[ Pobierz całość w formacie PDF ] .– Przyznaję, że ja również poczułam się zainteresowana.– Z pewnością masz już jakąś teorię.– Dokładniej mówiąc, dopasowałam fragmenty układanki.Cały szereg odrębnych faktów.Wygłaszane od niechcenia uwagi, podsłuchane przez wierną służkę, która właśnie stoi przed tobą.– Na drżące kolana Oponn, kobieto, do rzeczy!– Nigdy nie dajesz mi się pochwalić.No dobra.Szare Miecze były zaprzysiężone Fenerowi.To nie była zwykła kompania najemników.Raczej cholerni krzyżowcy, prowadzący świętą wojnę.I traktowali to poważnie.Ale coś się wydarzyło.Stracili swego boga.– To z pewnością długa opowieść.– W rzeczy samej.Ale nie ma znaczenia dla sprawy.– Chcesz powiedzieć, że jej nie znasz?– Zgadza się.Rzecz w tym, że ocalali oficerowie kompanii udali się do obozu Barghastów, gdzie spotkali się z grupką plemiennych czarownic, które już na nich czekały, i wspólnie z nimi urządzili rekonsekrację.– Chcesz powiedzieć, że zmienili bogów.O nie, nie mów mi, że to Treach.– Nie, nie Treach.On już ma swoich krzyżowców.– No dobra.W takim razie to na pewno Jhess.Pani Tkactwa.Wszyscy nauczą się robić na drutach z zawziętością godną.– Niezupełnie.To Togg.I Fanderay, Wilczyca Zimy, jego dawno utracona towarzyszka.Pamiętasz tę historię? Na pewno słyszałaś ją w dzieciństwie, o ile w ogóle byłaś kiedyś dzieckiem.– Uważaj, Niewidka.– Przepraszam.Tak czy inaczej, Szare Miecze zostały niemal całkowicie unicestwione.Szukają rekrutów.Wykałaczka uniosła brwi.– Tenescowri? Na oddech Kaptura!– To ma sens.– Jasne.Gdybym chciała stworzyć armię, najpierw poszukałabym ludzi, którzy mają zwyczaj zjadać się nawzajem, gdy tylko sytuacja robi się trudna.Oczywiście.Świetny pomysł.– Patrzysz na to z niewłaściwej strony.Powinnaś powiedzieć: ludzi, którzy nic nie mają.– To znaczy, nieudaczników.– Hmm, tak.Wolnych od wszelkich więzów.Gotowych poddać się mistycznym rytuałom wtajemniczenia.Wykałaczka chrząknęła po raz drugi.– To obłęd.Wszyscy tu zwariowali.– Jeśli już o tym mowa – wyszeptała Niewidka.Kapitan Paran i Szybki Ben podjechali do nich.– Kapralu Wykałaczka.– Słucham, kapitanie?– Czy wiesz, gdzie może być Trzpień?– Nie mam pojęcia, kapitanie.– Sugeruję, byś lepiej uważała na ludzi ze swej drużyny.– Hmm, poszedł z sierżantem Nerwusikiem.Z tuneli wylazł ktoś, kto podawał się za księcia Ararda.To wygnany władca któregoś z tych miast na południe od rzeki.Ten facet chciał rozmawiać z przedstawicielem Zastępu Jednorękiego, a ponieważ nie mogliśmy cię zlokalizować.Paran zaklął pod nosem.– Wyjaśnijmy sprawę.Sierżant Nerwusik i Trzpień samozwańczo mianowali się oficjalnymi przedstawicielami Zastępu Jednorękiego i udali się na rozmowy z księciem? Nerwusik? Trzpień?Stojący obok kapitana Szybki Ben prychnął tłumionym śmiechem.Paran przeszył go wściekłym spojrzeniem.– Detoran również zgłosiła się na ochotnika – ciągnęła niewinnym tonem Wykałaczka.– Chyba poszli we trójkę.Może było też z nimi paru innych.– Młotek?Potrząsnęła głową.– On jest z Płotem, kapitanie.Zajmuje się uzdrawianiem i tak dalej.– Kapitanie – wtrącił Szybki Ben.– Lepiej ruszajmy już w drogę.Nerwusik zacznie grać na zwłokę, gdy tylko poczuje się zbity z tropu, a to zwykle dzieje się zaraz po tym, jak się przedstawi.Detoran nie odezwie się ani słowem, a pozostali zapewne też nie.Trzpień może gadać głupoty, ale on ma na sobie włosiennicę.Nie powinno stać się nic złego.– Naprawdę? Mam cię wziąć za słowo, czarodzieju?Szybki Ben wybałuszył oczy.– Mniejsza z tym – warknął Paran, biorąc w ręce wodze.– Opuśćmy już to miasto.bo inaczej wkrótce wciągną nas tu w nową wojnę.Kapralu Wykałaczka.– Słucham?– Dlaczego stoisz tu sama?Kobieta rozejrzała się pośpiesznie wokół.– A to suka – wyszeptała.– Kapralu?– Nic, nic.Przepraszam, kapitanie.Chciałam chwilę odpocząć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|