[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A mimo to robimy swoją robotę: 8.Gwardyjska Armia Pancerna sparaliżowana niemal w stu procentach - za­miast prowadzić operacje bojowe zajmuje się wyłapywa­niem dywersantów na własnych tyłach.Dzień dobiega końca.Przez całą dobę nikt nas nie nie­pokoił.Wypoczęliśmy.Nasza grupa pozostaje niewykryta, bowiem dowódca jest przebiegły jak wąż.Okazuje się, że wołają nań właśnie Waż.Wytropił nieprzyjacielski maga­zyn amunicji, i pod tym magazynem koczujemy od trzech dni.Tutaj założyliśmy swoją bazę, tu przechowujemy cały ciężki sprzęt.A po nocach część grupy bez zbędnego ob­ciążenia wyrusza na dalekie wypady, dokonuje śmiałych napaści, wraca do bazy.Wszystkie pozostałe grupy, które ukrywały się w nieprzebytych borach dawno już zostały wytrzebione.A my się jeszcze trzymamy.Trudno przeciw­nikom wyobrazić sobie, że naszą bazę mają pod samymbokiem, i dlatego helikoptery nam nie dokuczają.A na zasadzki i posterunki trzeba uważać.- No jak, dupy wołowe? Gotowi?Grupa stoi gotowa do wymarszu.Narty przypięte, pa­sy i zaciski sprawdzone.- Podskoki.Przed wyruszeniem na akcje każdy musi podskoczyć kilka razy w miejscu, sprawdzić, czy nic nie brzęczy.- Już czas.Naprzód.XSłuchaj, Szopen, wyobraź sobie, że jesteśmy napraw­dę na wojnie.Zastępca dowódcy zginał, a dowódca ma przestrzeloną nogę.Ciągnąć go ze sobą, to wyrok na całą grupę, porzucić go, to samo.Nieprzyjaciel zmusi go do gadania, choćby miał mu wycinać wątrobę po kawał­ku.Specnaz nie wie, co to ewakuacja.Wyobraź sobie, Szopen, że przejąłeś dowodzenie grupą.Co poczniesz z rannym dowódcą?Szopen bez słowa sięga do niewielkiej kieszonki na rę­kawie i wyciąga jednorazową strzykawkę: Błoga Śmierć.- Bardzo dobrze, Szopen.Na wojnie mamy jedyny sposób przeżycia: zabijając swoich rannych własnoręcz­nie.- W notesie wpisuję kolejny plus.Mija siedemnasty dzień od zrzutu.Aktywne działania prowadzi już tylko pięć, sześć grup Specnazu, w tym nasza.Grupa Rekina, grupa kapitana Złego dawno już wpadły.Dowódca 43.wyczuwa to szóstym zmysłem.Zarówno Rekin, jak Zły, to jego przyjaciele i rywale.Pewnie lejtnant Wąż myśli o nich w tej chwili, bo leciut­ki uśmiech pojawił się na jego twarzy.- Gotowi? Podskoki.Dobra.Naprzód chłopcy.Już nie mówi na swoich żołnierzy „dupy wołowe".Rozdział 4IIdę po czerwonym dywanie.Nie było mnie tutaj 23 dni.Odzwyczaiłem się od ciszy, od dywanów, od ciepełka.Zdzi­czałem.W ogóle człowiek bardzo szybko dziczeje i powra­ca do świata zwierząt łatwo i lekko, bez żadnych oporów.Na korytarzu w sztabie cisza i spokój.Wszyscy syci, wypucowani, twarze starannie wygolone.Żadnego zzięb­niętego chrypienia dowódcy ani niecierpliwego skowytu psów na chwilę przed spuszczeniem ze smyczy.Naszą 43.grupę dywersyjną pojmano jako jedną z osta­tnich.Otoczono, zapędzono w wąwóz.Wszystko jak na prawdziwej wojnie.I psy były prawdziwe.A przecież czwo­ronożny przyjaciel człowieka nie widzi żadnej różnicy: pra­wdziwa to nagonka, czy ćwiczebna.Jeden czort.Zwinny, sprawny szeregowiec Kańczug nawet z tych tarapatów wyszedł obronną ręką.Jego pierwszego odbili od grupy i popędzili w stronę rzeki.Lody właśnie ruszy­ły, więc chcieli go dopaść na brzegu.Ale Kańczug zrzucił kurtkę, cisnął karabin - i popłynął, lawirując między, krą.Nie posłano helikoptera za jednym uciekinierem, ale j psy - nie w ciemię bite - skakać do wody nie chciały.Po l czterech dniach wrócił do koszar swojego batalionu, dój reszty wynędzniały, w granatowym milicyjnym szynelu.[Ukradł.Za ten wyczyn nagrodzono go stopniem sierżan­ta i piętnastodniowym urlopem.W batalionie nie on je­den taki chwat.Wracają pojedynczo, na połamanych nartach, w poszarpanych kurtkach, krwawiąc z ran.Naszą grupę pojmano w głębokim wąwozie, odcinając jej wszystkie drogi odwrotu.Przywieziono nas do ko­szar pułku MWD.Powitali jak starych kumpli, wyparzy­li w łaźni, nakarmili, dobę dali się odespać.Dla schwy­tanych zawczasu wydzielono osobny barak i lazaret ob­sługiwał wyłącznie nas.W łaźni żołnierze MWD spoglądają na nas z szacun­kiem i przerażeniem: szkielety.- Ciężka służba przypadła wam chłopcy w udziale.Nikt nie oponuje.Ciężka.Tyle, że każdy rok w formacji Specnazu liczy się za półtora roku służby.Odsłużysz dziesięć lat - zapiszą piętnaście.Odpowiednio płacą nam po półtorej pensji, płacą za skoki, płacą specjalny doda­tek za każdy dzień w terenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl