[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemiała pojęcia, gdzie jest barak, w którym trzymają więznia. Dowodziła więc eskortą w takisposób, że ta sama odprowadziła Shen do ziemianki ukrytej w lesie kilkadziesiąt kroków dalej.%7łołnierze zostały przed solidnymi drzwiami.Tylko ona mogła wejść do środka. To już?  Kiedy światło wtargnęło do pomieszczenia, dziewczyna siedząca dotąd napryczy zerwała się na równe nogi. Spokojnie  zaczęła Shen i w tym samym momencie zdała sobie sprawę, jak to głupiozabrzmiało. Możemy jeszcze chwilę posiedzieć.Dała dezerterce regulaminowy niewielki bukłak.Ot, kilka łyków wina dla otumanienia.Tylewłaśnie według twórców kodeksu honorowego armii się należało. Ja.ja nie chciałam. Wez przestań.Masz, napij się.  Ale ja.Zmusiła tamtą, żeby usiadła z powrotem na pryczy.Sama przysiadła obok. Pij, pij. Przytuliła się do ramienia obcej dziewczyny. Ale ja. No i co chcesz uzyskać od prostego kaprala? %7łe cię ułaskawi? %7łe ma choć ułamek mocyłaski generała? Z dupy spadłaś czy co?Objęła skazaną ramieniem i mocno przyciągnęła do siebie.Potem westchnęła ciężko. Wiesz.twoja egzekucja za żadne skarby nie jest na rękę nikomu w dowództwie.Usiłowała nie patrzeć w rozszerzone nagłą nadzieją oczy dziewczyny. Dlatego też przysłalimnie.Córkę rybaka, jak i ty. Skąd wiesz, że jestem córką rybaka?Shen o mało nie westchnęła znowu z powodu naiwności dezerterki.Nie no, oczywiściekażdy mógł sobie wyobrazić mieszczkę albo córkę chłopa z równin, jak kradnie łódz, zaopatrujeją odpowiednio i żegluje, kierując się gwiazdami.Taa, każda dziewczyna z miasta to, wiadomo,takie rzeczy ma wyssane z mlekiem matki. Dowództwo o tym wie.I dlatego wysłali mnie. Ale dlaczego? Mówię ci: nikt nie chce tej pierdolonej egzekucji.Rozniesie się, śmiesznością nas okryje,oficerowie pójdą o stopień w dół, a nam to lepiej było się nie rodzić.Dziewczynę na pryczy aż zapowietrzyło.Bogowie, jak łatwo wzbudzić nadzieję w kimś, ktochce, żeby ją wzbudzić.Bogowie! Shen czuła się jak szmata.Jak zgniła żmija, która rozkładasię w strumieniu, ale której jad może jeszcze otruć kogoś, kto chce się napić wody.A możenie? Może fałszywa nadzieja jest mimo wszystko lepsza niż całkowity brak? Woleliby cię ułaskawić. Bogowie. Skazana dziewczyna najwyrazniej wierzyła, i to bez zastrzeżeń.Naprawdę? Tylko musisz coś zrobić. Shen nachyliła się do jej ucha i ściszyła głos:  Powiem ci co.Jedna z żołnierzy eskorty zapukała w drzwi, sygnalizując, że już czas.Shen pomogła siętamtej podnieść. Pamiętasz wszystko?  Spojrzała badawczo. No, musimy iść. Ale.ale ja naprawdę nie chciałam uciekać.To te majaki. Co?  Shen zatrzymała się jak wryta. Te sny.Nawiedzał mnie taki chłopak.Zawsze sen był bardzo męczący.Ni to koszmar, nimajak. Idziemy!  Shen wydała komendę eskorcie.Nie mogła poradzić sobie z własnymi myślami.Chłopak ze snu? Ten sam, który od dzieckaodwiedzał ją? Czy to on sprawił, że dziś spotkała skazaną? On.Odpowiedz wydała się prosta.Przecież sama śniła o tym spotkaniu wcześniej.Niewiele było dla niej zaskoczeniem.Czegowięc chciał? Nie sposób rozstrzygnąć.Od dawna wiedziała, że chłopak ze snu pozbawionyjest jakichkolwiek ludzkich uczuć.Jej, Shen, do czegoś potrzebował, odwiedzał ją od dawna, atamtą, dezerterkę, po prostu wykorzystał.W sposób bezwzględny, nie bacząc na nic.Po co?Przygryzła wargi.Zaraz się dowie po co.Przekazanie więznia żołnierzom desantu, które miały dokonać egzekucji, odbyło się bezkłopotów.Shen mogła wrócić do szeregu i stanąć obok Wae, blisko dowództwa.Skazanaodmówiła opaski na oczy, ręce skrępowano jej regulaminowo.Pluton egzekucyjny w sile raptemdrużyny ustawiał się sprawnie.Tu nie mogło być żadnego błędu w musztrze.Pułkownik zdesantu odczytała rozkaz, Shen w szeregu dowiedziała się, że według regulaminu egzekucjinie może dokonać macierzysta jednostka, stąd desant tutaj i stąd też większa poruta i wstyd.Sierżant w galowym mundurze wystąpiła przed szereg.Padały kolejne komendy i nagle stałosię coś nieoczekiwanego. Cel!  wrzasnęła sierżant. Niech żyje imperialna armia!  krzyknęła skazana. Niech żyje Jej Cesarska Mość i jejwojska specjalne! Niech żyje. Pal!  dokończyła sierżant zgodnie z regulaminem.Dziesięć kul w celu przerwało oratorskie popisy skazańca i nikt z obecnych nie dowiedziałsię, co jeszcze powinno żyć.Cisza, która zapadła, z całą pewnością jednak nie była wyłącznie regulaminowym wymogiem.Kilkaset żołnierzy na placu stało w szoku.Różne rzeczy słyszałosię przed egzekucją.Rozstrzeliwani partyzanci krzyczeli z reguły:  Niech żyje wolność.Cywile: Jestem niewinny albo:  Za co? Za co?.Dezerterki wrzeszczały:  Litości! albo:  Niechciałam , ale, do jasnej cholery, nigdy:  Niech żyje imperialna armia, z której uciekałam i któramnie teraz rozstrzeliwuje.Pierwsza otrząsnęła się pani generał. No, no. powiedziała do pani pułkownik. A jednak coś potraficie w dziedzinie szkolenia.Tę dezerter musiało chyba chwilowo zaćmić ze strachu.Ale postawa.żołnierska! Brawo!Pułkownik przełknęła ślinę, nie wierząc własnemu szczęściu.Nachyliła się do major iszepnęła na odchodnym: No, kurwa, jesteś genialna.Tak wybrnąć z matni w ostatniej chwili.Gratuluję.%7łołnierze nadal patrzyły w zdziwieniu na świtę wyższych oficerów opuszczających plac.Dopiero wtedy major na miękkich nogach podeszła do Idri. Ale masz ludzi, pindo.Napiszę wniosek o awans na kapitana dla ciebie. Ku chwale ojczyzny, pani major. Pokaż, co to za cwana jucha, która to wymyśliła.Idri podprowadziła panią major do stojącej na baczność Shen. To ta.Major poklepała dziewczynę protekcjonalnie po policzku. Zapamiętam sobie ciebie, dziecko.Zapamiętam.Idri mrugnęła porozumiewawczo i dodała: W najbliższej bitwie trzymaj się blisko mojego tyłka, cwaniaro.Wae, wez se z magazynutyle wina, ile chcesz.Wpisz się na listę nagród za to, że ją do nas przyprowadziłaś.Kiedy oficerowie odeszli, na Shen rzuciła się Nuk. Babo, jesteś genialna.Powiedziałaś tamtej, że jak wykrzyczy, co trzeba, to ją ułaskawią?Jesteś genialna! Koniec kar, a wszyscy żołnierze cię lubią!Shen rozejrzała się wokół po zadowolonych twarzach.Tego chciał chłopak ze snu? Właśnietaka była mu potrzebna? Ciekawe do czego.Bosman Mielczarek kichnął tak potężnie, że marynarze wokół skurczyli się odruchowo. No ładnie!  Tomaszewski odsunął się o krok. Co cię tak złapało? A, panie poruczniku.Przewiało mnie na pokładzie. Zaziębienie w tropikach? Podobno się zdarza.Wiedza obu na te tematy nie była zbyt wielka. Raczej malaria.Tylko skąd tu na morzu komary?Bosman wzruszył ramionami.Coś mu świtało, że malaria rzeczywiście objawia siędreszczami i gorączką, ale czy to przypominało przeziębienie? A cholera jedna wie.Tomaszewski ruszył dalej.Wartownik przed drzwiami Kai nie musiał już stać, pozwolono muna małe składane krzesełko.Powoli wszystko normalniało, jeśli w ogóle obecną sytuację możnazaliczyć do kategorii normalnych.Tomaszewski zapukał w drzwi i nacisnął klamkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl