[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Nie po raz pierwszy znalazł się wówczas w niebezpieczeństwie.W Watykanie był świadkiem zamachu na papieża Jana Pawła II.Zrobił, co mógł o włos rozminął się jednak z bułgarskim agentem, działającym na zlecenie Moskwy.Wszedł pod prysznic.Gorąca woda natychmiast rozluzniła napięte mięśnie jegopleców, również pamiątkę z przeszłości.Miał wtedy dwadzieścia trzy lata, służyłjako podporucznik w piechocie morskiej, uczestniczył w manewrach NATO naKrecie.Leciał na pokładzie śmigłowca CH-46.Nawalił tylny wirnik i maszynarozbiła się o skały.Ryan złamał kręgosłup, został zwolniony z armii i przez latacierpiał na koszmarne bóle, póki dzięki operacji nie odzyskał pełnej sprawności.Po wojsku pracował w firmie Merrill Lynch i zbił majątek, inwestując na giełdzie.Parę lat pózniej postanowił wrócić na studia.Zrobił doktorat z historii, przez pewienczas uczył w Akademii Marynarki Wojennej, potem rozpoczął pracę w CIA.W wieku zaledwie trzydziestu dwóch lat miał za sobą więcej doświadczeń, niżprzeciętny człowiek zdobywa przez całe życie.Uśmiechnął się.Jakże błoga byłapewność, że następne trzydzieści dwa lata nie będą nawet w połowie tak bogatew wydarzenia.Marzyła mu się już tylko jedna przygoda: chciał przyglądać się, jakdorastają jego dzieci.Niania zjawiła się, kiedy Jack i Cathy szykowali się do wyjścia.Margaret byłamłodą, rudowłosą dziewczyną z RPA.Od razu zabrała się do pracy.W jednej ręcetrzymała Jacka juniora, drugą starła dżem z buzi Sally.Na ulicy rozległ się klaksontaksówki.Jack i Cathy dali dzieciom całusa na pożegnanie i wyszli przed dom, gdziewszystko spowijała gęsta mgła.Dziesięć minut pózniej zajechali na stację kolejowąw Chatham.Wsiedli w pociąg jadący do Londynu, zajęli miejsca w przedzialepierwszej klasy i spędzili większość drogi, czytając.Na Victoria Station pocałowalisię na pożegnanie.O 8.50 Jack szedł Westminster Bridge Road pod parasolem.Chociaż oficjalnie był pracownikiem ambasady amerykańskiej, rzadko się tamzjawiał.Pracował w Century House przy Westminster Bridge Road 100, w biurzeSecret Intelligence Service.Dyrektor CIA, admirał James Greer, powierzył mustanowisko oficera łącznikowego.W Wielkiej Brytanii przydzielono go do grupyrosyjskiej, kierowanej przez Simona Hardinga.Ryan zajmował się analizowaniem materiałów dotyczących ZwiązkuRadzieckiego, którymi MI6 chciała się podzielić z CIA.Wiedział, że Anglicy mająpełne prawo ukrywać swoje zródła i metody, nawet przed Amerykanami, jegozdaniem byli jednak przesadnie ostrożni.Nieraz zastanawiał się, czy jegoodpowiednik, analityk SIS w Langley, natrafia na podobne przeszkody, kiedypróbuje wyciągnąć informacje od CIA.W końcu doszedł do wniosku, że jegomacierzysta agencja jest pewnie jeszcze bardziej skąpa w dzieleniu się materiałami.Tak czy inaczej, obu krajom układ najwyrazniej odpowiadał.Tuż przed 10.00 na biurku Ryana zadzwonił telefon.Ryan był właśnie pochłoniętylekturą raportu na temat radzieckich łodzi podwodnych projektu 877 stacjonującychw Paldiskach w Estonii.Nie odrywając wzroku od dokumentu, wymacał słuchawkę. Mówi Ryan. Dzień dobry, Jack. Telefonował sir Basil Charleston, dyrektor SecretIntelligence Service.Ryan usiadł prosto i odłożył dokument, wydrukowany nadrukarce igłowej. Dzień dobry, Basil. Zastanawiam się właśnie, czy Simon zgodzi się wypożyczyć cię na kilka minut.Byłbyś tak dobry i zajrzał do mnie? W tej chwili? Jasne, zaraz będę. Wyśmienicie.Ryan pojechał windą dla kierownictwa do zajmowanego przez sir Basilanarożnego gabinetu na wyższym piętrze.Zastał dyrektora SIS przed oknemwychodzącym na Tamizę.Sir Basil rozmawiał z blondynem, mniej więcej w wiekuJacka.Nieznajomy miał na sobie drogi szary garnitur w prążki. A, witaj, Jack powiedział Basil. Poznaj Davida Penrighta.Podali sobie ręce.Penright miał włosy zaczesane do tyłu, a jego jasne, niebieskieoczy wyraznie odcinały się na tle cery jego starannie ogolonej twarzy. Sir John, to dla mnie zaszczyt. Proszę mówić mi Jack. Jack czuje się skrępowany, ilekroć ktoś robi wzmiankę o jego tytule szlacheckim rzekł Basil. Honorowym tytule poprawił go natychmiast Ryan.Penright się uśmiechnął. Rozumiem.W takim razie będę mówił: Jack.Trzej mężczyzni usiedli w fotelach stojących wokół niskiego stolika.Przyniesionoherbatę. David jest naszym oficerem operacyjnym zaczął Basil. Głównie w Zurychu,prawda, Davidzie? Tak, sir. Niełatwa placówka uśmiechnął się Ryan.%7łart najwyrazniej nie rozbawiłpozostałych. Oj , pomyślał Jack.Na stoliku leżało dzisiejsze wydanie londyńskiego Timesa.Penright sięgnął poniego. Miałeś okazję przeczytać dzisiejszą gazetę? Prenumeruję International Herald Tribune.Ale rzuciłem okiem. Natrafiłeś może na tę okropną historię, która wydarzyła się w Szwajcarii wczorajpo południu? Masz na myśli strzelaninę w Zug? Paskudna sprawa.Jeden zabity, kilkororannych.Gazeta pisała, że nie chodzi raczej o napad, bo nic nie skradziono. Zabity nazywał się Tobias Gabler powiedział Penright. Nie zginął w samymZug, ale w sąsiednim miasteczku, Rotkreuz. Jasne.Był bankierem? W rzeczy samej.Słyszałeś o banku Ritzmann Privatbankiers? Nie powiedział Ryan. W Szwajcarii są dziesiątki małych, rodzinnychbanków.Działają od niepamiętnych czasów, więc pewnie dają sobie radę.Alemówimy o szwajcarskich bankach, toteż nie znamy zbyt wielu szczegółów. Dlaczego? spytał Charleston. Ustawa z 1934 roku de facto usankcjonowała w Szwajcarii tajemnicę bankową.Tamtejsze banki nie mają obowiązku przekazywania stronom trzecim, w tymrządom innych państw, jakichkolwiek informacji.O ile nie nakaże im tego krajowysąd. A nakaz jest praktycznie nie do zdobycia dodał Penright. Właśnie przytaknął Ryan. Szwajcarzy nie dzielą się informacjami.Posługująsię też kontami numerycznymi.To prawdziwy magnes dla brudnych pieniędzy.Konta numeryczne nie są tak anonimowe, jak wielu uważa.Bank ma obowiązeksprawdzić tożsamość osoby otwierającej rachunek.Pózniej jednak konto nie jestprzypisane do konkretnego nazwiska, toteż transakcje są praktycznie anonimowe:wpłaty lub wypłaty może dokonać każdy, kto poda w banku odpowiedni kod.Dwaj Anglicy spojrzeli na siebie, jak gdyby podejmowali decyzję, czy ciągnąćrozmowę.Po krótkiej chwili sir Basil kiwnął głową.Penright powiedział: Mamy powody, by przypuszczać, że na liście klientów RPB znajdują się dośćniesympatyczne organizacje.Ryan nie był zaskoczony. Kartele narkotykowe? Mafia? zapytał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|