[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.nie, nie posunę się tak daleko, ale na pewno wyglądały jak oczy.Arnie parsknął krótkim, głośnym śmiechem.Zasłona w jednym z okien odchyliła się na bok, ktoś wyjrzał na zewnątrz, po czym zasłona opadła z powrotem.- Gdyby nie ten autostopowicz.ten Gottfried.gdyby go nie było z nami, po prostu umarłabym.Umarłabym, Arnie.- Utkwiła spojrzenie w jego oczach i parła naprzód.Tylko raz - pomyślała.Muszę to powiedzieć tylko jeden jedyny raz.- Opowiadałeś mi, że przez pierwsze trzy lata pracowałeś w szkolnej kafeterii.Na drzwiach kuchni widziałam plakat informujący o sposobie stosowania zabiegu Heimlicha.Ty też na pewno go widziałeś, lecz mimo to nie zrobiłeś użytku ze swojej wiedzy.Próbowałeś klepać mnie po plecach, a to zupełnie nie pomaga.W któreś wakacje, jeszcze w Massachusetts, pracowałam jako kelnerka w małej restauracji.Pierwszą rzeczą, jaką mówią każdemu, kto zaczyna pracę, jest to, że kiedy ktoś się zakrztusi, klepanie po plecach nic mu nie pomoże.- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytał nienaturalnym, piskliwym głosem.Wpatrywała się w niego bez słowa.Wytrzymał jej spojrzenie tylko przez chwilę, po czym jego oczy - złe, zmieszane, niemal zaszczute - uciekły gdzieś w bok.- Leigh, ludziom zdarza się zapominać różne rzeczy.Masz rację, powinienem był zastosować ten zabieg, ale jeżeli ty też przeszłaś taki kurs, to wiesz, że możesz zastosować go sama na sobie.- Złączył mocno obie dłonie i uderzył się sterczącym kciukiem w przeponę, by dowieść prawdziwości swoich słów.- Tyle tylko, że czasem, w pod­bramkowych sytuacjach, to czy tamto wylatuje z głowy i.- Owszem, to prawda.A tobie w tym samochodzie wylatuje z głowy całe mnóstwo rzeczy.Na przykład to, jak być Arniem Cunninghamem.Potrząsnął głową.- Potrzebujesz czasu, żeby sobie to wszystko przemyśleć.Po­trzebujesz.- Właśnie tego na pewno nie potrzebuję! - odparła z siłą, o jaką się nawet nie podejrzewała.- Jeszcze nigdy nie miałam żadnych nadnaturalnych przeżyć i nawet nie wierzyłam w tego rodzaju historie, ale teraz zastanawiam się, co właściwie się dzieje i co się dzieje z tobą.Te światełka wyglądały jak oczy, Arnie.a potem.potem pojawił się zapach.Okropny zapach zgnilizny.Drgnął raptownie.- Chyba wiesz, o czym mówię.- Nie mam najmniejszego pojęcia.- Podskoczyłeś, jakby sam diabeł nastąpił ci na ucho.- Zdaje ci się.Zdaje ci się mnóstwo rzeczy.- Ten zapach tam był.I nie tylko on.Czasem twoje radio nie odbiera nic innego tylko tę stację nadającą stare przeboje.W oczach Arniego znowu pojawił się dziwny błysk, a w lewym kąciku ust wyraźne drżenie.- A czasem, kiedy całujemy się w samochodzie, silnik nagle gaśnie, jakby jej to się nie podobało.Zupełnie jakby jej to się nie podobało, Arnie!- Jesteś przygnębiona - stwierdził ze złowieszczą obojętnością.- Oczywiście, że jestem! - odparła ze łzami w oczach.- A ty nie? - Łzy pociekły jej po policzkach.Myślę, że to koniec z nami, Arnie.Kochałam cię, ale wydaje mi się, że to już koniec.Naprawdę tak myślę i strasznie mi przykro z tego powodu.- Twój dom zamienił się w.pole bitwy, wozisz Bóg wie co do Vermontu i Nowego Jorku dla tej świni Darnella, a twój samochód.samochód.Nie mogła wykrztusić ani słowa więcej.Głos uwiązł jej w gardle Wypuściła z rąk sprawunki i nachyliła się, by je podnieść, ale, wycieńczona i rozszlochana, zdołała tylko rozrzucić je jeszcze bardziej.Kiedy Arnie nachylił się, by jej pomóc, odepchnęła go gniewnie.- Zostaw to! Sama dam sobie radę!Wyprostował się z pobladłą twarzą, wykrzywioną grymasem szalonej wściekłości, ale jego oczy.Leigh odniosła wrażenie, że są zagubione i niepewne.- W porządku - powiedział chrapliwym głosem, powstrzymując łzy.- Bardzo dobrze.Dołącz do reszty, jeśli tego chcesz.Przyłącz się do tamtych zasrańców.Kogo to obchodzi?Nabrał w płuca potężny haust powietrza; z ust wyrwało mu się coś w rodzaju krótkiego, rozpaczliwego łkania, które jednak stłumił szybko dłonią ukrytą w rękawiczce [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl