[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szczególnie jeśli w takie mniemanie popadagłupek, na którym jej akurat zależy.Może się pomartwić? Może.A jak człowiek sięmartwi, przeleci tę odległość do Leśniczówki i z powrotem, zanim się zdąży obejrzeć,wiem to z własnego doświadczenia.Dziwię się, że nie doleciała do Piasków, ale możełodzie zagrodziły jej drogę i wreszcie usiadła. Bardzo dobrze zrobiła, że usiadła  stwierdził sucho major. Opisała facetów? Na moje oko znajomi, trudni do określenia.Ale jednego zdążyła rozpoznać. Dlaczego nie powiedziała od razu? Bo dopiero pózniej skojarzyła wydarzenia, a i to w pierwszej chwili myślała, żeoni coś naprawiali, a nie psuli.Powiedziała mi teraz, na wszelki wypadek.Coś w twarzy Jacka powiadomiło mnie, że załatwiłam sprawę doskonale i nieo facetach będzie rozmawiał z dziewczyną przy najbliższej okazji.Zestawienie z żonąprokuratora wypadało, zdaje się, na jej korzyść. Linę mam opracowaną  odezwał się sierżant znad roboty. Tam już w ogólekołowacizna, cały świat ją macał.Też wysłać Lewkowskiemu?129  Też  zadecydował major. Zaraz  powiedziałam niespokojnie, bo zajęta jeszcze byłam tematem prywatnymi przyszły mi na myśl komplikacje od strony odwrotnej. Czy ta prokuratorowa cięzna? W jakim sensie?  spytał ostrożnie Jacek. No, wie, kim jesteś i jak się nazywasz? Co też pani.? Jestem zwyczajny żigolak i przyjechałem z Aomży.Nie wiem,dlaczego właśnie z Aomży, tak mi się jakoś nawinęło.Zapomniałem, jak się nazywam, aleona to powinna pamiętać.Cholera, aż mnie skręcało, jak płaciła za mnie w knajpie. Wobec tego nie mówmy o tym  zarządził surowo major i odwrócił się doBodzia. Pan co.?Bodzio, siedzący dotychczas w kącie nad szklanką piwa w absolutnym milczeniu,odetchnął głęboko. Ja jak ta perła  oznajmił z rozgoryczeniem. Jednak byłem zadowolony, żeumiem żeglować, na pełnym morzu wiatr się zmienił i podniosła się fala, a to ścierwona holu przeszkadza, ile może.Jutro płynę ostatni raz, niedzwiedzia dadzą mi dzisiaj,instrukcje otrzymałem na piśmie i nareszcie jak trzeba.Utleniło się w trzy minuty, o,proszę.Z wielkim zainteresowaniem obejrzeliśmy wszyscy czystą kartkę w kratkę.Kratkiistniały, tekstu na niej nie było. I nie wiem co dalej, bo ciągle jeszcze nie odgadłem, jak mnie chcą załatwić.Ten mój goniec, zadzgany nożem w zaułku, na nowo zaczął mi się plątać po umyśle.A co by było, gdyby tak na przykład złamał nogę, wybiegając z mojego domu.? Opsnąłsię na krawężniku, leży, kopertę z kawałkami gazet tuli do łona i nie pozwala jej sobieodebrać, ludzie wzywają do niego pogotowie.On się domaga.Zaraz, czego się możedomagać? Proste, musi zawiadomić o wypadku nadawcę albo odbiorcę, jeśli trafia namnie, lecę po kopertę, zabieram ją i muszę organizować swoje oszustwo od zera.Jeśli naodbiorcę, sprawa wygląda gorzej, goniec złamał nogę na moim progu, nie miał żadnejmożliwości ukraść forsy, zamienić jej na makulaturę, sprzeniewierzyć.Odbiorca musipomyśleć, że to ja zamierzałam go wykantować.Zapewne przestaje mnie lubić.Goniec ze złamaną nogą gwałtownie zaczął obrastać mi w szczegóły.A gdyby jązłamał wcześniej, lecąc do mnie, po drodze.? Nie mam innego, ten jeden był godzienzaufania albo tylko ten jeden nadawał się na ofiarę mojego zamierzonego kantu.Planysię łamią.No dobrze, rezygnuję, wywinę numer innym razem.Myśl, sama z siebie i wbrew mnie, wróciła do odbiorcy, który przestał żywić do mniesympatię. Innym razem jej się nie spodobało.Odbiorca, zamiast sympatii, zaczynażywić podejrzenia.Ocknęłam się z olśnienia, na razie dość mętnego, ale stwarzającego duże nadzieje.130 Jacek i Bodzio, przy pomocy sierżanta, który już skończył z dolarami i troskliwie owijałje folią, rozważali sprawę kraksy samochodowej..poza wszystkim, żadna ludzka siła nie zmusi mnie do szybkości.Mogę się wleczgodnie z przepisami. Małej bombce ganc pomada. Bombkę znajdą! Nikt nie będzie szukał.Nieszczęśliwy przypadek. Układ kierowniczy i hamulec razem.Jeśli wysiądzie jedno i drugie, nie ma siły! Może się znalezć akurat na długiej prostej. To nie będzie wiedział, że mu wysiadło, i wyrzuci go z pierwszego zakrętu! Najlepiej byłoby, żeby się ten wóz po prostu rozleciał na kawałki sam z siebie podsunął zdegustowany Bodzio. Znienacka.Tylko nie wiem, czy się od tegozapali. Będą jechali za tobą z zapałkami w ręku. Uspokójcie się!  zażądał z irytacją major. Obłędu można dostać! Zawszebyłem ZA pomocą społeczeństwa, ale nie wiem, czy nie zmienię zdania! A czy to nasza wina, że pan nie może pracować normalnie?  spytałam gniewnie. Ale uspokójcie się rzeczywiście, bo zdaje mi się, że mam coś w rodzaju pomysłu.Sama się z nim zmagać nie będę.Wychodzi mi, że we właściwej chwili Bodzio powinienzłamać nogę.* * *Było jeszcze dość wcześnie, kończyła się pora wczasowej kolacji.Przed moim domemczatował Zygmuś, o którym znów udało mi się całkowicie zapomnieć, i nadziałam sięna niego w sposób nieodwracalny.Powitał mnie gorączkowymi okrzykami. Sukces-sukces! Doprawdy-doprawdy! Spotkanie-spotkanie! Wypatrzyłem-wypatrzyłem! Akcja-akcja, blisko-blisko!Strasznie chciałam, żeby jakiekolwiek słowo wypowiedział pojedynczo, ale niemiałam na to wielkich nadziei, bo był dziko przejęty.Zaciekawiło mnie, co, na litośćboską, mogli wykombinować pan Janusz i mecenas Koczarko razem z numeremtrzecim.Normalni ludzie, zdawałoby się.Czym prędzej zaproponowałam pójściena kawę, motywując propozycję obowiązkami śledczymi.Coś możemy przy okazjizobaczyć, przestępcy przechadzają się właśnie po rozmaitych deptakach, może siedząw takiej na przykład  Muszelce.Zygmuś zgodził się z zapałem.Relację zaczął mi składać już po drodze, inaczej zapewne groziło mu pęknięcie. Południowiec, widziałem-widziałem! Przy nim chuda! Istotnie, trafne-trafne,bardzo piękna kobieta-szkielet, kości-kości! Wielka uroda! Modelka.? Zbliżenie na131 plaży, razem-razem odeszli, numer pierwszy i drugi udawali-udawali nawiązywaniekontaktów, prezentację symulował jeszcze jeden-jeszcze jeden, nazwijmy go numerczwarty. Jak wyglądał? Wysoki.Szczupły.Włosy rudawe.Okulary.Bez zarostu.Wąski nos, zaciśniętewargi, kości policzkowe i szczękowe wyrazne, łasicowaty, ostry.Jakieś zalety ten Zygmuś musiał posiadać, należała do nich spostrzegawczość.Kiwnęłam głową z uznaniem, bo męża Wydry określił doskonale.Mąż zapoznał ze sobądwie grupy towarzyskie, z jednej strony pana Janusza i mecenasa Koczarko, z drugiejWydrę i Seweryna.Trochę sobie poplułam w brodę, wiedziałam przecież, że mąż Wydryi pan Janusz znają się wzajemnie z wyścigów i z kasyna, obaj lubili pograć w różnerzeczy, mąż Wydry prawdopodobnie dał się skusić na pokera [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl