[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ci strażnicy znaleźli.zastępczynię.Oszustkę, którą mogli wpasować w tę rolę.Zadanie ułatwiła im elastyczność wszelkich przepowiedni, o której przed chwilą wspomniałaś.Odrodzona.No cóż, to znaczy, że musi wyglądać młodziej, tak? W końcu stara kobieta nie może poprowadzić armii na nową wojnę.Ponadto starej kobiecie trudno byłoby kogokolwiek przekonać, że rzeczywiście została odrodzona.– Perła.– Słucham?– Odrzucam taką możliwość.Tak, wiem, o czym mówisz.Ale to wykluczone.– A dlaczego? Nic innego nie pasuje.– Nie obchodzi mnie, co do czego pasuje! Czy my, śmiertelnicy, jesteśmy tylko tym? Ofiarami okrutnej ironii, dostarczającymi rozrywki obłąkanym, padlinożernym bogom?– Padlinożerne wrony, padlinożerni bogowie.to mi się podoba, dziewczyno.Ale zamiast okrutnej lepiej byłoby mówić o wspaniałej ironii.Nie wydaje ci się, że Felisin byłaby zachwycona szansą stania się narzędziem bezpośredniej zemsty na swojej siostrze? Na imperium, które zesłało ją do kopalń? Los może sam odsłonić swe karty, ale szansę trzeba wykorzystać dobrowolnie, a nawet z radością.Mało prawdopodobne, by to wszystko było przypadkiem.To raczej dogodna konwergencja pragnień i konieczności.– Musimy wrócić do przybocznej – oznajmiła Lostara.– Niestety, dzieli nas od niej Tornado.W sferze jego mocy nie mogę korzystać z grot, które przyśpieszyłyby naszą podróż.A okrążenie go zajęłoby nam stanowczo zbyt wiele czasu.Nie obawiaj się, spróbujemy dotrzeć do Tavore na czas z naszą upiorną wiadomością.Będziemy jednak musieli przedostać się przez Tornado, przez samą Raraku.Musimy posuwać się naprzód cicho i ostrożnie, bo gdyby nas zauważono, skończyłoby się to dla nas śmiercią.– Jesteś tym zachwycony, zgadza się?Otworzył nagle oczy.Z nieoczekiwaną irytacją zdała sobie sprawę, że stanowczo za bardzo polubiła tę jego minę.– To niesprawiedliwe, moja droga Lostaro Yil.Cieszę się, że rozwikłaliśmy zagadkę, wykonaliśmy zadanie, którym było ustalenie, co się stało z Felisin.W takim stopniu, w jakim było to obecnie możliwe.– A co z twoim polowaniem na przywódcę Pazura?– Och, sądzę, że w tym zakresie również wkrótce osiągnę satysfakcję.Wszystkie wątki zmierzają ku dogodnej konwergencji.– Wiedziałam, że jesteś zadowolony!Rozpostarł dłonie.– Wolałabyś, żebym poddał się krwawemu biczowaniu? – Widząc, że uniosła brwi, przymrużył na chwilę podejrzliwie powieki.Potem zaczerpnął głęboko tchu i zaczął mówić dalej: – Nasza misja jest już prawie skończona, dziewczyno.Niedługo będziemy mogli sobie usiąść w chłodnym namiocie, trzymając w rękach puchary ze schłodzonym winem, i spokojnie podyskutować o niezliczonych odkryciach, jakich dokonaliśmy.– Nie mogę się doczekać – odparła z przekąsem, krzyżując ręce.Raptem odwrócił się w stronę Tornada.Ryczący wściekle wir przesłaniał większą część nieba.Padał z niego nieustanny deszcz pyłu.– Oczywiście najpierw będziemy musieli się przedostać niepostrzeżenie przez osłony bogini.W twoich żyłach płynie krew Pardu, więc nie przyciągniesz jej uwagi.Ja natomiast jestem w jednej czwartej Tiste Andii.Poderwała się gwałtownie, wstrzymując oddech.– Naprawdę?Uniósł wzrok i spojrzał na nią z zaskoczeniem.– Nie wiedziałaś o tym? Moja matka pochodziła z Ławicy Avalii.Była białowłosą pięknością półkrwi.Tak mi przynajmniej mówiono.Osobiście jej nie pamiętam, bo zostawiła mnie ojcu, gdy tylko zostałem odstawiony od piersi.Lostara wyobraziła sobie Perłę ssącego pierś matki.To była niepokojąca wizja.– To znaczy, że urodziłeś się żywy?Uśmiechnęła się, gdy umilkł oburzony.*Zeszli ścieżką do niecki, w której nieprzerwanie szalała burza Tornada.W miarę, jak się zbliżali, wznosiło się ono coraz wyżej nad nimi.Nadchodził zmierzch.Zapasy żywności już się wyczerpywały, lecz wody mieli pod dostatkiem.Uzupełnili jej zapasy w studni położonej nieopodal ruin świątyni.Buty Lostary rozlatywały się na kawałki, a mokasyny Perły zmieniły się w owinięte wokół stóp szmaty.Szwy na ich ubraniach puszczały i rozpadały się w promieniach nieubłaganego słońca.Skóra popękała, a żelazo pokryła warstwa patyny i plamki rdzy – pozostałość po morderczym przejściu przez grotę Thyrllan.Lostara czuła się zmęczona i wysuszona.Wiedziała, że wygląda na dziesięć lat więcej, niż miała w rzeczywistości.Wzmacniało to tylko furię i trwogę, które czuła na przemian, widząc zdrową, wolną od zmarszczek twarz Perły oraz jasny błysk w jego oczach o dziwnym kształcie.Stąpał tak lekko, że miała ochotę rozwalić mu łeb płazem miecza.– Jak zamierzasz ukryć się przed spojrzeniem Tornada, Perła? – zapytała, gdy byli już blisko.Wzruszył ramionami.– Mam pewien plan.Który może się udać albo nie.– To tak jak większość twoich planów.Powiedz mi więc, jaką ryzykowną rolę przeznaczyłeś w nim dla mnie?– Rashan, Thyr i Meanas – zaczął.– Wieczna wojna.Sama bogini nie do końca pojmuje, czym jest ten fragment groty, który mamy przed sobą.Nic w tym dziwnego, gdyż sama była zapewne z początku niewiele więcej niż duchem zefirka.Ja jednak to rozumiem.no cóż, z pewnością lepiej niż ona.– Czy ty w ogóle potrafisz odpowiadać zwięźle? „Bolą cię nogi?”.„Och, groty Mockra, Rashan i Omtose Phellack, z których to wywodzą się wszystkie bóle poniżej kolan.”.– No dobra.Proszę bardzo.Zamierzam się ukryć w twoim cieniu.– Cóż, do tego już przywykłam, Perła.Muszę ci jednak przypomnieć, że Ściana Tornada dość gruntownie przesłoniła zachodzące słońce.– To prawda, ale ono istnieje.Będę po prostu musiał stąpać ostrożnie.Pod warunkiem, że nie będziesz wykonywała żadnych nagłych, niespodziewanych ruchów, oczywiście.– W twoim towarzystwie ta myśl jeszcze nigdy mi się nie nasunęła, Perła.– Ach, to świetnie.Ja z kolei czuję się zobowiązany wskazać, że uparcie podtrzymujesz między nami pewne napięcie.To raczej nie jest, hmm, profesjonalne zachowanie.Co dziwne, odnoszę wrażenie, że sytuacja zaognia się z każdą obelgą, którą rzucasz pod moim adresem.To osobliwa forma flirtu.– Flirtu? Ty cholerny durniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl