[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Zaś jedyną istotą, która mogłaby wymagać takiego ażzamknięcia, mógłby być tylko Bóg ze Zwiatów Centralnych!Gaynor, który dochodził równocześnie do tych samych wniosków, co Elryk,cofnął się o krok i rozejrzał wkoło, jakby w poszukiwaniu ucieczki, ale tej niebyło, a Arioch śmiał się coraz głośniej, widząc jego zmieszanie. Tak, Gaynorku, wszystkie twoje głupawe gry i zabawy donikąd cię zawio-dły.Kiedy wreszcie się nauczysz, że nie masz w sobie ani dość charakteru, anisiły, by stawiać się Bogom, nawet tak mizernego stanu jak ja czy obecny tu hrabiaMashabak? Zmiech wciąż przybierał na sile.Tego właśnie Gaynor obawiał się najbardziej.Jego pan, jedyny byt gotów bro-nić go przed Ariochem, przegrał walkę.Co oznaczało, że Sadryka również mogłospotkać niepowodzenie w jego pojedynku z patronem.Zbyt wiele jednak Książę Przeklęty stracił do tej pory, zbyt wielu strachomstawił czoła i zbyt wiele przeżył, by dać poznać po sobie niepokój.Wyprostowałsię, złożył ręce na piersi i opuścił głowę, jakby w geście skruchy. A zatem to ciebie muszę teraz zwać mym panem, Ariochu powiedział. Właśnie, właśnie.Zresztą, zawsze nim byłem.Zawsze interesowałem sięjego niewolnikami i moimi ludzikami, którzy tak wspaniale nieraz odbijają w swo-ich snach i ambicjach dążenia Bogów.To do Ariocha właśnie zwracają się zwykleśmiertelnicy, gdy pragną wsparcia Chaosu.A ja was kocham, najbardziej zaś ko-cham lud Melnibon, a zwłaszcza Sadryka i Elryka.Gaynor czekał, wciąż z pochylonym hełmem, jakby spodziewał się jakiejśnader niemiłej niespodzianki. Patrzcie, jak dbam o mych niewolników ciągnął wciąż niewidocznyArioch, zaś zródło rozbawionego głosu przemieszczało się nieustannie z jedne-go końca doliny na drugi. Zegar podtrzymuje ich żywoty, gdyby którykolwiekz nich, młody czy stary, ustał choć na chwilę w wysiłkach, cała konstrukcja się za-wali.W ten oto sposób moje stworzonka uczą się, czym jest niezależność.Niech124choć jeden sworzeń znajdzie się w złym miejscu, jedno wiadro wody pociekniegdzie nie trzeba, zdarzy się jeden fałszywy krok w młynie kieratu, niechby czyjaśręka zawahała się na dzwigni, a zniszczenie ogarnie wszystko.By żyć, muszą pra-cować przy zegarze, przy czym każdy odpowiedzialny jest za życie pozostałych.Wprawdzie mojego przyjaciela, hrabiego Mashabaka, nie spotkałaby wówczasżadna szczególna krzywda, to miłym byłby mi widok, jak jego mała cela staczasię pomiędzy ruiny.Widzisz swego niegdysiejszego pana, Gaynor? Co takiegokazał ci znalezć? Kwiat, panie.Kwiat, który żyje od tysięcy lat, od chwili gdy został zerwany. Ciekawe, czemu Mashabak sam nie chciał mi tego powiedzieć.Zadowolo-ny jestem z ciebie, Gaynor.Będziesz mi służył? Jak sobie życzysz, panie. Dobry niewolnik, znów cię kocham! Dobry, posłuszny niewolnik.Och, jakcię kocham, cukiereczku! A ja kocham ciebie, panie odparł zgorzkniałe Gaynor, który doświad-czył już niejednej porażki i frustracji. Jestem twym niewolnikiem. Moim niewolnikiem! Jak cudownie! A nie zdjąłbyś tego hełmu, by pokazaćmi swe oblicze? Nie mogę, panie.Nie ma tam zresztą nic do pokazania. Zatem niczym jesteś, Gaynor, masz tylko tyle życia, ile ja ci daruję.Tyletylko siły, ile przekażę ci z Otchłani.Porusza cię tylko wszechwładna zachłan-ność.Czy chcesz, abym cię zniszczył, Gaynor? Jeśli taka twoja wola, panie. Myślę, że nie zaszkodzi, jeśli popracujesz trochę na rzecz zegara.Chcesz?Czy może wolisz ruszyć w dalszą drogę?Elrykowi niedobrze już robiło się od tej całej gadaniny.Czyżby i jego prze-znaczeniem miało być służenie Chaosowi w ten sam sposób, bez cienia chociażbyszacunku wobec swej osoby czy wolnej woli? Czy to była ostateczna cena płaco-na przez wszystkich, którzy zawarli pakt z Chaosem? Wiedział jednak, że los jegobył odmienny, a wola wciąż do pewnego stopnia wolna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|