgęścić do jednego zdania, tak znowuż umie rozwinąć swój temat w obfitychtyradach tryskających werwą lub też żonglujących śmiałym paradoksem.Ma pełną gamę, mawszystkie rodzaje śmiechu; od rozhulanej farsy nie cofającej się przed żadnym środkiemdziałania i żadnym konceptem aż do dyskretnego uśmiechu, wywołanego grą inteligencji.Wpierwszej epoce twórczości Moliera śmiech ten jest weselszy, bardziej niefrasobliwy; pózniejton jego barwi się jakby ostrzejszą nutą.Zapoznawać tę wesołość, tę dominującą cechę Molierowskiego geniuszu zdawałoby sięniepodobieństwem.A jednak byli monografiści Moliera, którzy nieraz z ogromnym talentem(J.J.Weiss) silili się interpretować ten Molierowski śmiech jako konwulsyjny spazm goryczyi bólu, jako śmiech przez łzy.Otóż zdaje mi się, że Molier jest zbyt bogatą naturą, aby sięgo dało ująć jedną formułką.Czysta, niezmącona wesołość dzwięczy w całym szeregu jegoscen, utworów: gdzie znalezć tę zaprawę goryczy np.w owym rozkosznym kwartecie w Zwa-dach miłosnych, w opowiadaniu myśliwca w Natrętach, w całym Lekarzu mimo woli wresz-cie? Ale widzieliśmy już poprzednio, iż Molier zapuszcza wzrok w życie tak głęboko i takśmiało, iż przechodzi na wskroś warstwę komizmu, aby wejść w sferę dramatu.Kiedy odsła-nia nam dach domu Harpagona, nie dziw, że dom ten jest smutny, raczej dziwmy się, iż Mo-lier umiał go uczynić tak wesołym!26Gdy mowa o śmiechu Moliera, znowuż trzeba stwierdzić, jak bardzo był Molier człowie-kiem teatralnym.Nigdy żart jego, koncept nie jest czysto literacki; zawsze idzie poza rampę.Instynktem czuje, co jest istotą teatru.Przykład: scena z filozofem Marfuriuszem w Małżeń-stwie z musu wzięta jest prawie zupełnie z Rabelais go (Pantagruel, III, 35), ale Molier dodałzakończenie, które kładzie jakby nieodzowną w teatrze kropkę nad i; Sganarel okłada Marfu-riusza kijem, aby mu dowieść, że filozoficzna względność pojęć jedynie do pewnych granicmoże mieć zastosowanie w życiu.To nas prowadzi do owego k i j a, który tak dużą rolę odgrywa w teatrze Moliera.Po-wiedzmy od razu, że rekwizyt ten odziedziczył Molier po swoich poprzednikach i że nim niewzgardził.Molier jest królem w królestwie śmiechu, zna wszystkie jego zasoby i środki i nielekceważy żadnego.Otóż nie ma rzeczy, która by bardziej dokumentowała nasze głębokietkwienie w materii niż nasz śmiech.Są efekty, które były za czasów Moliera niezawodne:mianowicie, że kogoś wygrzmocono kijem, że ktoś wziął na przeczyszczenie i że mu przy-prawiono rogi.Skoro przypadkiem wszystkie te trzy wydarzenia zeszły się razem, wówczaswesołość dochodziła do szału.Ludzie ówcześni mimo literackich wytwarzań i przekwin-tów byli grubo ciosani; jest coś chłopskiego jeszcze w ówczesnej szlachcie czy arystokra-cji.Wreszcie o tym rasowy autor sceniczny nie zapomina teatr ma nie tylko loże, ale iparter 18*.Sięgając tedy do najwyższego komizmu, Molier nie gardzi i niższym.I tutaj czasemzachodzi między nim a nami nieporozumienie: jest to komizm, który, jeżeli nie rozwesela,osmuca.Nie tylko w tym zresztą.Nie ma co; jesteśmy dziś innymi ludzmi niż współcześni Moliera,inne mamy mózgi, inne nerwy.Pamiętajmy, że była to epoka, w której wynajmowało sięokna, aby patrzeć, jak kogoś będą rozszarpywali końmi; ludzie byli twardzi, nic a nic nie bylisentymentalni.Stąd i teatr Moliera ma w stosunku do swoich ofiar rysy okrucieństwa, którerównież łatwo nas dziś osmucają.Rysy te (jak np.okładanie kijem w worku starego Geronta)były wówczas tradycyjne, jak dziś jeszcze np.bicie się po twarzy klownów w cyrku; ale też ipoliczkowanie się klownów jest dla wielu bardziej smutne niż wesołe.Trzeba się z tym pogo-dzić: pewne struny instrumentu Moliera dla nas pękły i nie da się ich nawiązać; na szczęściezostało dosyć innych, zawsze dzwięczących dość pełno.Jest jeszcze jedna okoliczność, która przekształca fałszuje może? nasz stosunek do nie-których zwłaszcza utworów Moliera; mianowicie ów o s o b i s t y pierwiastek, jaki pisarz wnie włożył.Odbiło się to zwłaszcza na roli Alcesta w Mizantropie.Zwiadomość, ile własnegobólu, ile miłości, ile własnej duszy wlał poeta w tę rolę, przekształciła ją stopniowo, tłumiącto, co w niej komiczne, wydobywając na jaw to, co szlachetne i wielkie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|