[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sam aparat przyniosłem ze sobą.Minox.Chromowane kwadratowe pudełeczko z guzi­czkami i okienkami.Od dziesięcioleci wszystkie wywia­dy świata posługują się wyłącznie tym aparatem.Kim Philby używał Minoxa pracując dla wywiadu radzieckie­go przeciw Brytyjczykom.Pułkownik Oleg Pieńkowski pracował Minoxem dla angielskich służb specjalnych przeciw radzieckim.Oto on, trzymam go w dłoni.Malut­ki poręczny Minox.Podłączam teleobiektyw i próbuję fotografować.Na razie tylko się przymierzam.Dla takie­go małego aparatu 100 metrów tu duża odległość.Przy najlżejszym drgnieniu ręki wszystko zamazane, nie­ostre.Minox do tego się nie nadaje, wymyślono go do fotografowania rozłożonych na stole dokumentów.Czas wlecze się niemiłosiernie.Z domu naprzeciw wy­chodzi tęga kobieta, idzie przed siebie.Nic ciekawego.Przejechał listonosz na rowerze.Znowu wszystko zamarło.Przemknął czarny Mercedes, na tylnym siedzeniu facet odziany w białe prześcieradła.To przedstawiciel biednego kraju udaje się na konferencję, by żądać pieniędzy od krajów bogatych.Dyplomaci z bogatych krajów też jadą na konferencję, ale ich pojazdy są skromniejsze - Fordy, Yolkswageny.Specjaliści twierdzą, że przepaść oddzielają­ca kraje biedne od bogatych w przyszłości ma się pogłę­biać: przedstawiciele biednych krajów będą jeździć wy­łącznie Rolls-Royce'ami, a dyplomaci z krajów bogatych przesiądą się na rowery, bo to oszczędniej.Cienka wskazówka malutkiego chronometru niezmor­dowanie krąży po cyferblacie.Znowu przeszła tęga ko-bieta.Znów zaskrzypiały opony dużej czarnej limuzyny z przyciemnionymi szybami: jeszcze jeden biedak poje­chał po wsparcie.Ponownie omiatam Zeissem ulicę.Że­by tylko nikogo nie przegapić.Zapamiętać numery.Za­pamiętać twarze.Zapamiętać każdy ruch, każdą zmianę.Minox czeka odbezpieczony jak cekaem w czołgu.Po­gotowie bojowe.Każdy podejrzany szczegół - na kliszę.Klatki na filmie są mikroskopijne, więc mieści się ich bardzo dużo.A to co takiego?Co??! Zanim cokolwiek zdążyłem sobie uświadomić, poczułem, że stała się rzecz straszna i nieodwołalna.Przy krawężniku zatrzymał się elegancki Citroen.Po­znałbym go wśród tysięcy innych samochodów: to Citroen Pierwszego Zastępcy.Z wozu wysiada kobieta, która szybkim ruchem pochyla się ku Pierwszemu Za­stępcy i całuje go na pożegnanie.Właśnie ten moment utrwala mój mały niezawodny Minox.Kobieta wsiada do sportowego Fiata i odjeżdża.Pierwszy Zastępca już daw­no zniknął za rogiem.Siedzę w fotelu, zaciskam wargi.Kobieta nie jest, oczy­wiście, żoną Pierwszego Zastępcy.Znam jego żonę.Nie jest to również tajna agentka: Nawigator zna czas i miej­sce każdej operacji i z pewnością zabronił jakichkolwiek działań w moim rejonie.To znaczy, że GRU znowu mnie sprawdza.Wpakowali mnie do tego kretyńskiego pokoju i odegrali komedię.Teraz czekają: zamelduję o występku uwielbianego przeze mnie człowieka czy też przemilczę? Aparat dali mi, żeby sprawdzić, czy się zawahałem choć chwilę, czy też użyłem go natychmiast.Po samym zdję­ciu też potrafią ocenić czy zadrżała mi ręka, czy też zachowałem spokój i opanowanie.Nie bez powodu zagryzam wargi.Jest jeszcze jedna możliwość.Cicha, spokojna uliczka to wymarzone miejs­ce na tajną schadzkę.Mało kto wie, że siedzę tu, na szóstym piętrze, ukryty za ciężką kotarą.Mikołaj Tara-sowicz nie ma o tym pojęcia, jeżeli nie bierze udziału w operacji.Pierwszy Zastępca i kochanka.Amerykanka? Angielka? Oczywiste, że cudzoziemka.Kobieta radziecka za granicą nie powinna mieć samochodu, tym bardziej sportowego.Na co jej sportowy wóz? Wszystkie samo-chody należą do państwa radzieckiego i korzystają z nich tylko ci, co stoją na straży jego potęgi.Jeżeli to nie była gra ani weryfikacja, to przyszła kryska na Pierwsze­go Zastępcę.Klapa.Szlus.Funta la commedia.Konwejer.Pełny konwejer z bardzo nieprzyjemnym finałem.A może to jednak kontrola? Mało to razy tak właśnie nas sprawdzali? Postąpiłem jak należało.Szybko i zde­cydowanie.Patrzę przez okno szklanym wzrokiem.Pu­sta ulica, nic nie zakłóca spokoju.Tylko jakiś nieprzy­jemny garbus z gazetą w łapie sterczy przed sklepem z obuwiem.Co tam, człowieku, takiego ciekawego?Zanurzam się w fotelu, gapię się w sufit.Nagle zry­wam się na równe nogi, przewracam termos.Łapię Mi-noxa, pstrykam.Przecież to ON! A niech to wszyscy diabli, to STARY PRZYJACIEL! Pstryk, pstryk, pstryk.Jeszcze raz.Szlag by trafił wszystkich przyjaciół do ku­py z pułkownikiem Mieszczeriakowem, z Pierwszym Za­stępcą i jego dziwką.Czas minął.Przyjaciel obojętnie rzuca gazetę do kosza i znika za rogiem.Marna jakość zdjęć może zdradzić mój stan ducha, może zasugerować, że się wahałem, że nie chciałem wydać Pierwszego Zastępcy.Podrywam się z miejsca.Wykręcam teleobiektyw.Za­wijam termos, obiektyw i lornetę, paczkę wkładam do kosza na śmieci.Ktoś to później zabierze.Minoxa ści­skam w lewej ręce.W ten sposób łatwiej wyrwać film w razie aresztowania.Ach, gdyby mnie teraz aresztowa­no! A może upozorować napaść policji? Nie, taki numer nie przejdzie.Konsul generalny zaraz zadzwoni na ko­misariat i dowie się, że to czysta bujda.Wtedy czeka mnie konwejer.Wychodzę na ulicę, jaskrawe słońce razi prosto w oczy.Nie, ten radosny świat nie może być aż tak okropny.To była najzwyklejsza kontrola, zwyczajna prowokacja GRU.Nie dałem się nabrać.W Akademii nie takie badania nam urządzano.Wtedy naprawdę bywało gorąco, życie najbliższych istot rzucano na jedną szalę.Potem okazywało się, że to nasi szefowie takie z nas żarty sobie stroili.Niejeden tego nie wytrzymał.Ja wy­trzymałem.IIISkąd nadszedł Stary Przyjaciel? Przez moment zawahałem się: skłamać czy nie?- Nie widziałem, towarzyszu generale.- Miałeś przecież chronometr [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl